Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


niedziela, 4 grudnia 2016

Pukanie zza międzyczasu

Napisałem kiedyś dziwny dość tekst inspirowany autentycznymi kryminałkami opisanymi przez Jerzego Urbana w książce "Jakim prawem". Szaroświatem nazwałem wtedy coś, co mogłoby istnieć tuż obok jak gdyby dorastając dopiero do tego, co zobaczymy na przykład jutro albo za chwilę. Czas zmiany dekoracji, dojrzewania czegoś do czegoś. Wyobraziłem to sobie jako ludzi bez twarzy, ulice bez nazw, autobusy bez numerów. Miedzyczas. Coś co już nie jest pustką, ale jeszcze nie jest pełnoprawnym tu i teraz.
 
Pamiętam pisanie tego posta. Byłem wtedy świeżo po lekturze wspomnianego tomiku. Choć prawdziwe i zwyczajne, operujące na pograniczu właśnie kryminału, czasem groteski, innym znów razem po prostu gazetowego reportażu miały te historie, nie wszystkie może, ale jakaś ich część na pewno także akcenty grozy, mroku, niepewności. Bywały i straszne i fascynujące jednocześnie. Tak jak od zawsze najstraszniejsze jest nie to, co najmocniej inne, ale to, co innym jest tylko przez jakiś drobiazg, prawie przypadek. Co nie przeraża wprost, ale sprawia, że na pozór bez powodu zaczynamy czuć duszący niepokój.
 
Tamten międzyczas, to była historia człowieka, który wychodząc po coś z domu wplątał się w wydarzenia, które sprawiły, że powrócić mógł dopiero po latach. Od drobiazgu do drobiazgu zabłądził. Nie dosłownie rzecz jasna, ale w swoich decyzjach, słowach, czynach...
 
Tu przypomina mi się inny mój wpis. O (między innymi, choć nie to było jego sednem) najstraszniejszym śnie z dzieciństwa. Takim, który jak to u dziecka bywa wracał do mnie wielokrotnie, tak samo jednak, a może jeszcze mocniej przez to przerażając, choć... w gruncie rzeczy niczego strasznego DOSŁOWNIE w nim nie było. To był korytarz piwnicy w naszym bloku i moja powolna, bo sparaliżowana strachem ucieczka przed czymś. Przed kimś? Przed, nie wiem, może falą złych emocji? O, to będzie dobre określenie. A więc nie widzę niczego strasznego, ale czuję, że tam jest, gdzieś w mroku, w dali korytarza. Cofam się, słysząc tylko swój oddech. Cofam mijając schody do góry i oddalając od nich do ciemnego zakończenia u kresu którego jest tylko betonowa ściana... Światło słonecznego dnia wpadające z klatki schodowej oddala się i znika pochłonięte nadciągającym czymś. Cokolwiek by to miało być.
 
Co wspólnego mają sensacyjne historie sprzed wielu lat z niewiele od nich młodszymi moimi snami?
Coś chyba tak.
 
Miedzyczas, szaroświat, czy może zwyczajniej inny wymiar.
 
Od jakiegoś czasu jestem nie tyle na szczęście w codziennym życiu, ale stanowczo bardzo mocno na tym blogu w jakby innym wymiarze, co mnie, przyznaję to dziś, już irytuje.
 
Przedeptałem mnóstwo kilometrów po szlakach Beskidów, zrobiłem setki zdjęć, nie tylko tam zresztą, bo sporo ich także w rozmaitych zakamarkach Katowic. Przeczytałem kilkadziesiąt książek, obejrzałem jakieś filmy, napisałem, jak to ja, parę skarg i wniosków oraz ileś razy okołopolitycznie się ucieszyłem, oburzyłem lub załamałem. A tu nic. Blog śpi, komputer porasta kurzem.
 
Czy to brak weny? Nie do końca. Problemy zabierające swobodę myśli? Może jakiegoś dnia, ale na pewno nie stale. Zmiana pracy? Kto wie, być może ciutkę, ale przecież za portierowaniem raczej nie tęsknię. A zatem co? Już nie wiem.
Skoro jednak dziś, też nie wiedzieć czemu na dobrą sprawę, moje palce zgadały się jednak z klawiaturą, to postanowiłem tu o tym napisać, dodając przy okazji, że odwiedzam i wczytuję się we wszystkie blogi, które śledzę i pewnie jeszcze w kilka innych. Więc może i któregoś dnia, oby jak najszybciej też znów tu coś opowiem. Bo kurczę, powiem Wam, że lubiłem te swoje literki :)
 
 

 
 
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.