niedziela, 28 listopada 2010

Minus 10 w Rio



10 komentarzy:

  1. Znak to, że stopa życiowa nam rośnie ;)

    Witam, pozdrawiam i do lektury zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. a kalesony ?!

    Tański

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie... O kalesonach nic nie napisali... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po szalik i czapkę pojechał na inne targowisko do innego miasta, po uprzednim zaproszeniu innego kandydata na prezydenta. ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. @Akemi: Starzy górale (w tym ja, choć nie góral) pamiętają jeszcze jak Margaret Thatcher z generałem Jaruzelskim kupowali warzywa w jakiejś hali targowej w Warszawie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczegi w Rio? U nas też dziś minus dziesięć, choć wcale tego nie odczułam brnąc przez zaspy po pieczywo, a potem tocząc łopatą nierówną walkę ze śniegiem. Choć właściwie dziś siły wyrównane, wczoraj to byłam bez szans na zwycięstwo. Zanim dobrnęłam do końca to początek był już prawie tak samo zasypany.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Anna S.: To tytuł starej piosenki Lady Pank z okresu, kiedy jeszcze dało się ich słuchać ;)

    Odśnieżanie, powiadasz? Znam, znam. Rano przed domem, w południe w pracy i wieczorem znów...
    Ale w lato narzekamy, że za ciepło, więc coś za coś :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam na upały nie narzekam, bom zwierze ciepłolubne.
    Dziś Jarek Kret opowiadał, jak charakteryzatorkę zdenerwował... ryjem. Bo w Rio dziś trzydzieści na plusie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój ideał to pogoda taka jaka trafiła się w listopadzie. Nazywam ją "na koszulę i lekką kurtkę" ;)) i chyba wiadomo o co chodzi. W sam raz i do pracy i do domu i do jazdy na rowerze. Słowem sto procent tego co tygrysy (portierzy raczej) lubią najbardziej. Bo lato z +35 też mi nie leży, stanowczo nie.

    Skupiliśmy się na tytule, a mnie chodziło tylko o to, żeby pośmiać się z "ważnego wydarzenia" w kampanii pewnego kandydata na prezydenta miasta.

    OdpowiedzUsuń