Swego czasu wytoczyłem na tym
blogu ciężkie działa przeciwko „cywilizacji żółtych karteczek” jak nazywam
czasem naszą rzeczywistość, czyli wszelakim gotowcom, fejsbukom i innemu
dziadostwu próbującemu zamieniać słowa i uczucia na kliknięcia. Jednym z kilku,
ale zapewne decydującym impulsem ku temu był wysyp pseudo życzeń świątecznych
jakimi zostałem obdarowany przez kontrahentów z Allegro, przyczyną poboczną zaś
także chęć obrony tych wszystkich, którzy z różnych powodów mogliby dać się
nabrać na ten planowy sentymentalizm.
Bo przecież rozejrzyjmy się… Codziennie
na nasze konta mailowe nadchodzą listy w których tematach i treści wszystko
jest wyjątkowe i tylko dla nas. Większe mieszkania, łatwiejsze kredyty, lepsze samochody,
dłuższe penisy, krótsze umowy i tańsze wyjazdy.
OK. Takie czasy, nie ma co
wybrzydzać. I też nie sama reklama mnie irytuje, ale pewna jej forma, właśnie
ta bliższa „życzeniom” od handlarza tuszem czy kogokolwiek podobnego.
„Drogi Marku**!
Pamiętając, że pięć lat temu kupowałeś w naszej stale rozwijającej się
i oferującej szeroką gamę produktów oraz zniżki firmie pasek do zegarka za 3,99
PLN przesyłamy Ci tę oto niepowtarzalną i przygotowaną specjalnie dla Ciebie
ofertę zakupu mieszkania w centrum Katowic. W dowód naszej pamięci o stałych
klientach tylko do jutra do każdego zakupionego mieszkania dodajemy gratis pendriva
4 GB marki NoName.”
To oczywiście przykład wymyślony
i mocno przerysowany zarazem, ale oddaje styl. Pisze się po imieniu (proszę
zwrócić uwagę jak często stosują tę formę również telefoniczne biura obsługi!),
sugeruje, że oferta jest absolutnie indywidualną (przy nieśmiertelnym dopisku,
że oferta nie jest ofertą w rozumieniu itd.), dodaje jakiś gadżecik i wzbudza
co? Potrzebę odwdzięczenia się za tę pamięć np. dokonaniem zakupu. Oczywiście nie
mieszkania, ale np. telewizora, telefonu czy nowej pralki.
No bo skoro oni tyle trudu i
specjalnie dla nas…
Ile to wszystko warte można sprawdzić bardzo szybko zakładając konto mailowe z adresem innym niż imię.nazwisko@coś.tam lub choćby samo imię. Nagłówków w stylu „Witaj portiernia!”, Drogi portiernia!” i „Uwaga! Ten list jest tylko dla Portiernia!” naczytałem się już tyle, że przestały mnie śmieszyć.
Ile to wszystko warte można sprawdzić bardzo szybko zakładając konto mailowe z adresem innym niż imię.nazwisko@coś.tam lub choćby samo imię. Nagłówków w stylu „Witaj portiernia!”, Drogi portiernia!” i „Uwaga! Ten list jest tylko dla Portiernia!” naczytałem się już tyle, że przestały mnie śmieszyć.
Trend o którym mowa niestety narasta i w bardziej dopracowanej
może formie pojawia się także poza Siecią, trafiając do naszych
prawdziwych skrzynek pocztowych w postaci np. listów nadsyłanych przez banki. Około dekady temu
taką korespondencją obficie raczył mnie przykładowo ówczesny Lukas Bank. I wszystko tam było super
and only for me dopóki nie udałem się z takim zaproszeniem do jednej z jego placówek, gdzie już w pięć minut… kredytu mi
odmówiono. Sam nie wymyśliłbym lepszej puenty jak ta, którą dopisało
życie. Po powrocie do domu ze skrzynki
wyjąłem kolejny TAKI SAM LIST!!!
O ile jednak wszystkie powyższe przypadki mogą co najwyżej śmieszyć lub irytować, to tego który zaprezentuję teraz w żaden już sposób zaakceptować nie mogę.
Oto „niebędąca ofertą w
rozumieniu…” propozycja kredytu z Santander Consumer Banku. Treść typowa. Dla wybranych
klientów, ograniczony czas trwania, „Szanowny Panie Wojciechu!”, zapraszamy itd.
Po prostu Francja - elegancja.
Pojawia się jednak pewien problem. List adresowany jest do mojego ojca, a ten od ośmiu lat leży w grobie. Chyba nie będzie zainteresowany.
================
* - zwłoki w tytule nie oznaczają zwłok w rozumieniu patomorfologicznym
** - wszystkie imiona w tekście zostały zmienione
** - wszystkie imiona w tekście zostały zmienione