wtorek, 19 lipca 2011
Posłaniec Mroku
Nasze życie duchowe i cielesne spotyka się ze sobą tylko dwa razy. Na początku i końcu wszystkiego, czym jesteśmy. Tylko wtedy.
Wyrywamy się z duchowej strony naszego ja już jako dzieci. Biegniemy. Chłoniemy świat, pożeramy go, wytyczamy nowe kierunki i burzymy stare pomniki. Nie chcemy wiedzieć, że mrok jest tuż za nami.
Czasem się zbliża, czasem daje nam poczuć na plecach swój oddech. Na przykład wtedy gdy odchodzi ktoś bliski, kiedy jesteśmy chorzy, słabi, osamotnieni. Albo zakochani. Albo szczęśliwi. Albo szczerzy.
A potem znów się oddala.
Mrok nie jest zły. Jest spokojny jak letnia noc. Jest ciepły, bezpieczny, bezczasowy. Nie trzeba się go bać ani przed nim uciekać.
W końcu i tak któregoś dnia my dojdziemy do ściany, a on…
Jakby wracać do domu po latach tułaczki.
Jakby wracać.
---
-Chciałbym rozmawiać z panem […]
-Dzień dobry. To ja. W czym mogę pomóc?
-Aaaa… To nie pana szukam. Ja do […]
-To mój ojciec. Nie żyje od sześciu lat.
-Co?! Nie żyje?! To straszne…
-…
-A […]
-Jego brat. Zmarł o dwa lata wcześniej.
-[…]
-Siostry też nie żyją. Obie.
Przed moimi drzwiami stoi mężczyzna około siedemdziesiątki. Ogorzały, niski, podobny trochę do mojego taty, ale jednak inny. W jego oczach jest ogień. Oczy nie pasują do reszty.
Prawie słyszę jak pyta kiedy […] wyjdzie grać w piłkę…
Już nigdy nie wyjdzie.
-Pan wie kim jestem?
-Myślę że… myślę że kolegą ojca z pracy.
-Nie. Kolegą jego brata. Ale nie z pracy. Stąd. Urodziłem się w tamtym domu – wskazuje ręką – co rano przez lata przychodziłem tutaj przez tą furtkę i razem szliśmy do szkoły.
-Aha…
-A tam teraz mieszkają obcy ludzie…
-No tak, ale sam pan wie ile to lat…
-Wcale nie tak dużo.
-No chyba jednak.
-Jesteś synem […] ? Nie znam cię. Chyba nie spotkaliśmy się wcześniej.
-Możliwe że nigdy… Mieszka pan w Katowicach?
-Nie… Przyjechałem… Nostalgia. Chciałem zobaczyć swoje dzieciństwo.
-Rozumiem.
-Byłem tu ministrantem. Stanąłem dziś na tych schodach do koscioła, na których wtedy stałem ze świeczką w dniu komunii, wiesz? Nie mogę spotkać ludzi, bo gdy ich szukam trafiam tylko na groby. Ale te schody… One są takie same, nikt ich nie przerobił…
Stanąłem dziś na nich i pomyślałem, że to dobrze, że gdy ja odejdę one nadal tu będą.
-…
-A tam było przedszkole.
-Nadal jest.
-W czasie wojny chodziliśmy do niemieckiego przedszkola… I twój tata też.
-Wiem. Opowiadał mi.
-Piękne masz te papierówki na ogrodzie.
-Chce pan trochę?
-Nie. To drzewo też tam stało. Ale dom wyglądał inaczej. I ludzie.
-I świat.
-Tak. I świat.
-W tym domu z twoim ojcem, mamą, z bratem ojca i babcią śpiewaliśmy piosenki. Byłem wtedy oficerem lotnictwa, potem pożarnictwa, a dziś… Dziś jestem tylko emerytem. Brakuje mi tutaj tylu ludzi i tylu miejsc… Nie zdążyłem do nich…
-To jest niesprawiedliwe, wiesz?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Takie spotkania są tyle samo smutne co niesamowite. Ja wyobrażam sobie tego mężczyznę błądzącego wzrokiem w przestrzeni, lekko zagubionego tym, że nie może spotkać swoich przyjaciół, zakłopotanego tym, że zawrócił Ci głowę, a jednocześnie szczęśliwego, że spotkał na swej drodze człowieka, któremu może coś opowiedzieć, jakąś cząstkę tych wspomnień, podzielić się czymś. Zazdroszczę Ci tego spotkania.
OdpowiedzUsuńOch Ty Rudzielcu niezalogowany! ;))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak to wyglądało.
Absolutnie tak.
A potem wziąłem od niego adres (broniąc się z całej siły przed IDIOTYCZNYM pytaniem: A maila pan nie ma?) i obiecałem posłać kilka zdjęć mojego taty i rodzinki.
Co do dziwnych spotkań z dziwnymi ludźmi, to powiem Ci, że już się przyzwyczaiłem, że akurat mam ich więcej niż inni.
Pozdrowienia!
Bo Ty jesteś taki gość, co stoi we własnej furtce i patrzy na drogę, a na płocie nie ma napisane "uwaga zły pies".
OdpowiedzUsuńWyślij zdjęcia temu panu jak najszybciej, bo on przyjechał się pożegnać... Mój Tata też tak zrobił przed śmiercią.
Bez urazy, ale gdyby każdy odwiedzający swoją przeszłość zbierał się od razu do TAKICH pożegnań, to nie szukając daleko, ja musiałbym nie żyć już jakieś 10 - 15 lat.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po prostu zatęsknił.
Ja też włócząc się po i obok starej kopalni czułem się dziwnie, a opowiadając o tym niektórym spotykałem się z pukaniem w czoło. A mam jeszcze w zanadrzu parę miejsc do których się wybieram choć bynajmniej żegnać się z tym padołem łez nie zamierzam.
A list już gotowy. Jutro pójdzie.
PS. Na furtce powinno być "Uwaga! Złe koty!" ;))
Zamiauczą cię na śmierć! :-)
OdpowiedzUsuńA właśnie zapomniałam dodać, że Ty będziesz też taki, jak ten dziadek, nawet sam przyznajesz, że już jesteś. Bez urazy. :-)
Każdy trochę takim jest, tylko niektórym wydaje się, że przyznawanie się do (jakichkolwiek) uczuć to słabość.
OdpowiedzUsuń