Wielu Pana działań i wypowiedzi po roku 1990 a zwłaszcza po 1995 nie jestem w stanie zaakceptować, a niektóre wręcz mnie irytowały, ale za to wszystko co działo się przed 1990 jest Pan i będzie, jak dla mnie przynajmniej, bohaterem narodowym. Tysiące ludzi w Polsce zaczęły coś robić a miliony myśleć przeciwko komunie inspirując się Panem i Solidarnością, dla nich wszystkich był Pan wzorem, argumentem i punktem odniesienia. Więcej nawet. Czym dla Pana i Solidarności była nagroda Nobla, tym dla polskiej opozycji był Lech Wałęsa. Symbolem, nadzieją i duchowym wsparciem. Nikt nie usłyszałby o Lechu czy Jarosławie Kaczyńskim oraz dziesiątkach innych jakże potem buńczucznych, gdyby nie było WCZEŚNIEJ Pana. I takie są fakty.
Dziwię się tylko, że nie chce Pan zdradzić zdrajców, czyli wprost opisać jak Pana komuniści zmusili czy nakłonili do takich czy innych działań, które z perspektywy okazały się błędne czy szkodliwe. To będzie ich wstyd, nie Pana. Słusznie ktoś napisał wczoraj w komentarzu na stronie TVN24, że dzisiejsi bohaterowie Internetu wtedy na Pana i innych miejscu narobili by w spodnie ze strachu. Ja powiem mocniej. Gdyby dziś był tamten czas, a ja byłbym Panem, gdyby stawką było moje i mojej rodziny bezpieczeństwo, zdrowie, życie, praca, a z drugiej strony gdybym szczerze w coś wierzył - podpisałbym wszystko. Żeby wyjść i robić swoje. A jeżeli okazało by się, że czymś co podpisałem, do czego się zobowiązałem, co opowiedziałem wyrządziłem iluś ludziom krzywdę, to trudno, nikt nie jest bez winy, zmazywałbym ją swoimi działaniami potem.
Pan i działaniami i wpływem na resztę Polaków w latach 80 dokonał tak wiele, że trzeba by być ślepym i głuchym by stawiać przeciw temu sprawy z początku lat 70, kiedy był Pan jednym z wielu, de facto bezimiennym robotnikiem.
===
/Mój wpis na wykop.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz