Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 21 maja 2013

Ciecie śmiecie

Gdyby zapytać tak zwanego przeciętnego Kowalskiego o grupy zawodowe najmocniej kojarzące mu się z określeniem darmozjady, to prawie pewnym jest, że pracownicy ochrony znaleźliby się w pierwszej trójce takiego rankingu może tylko walcząc jeszcze o palmę pierwszeństwa ze strażnikami miejskimi i oczywiście… politykami.
 
Jaka jest bowiem powszechna opinia o ochroniarzach? Zależy jeszcze, o JAKICH ochroniarzach mówimy. Ci prawdziwi z licencjami i tym samym faktycznymi uprawnieniami do skutecznego działania nie są oceniani najgorzej, choć często się z nich żartuje. Summa summarum jednak już ich praca, czyli np. konwojowanie transportów pieniędzy czy ochrona imprez masowych przynajmniej  pośrednio wzbudza jakiś szacunek. Co jednak z szarą większością "bezlicencyjnych", liczoną w grubych dziesiątkach tysięcy, a towarzyszącą nam w urzędach, zakładach pracy, szpitalach czy sklepach? Tu już jest zupełnie inaczej…
 
Stereotyp? Służę.
Nieciekawie pachnący pan w wieku różnym, intelektualnie poniżej średniej, kulturalnie poniżej dna (Eee! Kolego! Gdzie leziesz?! Przepustka!) w przepoconym quasi mundurku, z tapczanikiem pod oknem, telewizorem w szafce, i rocznikiem „Faktu” pod biurkiem.
I jak takiego szanować? Słuchać? Traktować poważnie?
 
---
 
Jedna z wielu kamer jakie pomagają mi w pracy zarejestrowała któregoś dnia taki oto obrazek. Po dużym placu na którego środku stoi murowany pawilon spaceruje młoda kobieta z dzieckiem.  Przy czym co ważne dzieciak maszeruje sobie solo kilkanaście metrów przed nią. Idą tak najpierw obok otwartych hal warsztatu, potem wzdłuż gruzowiska pełnego wystających prętów, dalej pomiędzy zaparkowanymi osobówkami i wreszcie tuż za plecami ekipy remontowej.  
W każdym z tych miejsc starczy przypadek i kilka sekund, aby wydarzyła się tragedia...
 
Wiedząc, po prostu czując podskórnie jak zostanę potraktowany robię to, za co biorę pieniądze. Chronię. Pardon! PRÓBUJĘ chronić.
 
-Dzień dobry
-…
-Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale mam do pani prośbę żeby nie puszczała pani dziecka samego na taką odległość od siebie…
-Smyczy nie mam!
-…ponieważ jesteśmy na terenie zakładu pracy, jeżdżą samochody, są otwarte kanały, gruzowisko, sama pani widzi…
-Chce pan mi mówić jak mam SWOJE dziecko wychowywać?!
-Chciałbym tylko żeby nie biegało samo po placu, ponieważ…
-Nie biega samo!
-Obiekt jest monitorowany. Pani spacer został zarejestrowany i dlatego tutaj jestem…
-To proszę mi pokazać nagranie! Zresztą co mnie... Daj mi pan… Ja tu też dla rozrywki nie przyszłam!
(W tym czasie dzieciak bawi się w piasku o kilka metrów od wyrywających z hukiem okna budowlańców…)
-Przyjęła pani do wiadomości co powiedziałem?
-Taaa... pewnie.
-Dziękuję.
 
Wracam na posterunek. Uzupełniam raport. Śledzę kamerą poczynania mojej nowej znajomej i już po kilku minutach dana mi jest kolejna surrealistyczna scenka. Oto pani jakby na pokaz przynosi z samochodu piłkę plażową i pomiędzy gruzowiskiem a dojazdem do hali TIR-ów urządza sobie z malcem mecz...
 
A co ja mogę? Nic. Jestem w końcu „gupi cieć”, prawda? Wykonuję żałosną pracę, noszę kretyńską koszulkę i wtrącam się, bo chcę kimś porządzić dla zaspokojenia swojego wypaczonego ego.

Kto tam takiego brałby poważnie.

 

7 komentarzy:

  1. Brat męża spawając kiedyś pod domem, zwrócił uwagę pani z dzieckiem, że patrzenie na to nie jest zdrowe dla oczu. Pani na odchodne prychnęła "Chodź Alanku, pan jest taki niemiły!".
    To na takie panie prof. Mikołejko ukuł termin "matki wózkowe" (bezmyślny a wojowniczy segment polskiego macierzyństwa).
    Oczywiście nie idźmy w stereotypy, zarówno matek, jak i ochroniarzy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie twierdzę, że mama z wpisu należy do jakiejś specyficznej kategorii mam ;) ale jednak trudno mi się oprzeć wrażeniu, że "foch" był bardziej na mnie i mundurek, niż na sytuację jako taką.

      Co zaś się tyczy spawania, to drogie dzieci, mamy oraz ochroniarze! Za nic, za żadne pieniądze nie wpatrujcie się w "ogień" podczas tej operacji. Niżej podpisany zrobił to lat temu dziesięć i najpierw pomyślał "Co za problem? Trochę iskier!" a potem w nocy tarzał się z bólu po podłodze!!!

      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  2. Tylko ludziom nieuczciwym przeszkadza widok munduru. Tylko kombinatorom przeszkadzają służby ochroniarskie, straż miejska, różnego rodzaju inspektorzy, czy policja. Tak uważam. Człowiek uczciwy ceni sobie ich obecność w życiu społecznym ponieważ wie, że spełniają oni bardzo pożyteczną i ważną rolę. Nigdy by mi nawet nie przyszło do głowy nazwać ich darmozjadami. Świat nie składa się tylko z uczciwych, niestety i niestety świat jest pełen ludzi bez wyobraźni, a gdy zdarzy się jakaś tragedia, której można byłoby uniknąć, to wszyscy inni są winni, tylko nie sami główni aktorzy zdarzenia.

    Uważam, że każdy ochroniarz powinien się pozbyć kompleksów niższości i podnieść wysoko głowę do góry, szczególnie w dzisiejszych czasach kiedy to nie ważne jest jaką pracę się wykonuje, ważne, że się ją ma. W czasach nam współczesnych wielu akademików pracuje na zmywaku, wywozi śmieci, sprząta, albo opiekuje się staruszkami. Wykonują więc pracę dużo poniżej swojego poziomu, przy tym nie mają napisane na czole, że są ludźmi wysoko wykształconymi i nie wstydzą się tego co robią, ponieważ tak naprawdę nie dyplom w kieszeni się liczy. Można go nie mieć i być kimś bardzo mądrym i wartościowym i przeciwnie, można go mieć i być niedoukiem i chamem. To nie dyplom stanowi o wartości człowieka, a tym bardziej rodzaj zajęcia przez niego wykonywanego.

    Życzę Ci powodzenia i dużo satysfakcji z pracy, którą robisz. Moi rodzice zawsze mnie uczyli, że żadna uczciwa praca człowieka nie hańbi, głowa do góry Portierze, uśmiech włącz na dziesiątkę i nie przejmuj się ignorantami. To nie Ty, a oni mają problem. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę miłego dnia.

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację i nie masz racji.

      Masz pisząc, że żadna praca nie hańbi i żadnej też nie ma powodu się wstydzić (byle była uczciwa). Zgoda.
      Służby mundurowe (do których ochrona się nie zalicza!) są ważne i potrzebne, zasługują również na szacunek - tu także się zgodzę.

      Ale jest jeszcze coś. Swego czasu składałem skargę na Straż Miejską, której funkcjonariusze "polowali" na starsze panie przechodzące przez ulicę i de facto je zastraszali. Tu już szacunek idzie na bok. Ta historia także jest tu gdzies na blogu.
      Sam mundur, sama funkcja nie czynią jeszcze człowieka lepszym.
      Dokładnie tak samo jest z ochroniarzami. Znałem, znam, spotykałem i spotykam takich, którzy są chamscy, ograniczeni, leniwi, wścibscy itp. To się zdarza, nie ma co się oszukiwać.

      Rzecz w tym by ocenę danego pracownika zaczynac od minimalnego szacunku, od przyjęcia, że jest takim jakim być powinien. I dopiero gdy ja - petent, gość, przechodzień, jestem OK, a ochroniarz wobec mnie nie, mogę zmienić swoje podejście, też jeszcze jest kwestia na jakie. Postraszyć złożeniem skargi, poprosić wprost o trochę więcej kultury itp.
      Ale ZAWSZE zacząć od "poziomu zero".

      Co zaś się tyczy mojej pracy konkretnie, to powtarzam wszystkim pytającym, że jej nie lubię, nie jestem z niej dumny i z pewnością nie uznaję za szczyt swoich możliwości, zwłaszcza za przeproszeniem intelektualnych. Ale A) innej nie mam, B) nie daje mi to prawa do wykonywania obowiązków byle jak.

      Tylko tyle i aż tyle.

      Pozdrowienia

      Usuń
  3. Mnie uderzyła w Twoim poście przede wszystkim bezsilność wobec takich "bezmózgich" istot, jak opisana młoda kobieta. Nie chodzi o szacunek do tego, który próbował otworzyć oczy na niebezpieczeństwo, bo taka jest jego rola. Ale o ten brak wyobraźni, albo o fałsywą dumę, że nikt nie bedzie mi dyktował jak mam postępować, a co, jestem asertywna. Tylko gdyby temu dziecku cokolwiek sie stało, pomijając już cierpienie dzieciaka, kogo pociągnięto by do odpowiedzialności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! Dokładnie o taki wniosek z tego tekstu mi chodziło.

      Fałszywie rozumiana duma, czy bądźmy szczerzy - po prostu poczucie wyższości (co mi tu ochroniarz będzie rozkazywał!) a de facto brak wyobraźni wobec zachowań własnego dziecka i pokory wobec rzeczywistości.

      A przecież gdyby coś się stało...
      To co on tam, spał przed tymi monitorami? Gazetę czytał? Za co takim płacimy?

      I bądź tu człowieku mądrym (portierem).

      Pozdrawiam

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.