Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


czwartek, 23 sierpnia 2018

Sługa lokaja

Za osiem dni pewna nie najmłodsza już pani ochroniarka straci pracę. Nie dlatego, że z niej uciekła, coś ukradła albo była pijana, nie dlatego, że non stop chorowała albo pokłóciła się z szefem. Nic z tych rzeczy. Dlatego tylko, że wykonywała swoje obowiązki w ostatnich kilkunastu minutach dniówki w prywatnym ubraniu i została na tym "złapana" oraz dlatego także, że w ocenie przełożonego swoim wyglądem, wiekiem i zachowaniem nie dość dobrze reprezentowała firmę i jej powagę.
 
Nawiązując tym wpisem nieco do książki "Urobieni" muszę jednak stanąć okoniem wobec pojawiającej się wokół niej tezy. Takie przypadki, jak ten o którym mówię, tak przecież podobny do tam opisanych, to nie żaden "wypaczony neoliberalizm" dla którego jedynym ratunkiem ma być rzekomo euro bądź nie euro lewicowość. To, proszę wybaczyć szczerość,  zwyczajne polskie skurwysyństwo, które dobrze się ma w każdym ustroju, bo zawsze gnębi tylko tych, którzy nie mają sił, odwagi lub wiedzy, by się bronić. To ponadczasowe skurwysyństwo, które ubiera ludzi w mundurki, wpaja im wojskowy dryl i policyjną nomenklaturę, wmawia, że praca poniżej dwustu godzin w miesiącu, to lenistwo, a jednocześnie nie potrafi dać wody mineralnej w upał albo długopisów do wypełniania przez nikogo nie czytanych sztampowych raportów. To praco i śmieciodawcy, którzy wchodzą tylnym wejściem każdemu, kto ich wynajmie, ale ludzi, swoich ludzi, dzięki którym mają dochód, traktują jak przedmioty. I przy okazji przyzwalają, choć nikt im takiego prawa nie dał, na to, by wynajmujący ich też tak do tychże ludzi podchodzili.
 
Koniec końców o zwolnieniu pracownika decydować może ktokolwiek w miarę ważny z firmy, która ochronę wynajęła. To tak jakby dajmy na to pasażer po uczciwie opłaconej jeździe spóźnionym jednakże autobusem mógł za to zażądać zwolnienia kierowcy. Głupie? No jasne, że głupie, ale nie w ochronie, bo ona w Polsce ze zdrowym rozsądkiem nie sąsiaduje nawet przez ścianę.
 
I oto proszę, nasz wspomniany wyżej pan Ważny, niczym Chińczyk pod pokładem statku płynącego do Europy "wykonuje telefon", po którym ktoś uważający się za szefa, ale tylko wobec pracowników, bo wobec wynajmujących jego firmę usłużny prawie jak spinacz z pakietu Office, trzask prask oznajmia, że pani może swoje manatki zabierać albowiem podpadła straszliwie.
 
Nieważne, że najpierw, widząc ją, wiedząc ile ma lat, jakie doświadczenie, głos, posturę itp. przyjął ją do pracy, nieważne, że sam skierował na taki a nie inny obiekt, nieważne, że to on powinien ponosić odpowiedzialność za jej doszkolenie, i bez znaczenia tu również, że skuteczność całego systemu ochrony tegoż obiektu z nią czy bez niej jest porównywalna ze skutecznością przeciętnego płynu na porost włosów, nic to, powiadam wam. Liczy się tylko, że wobec MIŁOŚCIWIE NAM PŁACĄCEGO można wykazać się dynamiką i zdecydowaniem. Taki drobiazg, że w zgnojeniu swojego pracownika, to już można pominąć.
 
Za osiem dni będzie wolne miejsce w pewnej firmie ochroniarskiej. Uczcie się dzieci, bo jak się nie będziecie uczyły, to wy też możecie tam kiedyś trafić... 
 
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.