Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 20 grudnia 2011

Czym zajmuje się portier?

Czym właściwie zajmuje się portier? wpisują czasem w wyszukiwarkę odwiedzający potem tą stronę.
Zupełnie jakbym słyszał mojego kierownika…
No czym się zajmuje…

Właśnie.

Być może jakimś zrządzeniem losu jesteś akurat osobą, która z racji wieku, stanu zdrowia, słabszego wykształcenia czy po prostu trudnej sytuacji na rynku pracy postanowiła spróbować swoich sił w branży ochrony (bo dodać należy że cywilni portierzy są dziś rzadsi niż uzębienie stulatka).
I teraz… o co w tym wszystkim chodzi?

Zacznijmy od tego, że ochroniarzem de iure jest tylko osoba posiadająca licencję i nie o takich tutaj piszę. Ręczę Ci za to, że 90 albo i więcej procent osób w ochroniarskich mundurach, jakie spotykasz w marketach, recepcjach biurowców, szpitali, szkół, na portierniach i w stróżówkach takiego dokumentu nie posiada i pewnie nigdy posiadać nie będzie. Są to „pracownicy ochrony bez licencji”, „strażnicy mienia”, „wartownicy” etc.  Każda prawie firma stosuje tu własną nomenklaturę.

A zatem podpisałeś umowę, pobrałeś mundurek, przymierzyłeś go w domu czując się prawie jak kapitan Kloss i jutro zaczynasz… Co Cię czeka?

Zapewne ochroniarska unitarka, czyli stróżowanie na budowie. Od tego większość zaczyna. Sprawa jest prosta. Plac, barakowozy, w jednym z nich Ty, a całość obowiązków to najczęściej kilka lub kilkanaście obchodów terenu i doglądanie wszystkiego, co z Twojej strony płotu. Proste? Tylko Ci się zdaje!  Pamiętaj o tym, że ani deszcz, ani śnieg, ani tym bardziej druga w nocy nie zwalniają Cię od marszu po glinie i błocie z niekończącym się np. przeliczaniem palet cegieł, paczek styropianu czy czego tam podobnego. Całym Twoim „uzbrojeniem” jest latarka, służbowa komórka lub krótkofalówka plus ewentualnie tzw. pilot antynapadowy, czyli urządzenie przekazujące sygnał alarmu do centrali monitoringu Twojego pracodawcy.  Czasem można za pomocą tego czegoś także „poprosić o telefon” lub… odbić punkt obchodowy.

Co odbić?
Punkt.

Nie tylko Tobie o drugiej czy trzeciej w nocy zamykają się oczy. Przewidziano to. Żebyś zatem nie wpadł w objęcia Morfeusza, otrzymać możesz czasem coś nazywanego np. czujnikiem obchodowym. Ciekawy gadżet, jak sama nazwa wskazuje służący do „pikania” kolejnych punktów umieszczonych na trasie przemarszu. Jak wspomniałem urządzenie to występuje czasem jako jedna z funkcji pilota antynapadowego, ale często jest niezależne. Niektóre modele poprzez sieć GSM przekazują od razu sygnał do Twojej firmy i w ten sposób kontrolują Twoje… zaangażowanie, inne tylko zapisują kolejne odbicia w wewnętrznej pamięci. A cokolwiek (niecenzuralnego) zdarzy Ci się pomyśleć o takich i podobnych wynalazkach w środku nocy, mogą Ci one kiedyś uratować życie. Bierz to pod uwagę.

Wszystkie podjęte lub niepodjęte przez siebie działania, godziny obchodów i inne ważne z punktu widzenia służby sprawy zapisujesz w zeszycie raportowym i to jedno nie zmienia się niezależnie od tego czy pilnować miałbyś dwóch łopat i taczki  czy też elektrowni atomowej, o ile takowa kiedykolwiek w naszym kraju powstanie.

Sprawdziłeś się? Może złapałeś Józka, co to wiesz, przez płot o szesnastej przerzucał wiertarkę albo pogoniłeś w nocy złomiarzy? A zatem masz szansę na awans. Kolejnym stopniem ochroniarskiego wtajemniczenia jest brama. Tak, masz rację, wymienianie tych stopni w CV nie poprawi Twojego wizerunku, ale nic na to nie poradzimy.

A zatem brama. Czegóż tutaj mogą od Ciebie wymagać?
Kontrola wjeżdżających i/lub tylko wyjeżdżających pojazdów, wypisywanie przepustek, sprawdzanie zgodności ładunku z zadeklarowanym (wprawka do pracy celnika!) i najczęściej odnotowywanie tego wszystkiego w dokumentacji wraz z godzinami wjazdu i wyjazdu oraz w przypadku dużych obiektów (np. wiele firm pod jednym adresem) celu wizyty. Dużym plusem jest fakt, że w takich miejscach albo nie robi się obchodów (bo co wtedy z bramą?) albo też robi się je jak najbardziej z racji kilkuosobowej obsady na jednej zmianie, co z kolei pozwala wymieniać się obowiązkami. Piloty, obchodowy i antynapadowy wciąż aktualne.

Wyższą formą jest brama z jak to się ładnie nazywa ruchem osobowym. I znów przepustki, sprawdzanie dokumentów, czasem bagażu a jako premia jeszcze nieuniknione w takiej sytuacji utarczki plus dziwni goście z dziwnymi sprawami o dziwnych porach. (Czwarta nad ranem. Zima. Do drzwi puka kloszard ze szklanką w ręce: „Herbatę poproszę!” Autentyk!!!)

Gdzieś pomiędzy budową a bramą umieściłbym pracę w markecie. Unikać jak ognia! Dwanaście lub w lepszych wersjach osiem godzin na nogach z oczami naokoło głowy jak to się bojowo określa „w służbie na linii kas”. Pilnowanie czy babcia zapłaciła za paczkę hamburgerów oraz czy wypchana kieszeń spodni pana w szarym dowodzi jego hmm… witalności czy też po prostu zakoszenia batonika z promocji…

Do tego nieodłączna słuchaweczka w uszach i teksty w rodzaju: „Ja szóstka, ja szóstka! Niech mnie ktoś podmieni, bo muszę pilnie iść siku! Aaaaa… już nie…”

Nie ma wprawdzie raczej bezpośredniego zagrożenia, że ktokolwiek każe Ci płacić za to, co kto inny ukradnie, a Ty nie upilnujesz, ale stałe bycie świadkiem dla policji i sądów możesz wpisać sobie do grafiku…

Tutaj znów uwaga. W marketach z natury rzeczy nie wypisuje się stosów papierków, przepustek, nie robi się też typowych obchodów (tylko patroluje swój kwadrat), a przy odpowiednio atrakcyjnym emploi można skupiać na sobie rozgrzane spojrzenia płci przeciwnej (czy jak tam kto woli – nie przeciwnej), które jednak najczęściej przestają być takowymi, gdy tylko zorientują się w wysokości pensji sklepowego Rambo…

Szczebel wyżej stoi portiernia w budynku, taka rzekłbym klasycznie rozumiana. „Państwo Środka” można powiedzieć. Znamy, rozumiemy.
Może to być szkoła, wyższa uczelnia, szpital, biurowiec. Zależnie od sytuacji wypisujemy tu przepustki, zaznaczamy w dokumentacji cel wizyty, czasem łączymy rozmowy telefoniczne czy zajmujemy się przekazywaniem korespondencji. Głównie jednak wydajemy klucze i udzielamy informacji petentom. Po to w końcu Pan Bóg stworzył portierów.

W każdym z wymienionych wcześniej przypadków, ale w tym szczególnie pożądana jest dobra pamięć, spostrzegawczość i… kultura osobista. Nietuzinkowość i poczucie humoru będą dodatkowymi atutami (Niżej podpisany ma to wszystko – jeśli ktoś chce mnie zatrudnić, niekoniecznie jako portiera, proszę pisać na maila.)

Ważne. Licz się z tym, że praca na portierni nazwijmy ją „stacjonarnej”, takiej jak ta opisywana, nakłada na Ciebie konieczność przynajmniej częściowego zrozumienia gdzie jesteś ;) i kto jest kto. Nie ma mowy o myleniu lektoratu z rektoratem, a dyrektora z konserwatorem. Łatwe to nie jest z całą pewnością, gdy dodać, że mówimy nie o czterech czy pięciu biurach, a najczęściej o czterech lub więcej piętrach pełnych różnych działów i jeszcze różniejszych osobników wewnątrz…
Obchody, piloty, sprawdzanie zamknięć okien, drzwi, sytuacji w wc (???) i inne atrakcje nadal w standardzie.

Kolejna dygresja na temat moich własnych doświadczeń. Wciąż mam przed oczami minę pani dziekan w uniwersytecie, którą ściągałem kiedyś z domu w wigilię do zamknięcia okna w jej gabinecie. :))

I jak tam Szanowny Czytelniku? Nadal awansujesz? Moje gratulacje. Następnym stopniem jest Big Brother, czyli odmiana portierni takiej jak ta wspomniana przed chwilą, ale wzbogacona o monitoring. Niezależnie od tego jak prosta wydawała Ci się do dziś praca portiera wyobraź sobie sytuację, w której ktoś dzwoni pytając o dział kadr, za okienkiem ktoś drugi czeka na przepustkę, pod bramą trąbi auto, a na ekranie monitora widać przelatujące przez ogrodzenie pakunki…

C’est la vie! 

Nie od rzeczy jest dodać, że poza orientacją, kulturą, dobrą pamięcią i zdrowymi nogami (monitoring wcale nie wyklucza obchodów „deptanych”) tutaj akurat konieczna już jest jakaś minimalna zdolność obsługi urządzeń elektronicznych, w tym czasem całkiem skomplikowanych. (Ale za to, jaka radość zerknąć w wolnej chwili jak Twój zmiennik całuje tą czarnulę spod siódemki za palemką w korytarzu!)

Wreszcie crème de la crème, czyli portiernia w urzędzie, która jest połączeniem wszystkiego tego, o czym wspominałem do tej pory plus jeszcze poziomu ogólnego (i wymagań) o niebo wyższych niż gdzie indziej. Setki kluczy, kilka co najmniej ekranów monitoringu, dziesiątki kamer, przepustki, informacja, korespondencja, telefony… 

Czy zdziwisz się, że zawalając coś TAM możesz jednak szybko wrócić do pilnowania barakowozów przy wykopach za miastem? 

I tak w kółko.

Spokojnej służby!


11 komentarzy:

  1. Kobiet nie przyjmują? Takich metr sześciesiąt w kapeluszu i pięściesiąt jeden kilo wagi? Nie ma nawet o czym marzyć... :)) Pozdrowionka. anna s.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi sympatycznie :)Pewnie, że przyjmują.

    Zdarzyło mi się już pracować z autentycznymi (choć byłymi) nauczycielami, ex właścicielami firm budowlanych oraz kolejarzami. A już płeć czy wzrost to kwestia absolutnie marginalna.
    Zapraszamy! ;)

    Ło matko! Przed świętami po pół roku buntu mie logło (znaczy zalogowało!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz ciekawą pracę Portierze. Trochę w niej wszystkiego, nie może więc być nudna. Poza tym te wszystkie rozgrzane spojrzenia płci odmiennej, albo jak tam kto woli - jak się wyraziłeś, jako bonus. :)
    Żeby tak jeszcze pracodawcy bardziej by ją doceniali! Hmm? Wtedy każdy facet chciałby być ochroniarzem przypuszczam, tak jak każdy chłopiec chce zostać strażakiem. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, bywa ciekawa, bywa też zabawna, tajemnicza i wciągająca, ale nie przestaje być przez to najprostszą z możliwych i najgorzej opłacaną. Dlatego mam prywatną teorię o tym, że jak kiedyś na budowy tak dziś do ochrony idą rozmaici rozbitkowie życiowi, co oczywiście nie dotyczy emerytów i rencistów, dla których jest to praca jakby na miarę.

      Usuń
    2. Uprzedzając pytanie: Nie, nie jestem emerytem ani rencistą, ha ha.

      -Piętaszku!!! Piętaszku!!! Gdzie jesteś!?

      Usuń
  4. Właśnie wróciłam z wędrówki z Tobą na szlaku BB - Szyndzielnia - Klimczok - Trzy Kopce _ Stołowy - Biała - Jaworze Górne. Było jak zwykle cudnie. Dziękuję. Miłego dnia Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozwól że skoryguję mapę :))
    "Stołowy - BŁATNIA (albo BŁOTNY) - Jaworze Górne".

    Cieszę się, że Ci się podoba. fakt faktem jeśli czytasz moją książeczkę, oglądałaś fotki na Picasie i filmy na YT to idziesz "tędy" czwarty już raz. Ale proszę, proszę, góry są piękne każdego dnia inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie liczę, Ty się nie mylisz. Za każdym razem przeżywam wszystko od nowa i tak jakby to był pierwszy raz. W tej chwili mam trochę czasu więc wybieram się na szlak ponownie, tym razem pooglądam sobie fotki na Picasie. Może się tam spotkamy jak szczęście dopisze. Idę!

      Usuń
    2. Suszone kwiatki :)

      Zaraz zaczyna się nowy sezon deptakowy i będą świeże wrażenia.

      Usuń
  6. Witam praca ciekawa wiem bo sam pracuje jako portier i to w dziale kultury sezon zaczyna się pod koniec września i jest nawet zabawnie tylko oprócz kamer to na głowie jeszcze cały system SAP bms dobra znajomość całego obiektu w formie gdzie tablice energetyczne gdzie zawory wody gdzie i jak cały system wentylacji idzie to spoko praca jak za 1370zł na rękę bez premi z premierą to jakieś 1650zł ale w tym za godziny nocne za pranie to razem 120zł a na dodatek to konieczne muszę znać język angielski do udzielania informacji obcokrajowcom bo tu takich pełno na codzień ale krótko mówiąc cicho siedzi i się ciesz bo za bramą tłumy czekają zabawne bo jakoś nikt nie chce pracować za takie pieniądze jak ma rodzinę na utrzymaniu pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Charakterystyczne dla naszej pracy jest to, że często jest jakby to powiedzieć... profilowana poprzez konkretny obiekt na którym się jest i jego specyfikę. Zdarzyło mi się już plombować baki autobusów i sprawdzać ich tankowanie, odbierać telefony z ambasad i redakcji gazet, podpisywać odbiór remontu (bo administracji się nie chciało), wyłączać i włączać oświetlenie szczurom laboratoryjnym, odbierać pakiet dwudziestu telefonów komórkowych i podpisywać umowy na nie, a nawet mało brakowało (ale od tego się wykręciłem) przyjmować zwłoki do kostnicy. Kwestie zaworów, klimatyzacji, ogrzewania, alarmów pożarowych itp. to także standard w biurowcach.

      1650 zł to bardzo dobra pensja, panie kolego, bardzo dobra. Nigdy w ochronie tyle nie zarobiłem. Jeżeli to za limit godzin, to uważam, że jest to wręcz cud. Dla przykładu są firmy w moich mieście, które płacą portierom po 630 zł netto za etat z nadgodzinami. Za to można tylko rzucić się z mostu.

      Pozdrowienia

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.