Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


niedziela, 11 kwietnia 2010

Mały Rycerz

Warszawa powitała dziś trumnę z ciałem prezydenta Kaczyńskiego tak, jak wcześniej witała tylko papieży, tłumami na ulicach, wspólnym śpiewem i kwiatami. Powitała tak, jak w Polsce wita się bohaterów. Niezrozumiany, wyszydzany i odsuwany na bok jak ciężar polityk bez szans na reelekcję, po śmierci powrócił ze Smoleńska w glorii najwyższej państwowej chwały. Tak wielkiej i spontanicznej, o jakiej za życia zapewne nie marzył. Czy to nie przerażające, że dopiero gdy zginął zadaliśmy sobie trud zrozumienia go?

Powinniśmy jak sądzę wszyscy postawić sobie pytanie podstawowe; czy pomiędzy drwinami, pogardą, marginalizowaniem, a łzami, modlitwą i setkami tysięcy zniczy na ulicach naprawdę nie było miejsca na ocenianie tego człowieka, naszego prezydenta, za jego poglądy, działania, intencje nawet, a za to bez odnoszenia się do jego prezencji, sposobu mówienia, światowości wreszcie czy rzekomego jej braku. Czy ponad to wszystko nie mogliśmy się wznieść my, obywatele Rzeczypospolitej, wtedy, gdy żył jeszcze? Czy potrzebne były niektóre wypowiedzi np. Lecha Wałęsy, Radosława Sikorskiego czy Janusza Palikota nieodnoszące się przecież stricte do polityki, a do człowieka? Czy prezydent Lech Kaczyński nie był niezrozumianym po części przez to, żeśmy go sami tak a nie inaczej traktowali? Czy nie jest to sprzężenie zwrotne?

Wiele różnych zdań o prezydencie przeczytałem od soboty na forach i blogach. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale nawet w takiej chwili spotkałem wśród moich Rodaków ludzi potrafiących porównywać katastrofę z Rosji do wypadków samochodowych w przeciętny weekend. Nawet taka tragedia nie uzmysłowiła co niektórym, że dawno już nie ma ONYCH i że prezydent, senatorowie i posłowie są naszymi przedstawicielami. Żadne tłumaczenia typu „ja na niego nie głosowałem” nie mają tutaj znaczenia. Oni wszyscy znaleźli się w tym miejscu i czasie dlatego, że reprezentowali NAS.
To myśmy ich tam wysłali.

Śmierć nie ma legitymacji partyjnej ani narodowości, a od zmarłych nie można wymagać by poprawili swoje błędy - napisałem wczoraj w jednym z komentarzy i dziś to powtarzam. To raczej oni mają prawo oczekiwać czegoś od nas. Czegoś więcej niż znicz i puste słowa.

Kiedy Lech Kaczyński przemawiał na wiecu w Gruzji, kiedy organizował wyjazd nań kilku przywódców państw Europy Środkowo Wschodniej, kiedy był rzecznikiem interesów narodu gruzińskiego na forum międzynarodowym, byłem z niego autentycznie dumny. Było to pozornie igranie z ogniem, działanie chaotyczne i prowokujące, a jednocześnie tak wzruszająco polskie, że w tym wszystkim na głowę bijące ostrożne i sztampowe reakcje Zachodu. Może nie każdy z nas go wtedy popierał, ale chyba każdy rozumiał. Pewien jestem, że nie tylko wtedy.

Nasz prezydent był typem państwowca, z różnych względów trochę nieprzystającym do współczesności, ale bez wątpienia kierującym się chęcią budowania państwa silnego, stabilnego i jednocześnie otwartego na obywatela. Wiele jego poglądów, wiele planów czy intencji zapewne bezproblemowo obroniłoby się gdyby wygłosił je ktoś inny. Powinniśmy o tym pamiętać. Powinniśmy z tego wyciągać wnioski.

Być może On mógł być lepszym prezydentem, ale i my z pewnością mogliśmy być lepszymi obywatelami.

Nadal zresztą możemy...

---------------------------------
*- melodia "Pieśni o Małym Rycerzu" z serialu "Przygody pana Michała" miała być motywem kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku.

15 komentarzy:

  1. Drogi Portierze.
    Nie będę dziś, w obliczu tragedii udawać, że darzyłam Lecha Kaczyńskiego wielką miłością, bo dla mnie był śmiesznym, małym facecikiem, nie mężem stanu. To prawda, że od dzisiaj dopiero odkrywam niejako drugie oblicze tego człowieka, obraz powstający na podstawie wspomnień o nim snutych przez ludzi, którzy najbliżej z nim współpracowali. I zachodzę w głowę, jak to jest możliwe, że pozwolono, by media wykreowały i ugruntowały w nas obraz Lecha Kaczyńskiego - półinteligenta (patrz słynna sprawa "Irasiad"). Ale komuś, kto mieni się mężem stanu nie przystoi powiedzieć "spieprzaj dziadu" do biednego człowieka na ulicy. Tego wybaczyć nie mogę i mimo łez, które pociekły mi z oczu dziś i wczoraj, tego podejścia śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu nie zapomnę. Żegnam prezydenta mojego kraju, nie personalnie Lecha Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie gniewaj się, ale jako polemiki użyję Twojego wpisu na blogu z 28 marca 2010:

    "Kiedy mijam osoby idące ścieżką rowerową zamiast chodnikiem, który jest obok, mówię: "zejdź ze ścieżki", albo "na chodnik". Tylko tyle. Nie żadne: "wypierdalaj ze ścieżki", ani "gdzie, kurwo, leziesz" na przykład, chociaż mogłabym. Zwłaszcza to ostatnie przydałoby się dziś jednej melepecie z zajebiaszczym kartonem, która wlazła mi wprost pod koła robiąc sobie skrót przez trawnik i ścieżkę rowerową. Zejdź ze ścieżki. Na chodnik. I w 9 przypadkach na 10 słyszę odpowiedź: "grzeczniej trochę", albo "ja cię zaraz zestawię na chodnik". No, kurwa, ludzie, nie róbcie sami z siebie debili... "

    OdpowiedzUsuń
  3. Portierze, wszystko mi z ust wyjąłeś, celne i trafne uwagi. Super tekst!kunegunda

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, jestem oburzona tymi wyskokami w komentarzach, wrrr, co w ludziach siedzi, co sie porobiło, i jak ma być dobrze ? Pytam retorycznie:). Trzeba by tłumaczyć latami, klarować, oświecać i budować nowy kraj, nowe pokolenia, trzeba czasu i nie wiem czego, chyba muszą dostać w kość,żeby przejrzeli na oczy

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeba ludzi przekonać, że nie ma czegoś takiego jak "ten kraj" - jest nasza wspólna Ojczyzna. Owszem, kłóćmy się, walczmy, dogryzajmy sobie, ale tam gdzie jest na to miejsce. I zawsze najpierw bądźmy ludźmi, potem Polakami, a dopiero na końcu politykami. To nam wszystkim wyjdzie na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to możliwe, że dzienikarze dopiero teraz postanowili przedstawić Prezydenta Lecha Kaczyńskego w prawdziwym świetle. Czy wcześniej zabrakło im odwagi przeciwstawienia się trędom narzucanym przez polityków a raczej "pseudo-polityów"- zwykłych karierowiczów dbających tylko o własne interesy dla których Ojczyzna to tylko żródło zysku, cwaniaków, na których społeczeństwo głosuje bo nie ma na kogo innego. Prawi Polacy, ludzie uczciwi nie chcą włączać się w politykę aby nie zrobiono z nimi to co z Prezydentem - nie potrafią się obronić przed fałszywymi zarzutami skorupowanych, nieuczciwych wrogów i pasy będącej na ich usługach. To prawda, że nie wszyscy politycy są tacy ale w naszej rzeczywistości jest to większość. I tak będzie dopóki media będą zjadać resztki ze stołów "pseudo-polityków" - ludzi bez sumienia, bo gdyby je mieli, to dziś wycofali by się z polityki i nie myśleli o fotelu przezydenckim. A gdzie jest etyka dziennikarska? Jak widać, "zeszła na psy". Nadszedł więc czas aby media zaczęły służyć PRAWDZIE piętnując i usuwając z sceny pulicznej tych polityków, którzy na krytyce innych zbijają kapitał wyborczy. Nie żerójcie na sensacjach i nieszczęściach. Nie stosujcie półprawdy! Dajcie politykom tylko możliwość przedstawiania swoich programów, zamierzeń, rzeczywistych działań, które będą podstawą oceny ich jako polityków służących Polsce. Nie dajcie się nabrać na krasomówstwo! Eliminujcie cwaniaków, nie dajcie im możliwości oszukiwania przez wasze publikatory społeczeństwa choćby płacili lepiej niż inni. Dziennikarze, wydawcy! Kochajcie PRAWDĘ i OJCZYZNĘ. To wy wyrządziliście największą Krzywdę Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i Jego Rodzinie służąc jako krzwym zwierciadło Jego wrogom. Polacy nie znali Prezydenta takim jakim znał Go świat ale znali Go takim jakim chcieli nam Go pokazać Jego wrogowie i było to możliwe dzięki sprzedajnym mediom służącym temu kto płaci lepiej choćby w niecnym celu. Miejcie HONOR i ODWAGĘ. Nie sprzedajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Ferdynandzie! Media muszą zarabiać i pewnie też muszą nagłaśniać sprawy ważne, dziwne, podejrzane, nieprzejrzyste, śmieszne. Wszystkie. Taka ich rola.
    Inna sprawa czy zawsze robią to fair.

    Dzisiejsze wydanie "NIE" potwierdza, że kasa bywa ważniejsza od klasy. Można było przecież stracić TAKI numer (dyskusyjne teksty o prezydencie) i wycofać go ze sprzedaży biorąc pod uwagę tragedię ze Smoleńska. Redakcja uznała, że przeprosiny na stronie www wystarczą. Myślę, że nie ma racji.

    Ale z drugiej strony nie wolno ani politykom, ani dziennikarzom "nakazywać" komukolwiek co jest słuszne, a co nie. Powinno nam wszystkim zależeć na uczciwym traktowaniu każdego, bez deptania, ale i bez retuszowania.

    Dziękuję za wpis i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie bardzo Fakt, że nie głosowałam na Lecha Kaczyńskiego nie oznacza, że nie przeżywam tragedii i nie rozumiem co znaczy strata prezydenta mojego kraju. Ale to nie oznacza jednocześnie, że zacznę go teraz nagle wielbić. To byłaby hipokryzja.
    Dlatego nie bardzo rozumiem Twoją puentę pod moim adresem, Portierze, ale nie wykluczam, że być może jestem na to zbyt ograniczona umysłowo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałaś, że nie zapomnisz mu tego słynnego "Spieprzaj, dziadu", a ja tylko udowodniłem Ci, cytując zapis z Twojego bloga, że nie jest to reakcja odosobniona na kogoś kto nas wkurza. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Sam też pewnie w określonej sytuacji zareagowałbym podobnie. Filmik z tej sceny jest na You Tube - można dyskutować czy taka reakcja była na miejscu, czy nie, ale z pewnością nie może mieć wpływu na ocenę prezydentury!

    Co do wielbienia jak mówisz, to od razu zaznaczam (co Cię może zdziwi), że również na niego nie głosowałem, a nawet nie zagłosowałbym gdyby nie stało się co się stało. To nie ma nic do rzeczy.

    Próbowałem przemycić swoim postem dwie kwestie. Po pierwsze, niesmaku jaki czuję słysząc co niektórych jeszcze kilka dni temu żartujących z prezydenta, jego fachowości, cech charakteru czy wyglądu, a dziś wygłaszających płomienne tyrady. A po drugie chciałem (chciałbym) także, byśmy w związku z tym co się stało darowali sobie wspominanie "Spieprzaj, dziadu", "kartofli" oraz (to znowu cytat z Ciebie) "śmiesznego facecika". Nie ma jakiegoś tam prezydenta. Prezydent to określony człowiek. Nie trzeba go kochać, ale należy szanować. I walczyć z nim politycznie skoro mamy inne (lepsze?) poglądy na coś. Ale do grzyba, nie walczmy z umarłym! Nie i koniec!Tylko tyle.

    Nie piszę tego złośliwie, ani tym bardziej nie chciałem/nie zamierzam Cię obrażać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja głosowałam na p. Prezydenta i szanowałam go. To czego mi żal, że od jakiegoś czasu nie broniłam Go, już nie starczyło siły, gdy tyle osób atakowało.
    Może teraz więc: spieprzaj dziadu to oczywiście nie powinno mieć miejsca, nawet broniąc, że to emocje. Ale to pokazuje tylko jak media manipulują: już nikt nie pamięta wulgaryzmów Michnika, już nikt tego, że Tusk jak o idiotach mówił o tych co brali kredyty we frankach... Wymieniać by wiele, jak ktoś z internautów napisał: uwierzyłam mediom, niczego nie sprawdzałam, tylko zaufałam - już nigdy tego nie zrobię.
    Mam nadzieję, że już nikt tak bezkrytycznie nie będzie podporządkowywał się manipulacji mediów

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mamy chyba innego wyjścia jak ufać mediom. Nikt z nas w końcu sam nie będzie chodził za politykami i konfrontował komentarzy z faktami. Może trzeba odbierając WSZYSTKIE sygnały oceniać je już samemu, a nie przyjmować na ślepo.

    Licytowanie potknięć nie ma sensu, bo każdy z ma potknięcia. Każdy kiedyś coś zrobił, powiedział, napisał, z czym mu kulawo. Jeśli się wierzy, że świat jest idealny to przebudzenie bywa bolesne. Ale z drugiej strony nigdy nie będzie lepiej jeśli jedna, druga, setna osoba nie postanowią i nie zaczną czegoś zmieniać. Siebie na początek.

    OdpowiedzUsuń
  13. No nareszcie czuję, że mówimy tym samym głosem.
    Miałam więcej do powiedzenia i ujęłam to w poście u siebie, żeby się nie powtarzać.
    Krótko mówiąc - mnie też męczy pewien moralniak, bo z jednej strony te dziady, z drugiej media, zwolennicy, przeciwnicy, a pośrodku człowiek. Nie są to dla mnie łatwe dni.
    Każdej napotkanej osobie na ulicy, w autobusie, na przejściu dla pieszych mam ochotę powiedzieć: współczuję ci z powodu straty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ wyjście mamy- nie dać się ogłupić mediom. Na szczęście jest kilka mediów, które przedstawiają rzeczywistość inaczej niż Wyborcza, TVN i RMF czy Zetka. Wystarczy czytać, słuchać więcej niż tylko ulubiona gazeta czy stacja. I myśleć.
    W stacji zwanej żartobliwie TVPiS znajduje się miejsce dla tak propisowskiego dziennikarza jak Tomasz Lis. W "gazecie jednej opcji" - jak nazwał Rzeczpospolitą Andrzej Czuma publikuje niejaki Lutomski, publikował Żakowski, publikował nawet Robert Biedroń. Lichockiej, Ziemkiewicza czy Wildsteina w GW czy TVN nie widziałem. I tym się różnią te media właśnie. Natomiast jedyna możliwość zachowania własnego osądu i trzeźwej, wyważonej opinii, to czytanie punku widzenia różnych opcji. Inaczej fakty zostaną tak dobrane, aby czytelnik nie miał dylematu - nie bez powodu gazety nazywa się opiniotwórczymi.

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Michał: No więc właśnie. Najlepiej nie wierzyć w "gorące kubki" i myśleć samemu.

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.