Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


piątek, 23 października 2020

Żeby Wszystkich Świętych nie było Świętem Zmarłych

Do stu tysięcy problemów prawdziwych i wymyślonych, jakie nam w tym roku towarzyszą doszedł w ostatnich dniach kolejny.

Iść czy nie iść na groby swoich bliskich w Dniu Wszystkich Świętych. 

I oto obudziła się nasza narodowa obłuda. Nagle jesteśmy tacy rodzinni, tacy pamiętający, tacy wierzący, tacy tęskniący i tacy niewzruszeni. Taką krzywdę nam chcą „źli pisowcy” zrobić zamykając cmentarze. Bo przecież przed nami trzeba je zamykać, my się tam pchamy rękami i nogami. 

Po co?

Po to by zostać?

Łatwo nam nie pamiętać, nie znać, nie pomagać i nie mieć czasu za życia kogoś. „No ale wiesz, ja mam tyle na głowie!” Potem za to wielkością i ilością zniczy czy kwiatów w naszym jedynie mniemaniu naprawiamy to wszystko ten jeden lub nawet kilka razy w roku stojąc nad kamienną płytą czy ziemnym kopczykiem i mając pełną świadomość, że temu, kto pod nimi spoczywa jest to totalnie obojętne.

Nie, nie, nie obruszaj się tak. Raczej się rozejrzyj. Rewia mody, plotki, znudzone miny i pokazanie się „bo co by ludzie powiedzieli”. Pomiędzy tym garstka takich, co naprawdę tęsknią, naprawdę cierpią, naprawdę chcą tu być. Garstka. Zawsze tak było.

A ja nie chcę.

Nienawidzę udawać. 

Zwłaszcza w takim nieprzewidywalnym roku jak 2020.

Żaden wieniec, żadna świeczka nie wróci mi babci, dziadka czy ojca. Dla nich i dla mnie wszystko zakończyło się, gdy odeszli. Pamiętam, owszem, dbam, owszem, ale nie mam żadnego wyrzutu sumienia, że w tym roku ich nie odwiedzę na cmentarzu. To co ważne zostało w moim sercu, nie pod płytą z chińskiego piaskowca.

Maseczek, dystansu społecznego ani dezynfekcji nie wymyślili Morawiecki z Kaczyńskim. Tak samo nie oni każą mi lub zabraniają wpychać się do pełnego autobusu, podawać ręki czy łazić po galeriach handlowych jakby nadal był rok 2019. To zdrowy rozsądek. Pozytywny egoizm.

Chcę żyć, chcę być zdrowy. Wszystko inne jest na drugim miejscu.

Nie podam Ci ręki. Nie usiądę obok w autobusie. Nie zdejmę maseczki „bo tutaj i tak policja nie chodzi”, nie pójdę na cmentarz pierwszego listopada.

Może mi to nic nie da i któregoś dnia i tak zachoruję. 

A może sprawi, że nie zachoruję nigdy.


Najpierw żyć, potem dopiero popełniać błędy.

Amen.


2 komentarze:

  1. Witaj Portierze!

    Ja natomiast podaję rękę, siadam obok moich znajomych, spotykam się z moimi bliskimi, przytulam ich jak zawsze to robiłam. Nie noszę maseczki nawet tam gdzie policja chodzi, a na cmentarz, na grób moich rodziców chodzę kiedy tylko mogę, to jest bardzo ważne dla mnie.

    Ja wiem, że któregoś dnia może nie tylko na coś zachoruję, ale i z pewnością umrę, jak każdy kto się kiedyś narodził. Taka jest kolej rzeczy i tego nikt nie uniknie, nikt nie wywinie się od śmierci, chociażby nie wiem jakie restrykcje narzucał sobie i innym.
    Nie leczy się pandemi i nie walczy się z pandemią zamykaniem ludzi w domach, zamykaniem firm, niszczeniem rolnictwa i hodowli zwierząt, nie walczy się z pandemią rujnowaniem całej gospodarki. Dlaczego? Ponieważ gdy ludzie nie pracują to i jeść nie bedą mieli co.
    Konsekwencją takiego działania bowiem będzie głód i wtedy ludzie będą umierać naprawdę masowo, tak jak kiedyś na Ukrainie.
    Wirusy zawsze były w naszym otoczeniu i niejednokrotnie nas zabijały, tych słabszych, schorowanych. Była to naturalna selekcja. Ludzie z silnym systemem odpornościowym przeżywali i mogli kontynuować swoje normalne codzienne życie, a pandemie w koncu zanikały, również w sposób naturalny.
    To co dzisiejsze rządy robią ze swoimi narodami, to jest nie ochrona przed pandemią, a zwykłe ludobójstwo na rozkaz globalistów, którym się ubzdurało, że ludzi na naszej planecie jest za dużo. Bogowie sie znalezli (sic!). Właśnie dlatego nie posłuszenstwo, a sprzeciw powinniśmy im okazać, jeżeli naprawde chcemy przeżyć.

    Na tą covidową grypę już chorowałam. Wprawdzie trochę dłużej niż zwykle, ale wyzdrowiałam, dzięki Bogu i bez interwencji lekarzy, którzy ze strachu nawet widzieć mnie nie chcieli.

    Serdecznie Ciebie pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy całym szacunku do Twoich wpisów, które mi towarzyszą tutaj od lat pozwolę się absolutnie z Tobą nie zgodzić. Zamyka się gospodarkę i ludzi po to żeby się nie pozarażali wzajemnie, a nie dlatego, że ktoś kogoś niszczy. Z dwojga złego wolę utratę pracy czy biedę niż śmierć. Takie mam priorytety. Zmarłym nie pomogę, bo ich już nie ma. Pchanie się na cmentarze w listopadzie było szukaniem kłopotów. A maseczki nie noszę dla policji, PISu czy Kota Filemona, tylko dla własnego życia i zdrowia. To jest wojna. Trzeba być egoistą. Najpierw przeżyć, potem myśleć jak żyć dalej. dlatego trzymam dystans, nie podaję ręki i nie traktuję pademii jako medialnego wymysłu, tylko jak realne zagrożenie na które na razie nikt mnie nie zaszczepił. Bo jak zaszczepi, to inna rozmowa. Pozdrowienia

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.