Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


czwartek, 13 maja 2010

Pitaval

Oparte na faktach oraz produktach Polskiego Monopolu Spirytusowego.
------------------------------------------------------------------------------
Było tak. Dosyć dawno temu, bynajmniej nie za górami, jeden podówczas miły gościu pożyczył ode mnie trochę szmalcu. Wiecie, rozumiecie. Ten typ, co to w szkole „paluszek i główka”, a w pracy wolne na pogrzeb dziadka. Trzy razy w miesiącu.
Spoko, rozumiem. Mam (nie miałem) to pożyczę (pożyczyłem). A ponieważ już mama zalecała mi zabezpieczenia (weź ty, no jeszcze z facetem!) nakłoniłem osobnika zwanego dalej piiiip piiip piiip do podpisania stosownego weksla.

Powiedzmy sobie otwarcie, że po skończonej z pomocą kryształów z kredensu ciotki oraz opakowaniu kawy Arabica szkole zwanej niegdyś powszechną, paragrafy i punkty, a nawet sama umiejętność czytania były wyżej wymienionemu równie dalekie jak drugi próg podatkowy.
Żyły wystąpiły mu na czoło, co zapewne wynikało z naturalnej próby, jaką podjął jego organizm w celu dostarczenia tlenu do mózgu, niestety nieskutecznej z racji braku tego ostatniego w czaszce, ale spiął się chłopina i przeczytał.
- To tutaj? – zapytał cytując zapewne kwestię swojego ojca z nocy poślubnej i po moim potwierdzeniu przygryzając język, czym tam mu jeszcze Bozia pozwoliła podpisał.
Z podpisu wynikało, że prawdopodobnie jest krewnym Malcolma X i to o imieniu Xawery, ale dla zachowania poprawności politycznej wolałem nie pytać o szczegóły.
Opadł na fotel (Tapicerowany - nówka z Niemiec, 40 zł za Kup Teraz tylko trzeba było zaszyć dziury po kulach) i westchnął.
-O k… - po czym dodał zapewne nawiązując do swojego życia intymnego – Ja p…

Będąc w pełni świadomym skutków, jakie dla mojego budżetu może mieć poczęstowanie go drugą herbatą wyjąłem szybko zwitek banknotów i podałem mu próbując jednocześnie w trosce o swoje jutrzejsze śniadanie odebrać talerzyk z kanapkami.
Oddał. Wziął. Westchnął (jak wyżej)
I tylem go widział.

Pożyczka na przekór memu świętemu jak Mućka na skrzyżowaniu w Delhi przekonaniu okazała się mieć zmienną stopę procentową, co objawiło się tym, iż po pierwszej racie dostałem pół drugiej, ćwierć trzeciej oraz zero z czwartej. Trzeba tutaj uczciwie przyznać, że klient był stabilny i ratę zero złotych regulował sumiennie co miesiąc już do końca spłaty.

Nie należę do ludzi zbyt wiele oczekujących od życia, ale gdy skończył mi się lizing (szyby) w mięsnym oraz karma Azor ze względu na śmierć głodową właściciela miski (ciekawe, prawda?) uznałem, że pora interweniować. Proszę sformułowanie „pora” potraktować umownie, gdyż na moim zegarku w lombardzie z tej odległości godziny odczytać było nie sposób.

Koniec końców spotkaliśmy się w sądzie. Nie z zegarkiem rzecz jasna, a z dłużnikiem mym, szczerze zdziwionym cóż też może chcieć od niego Temida.
Że mi da.
Kasę plus procenty. Nie, nie. Pan schowa tą butelkę. Procenty znaczy się też kasa.
Dwie kasy?
On ma oddać dwie kasy jak tylko jedną pożyczył?
Cholera, niby dobrze gada – już się poddawałem (a spróbujcie się nie poddawać jak jedziecie na puszce karmy z wątróbką) ale Sąd przyznał mi rację. Oraz swoje kanapki.
Wygrałem.

Wychodząc z rozwianą sierścią na zalany jak górnik po trzynastej pensji słońcem plac przeliczałem w myślach banknoty. Teraz to już nic się nie zmieni!
Się nie zmieniło.
Dalej przeliczam w myślach.

Mój adwersarz wziął się bowiem na sposób i prawie natychmiast po wyjściu wszedł, tj. zastosował broń biologiczną domowej roboty. W tym celu zawarł koalicję z przedstawicielką płci radykalnie odmiennej i wspólnie powiększyli swój arsenał o taką ilość małych dłużniczątek, która zabezpieczyła ich dochody odwrotnie zresztą proporcjonalne do potencji przed nomen omen potencjalną interwencją komornika nawet gdyby odziedziczyli w spadku Islandię, a może zwłaszcza wtedy.

(Uff...)

Więc gdybyście tak mieli jakiś kawałek chleba…

2 komentarze:

  1. A ten "wewnętrzny emigrant" to za co robi tam u góry?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo! Rzeczywiście jakaś pomyłka. Już go kasuję.

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.