Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 9 listopada 2010

Nienasycenie

Blogów ci u nas dostatek. Blogują starzy i młodzi, umiejący i nieumiejący pisać, a nawet tacy, którym potrzebę tworzenia zaspokaja samo założenie bloga i osierocenie go w tej samej sekundzie na długie czasem lata. No, ale mają, basta!

Szukam i ja w tej nieskończonej zdawałoby się galaktyce słów i obrazów czegoś wartego uwagi, może nie rewolucyjnego, ale choćby innego. I tu galaktyka się kurczy.

Blogi o czymś, blogi o kotkach, pieskach, komputerach, drużynach piłkarskich, idolach wszelakich i postaciach z gier odrzucam a priori. Owszem, niektóre są wartościowe, ale to tak jak z gazetą w poczekalni u dentysty, rzadko kiedy po jej lekturze pędzimy zamówić prenumeratę.

Strony, jakich chyba najwięcej, to blogi hobbystyczne. Coś się zbiera, hoduje, maluje, wycina, wydziera, gotuje, wyszywa, klei i składa (kolejność dowolna). To też kłuje w umysł. Jasne, jeśli akurat gorączkowo szukam przepisu na sernik w polewie czekoladowej, projekt kuwety dla ośmiornicy pustynnej ;) czy tam widokówkę z serduszkiem, to OK. z pewnością skorzystam, ale przecież nie taka jest (była?) istota blogowania. Od tego, jeśli już, są strony www. Typowe strony.

Ja szukam przecież CZŁOWIEKA. Ciebie.

Szukam Twoich myśli, słów, uśmiechów, smutków, ocen, wspomnień. Wszystkiego co Twoje, co niepowtarzalne. I wcale nie muszę się z Tobą zgadzać, lubić Cię (choć niektórych lubię), znać albo podziwiać. Nie o to chodzi w Internecie.

Dwie kategorie blogów (czasem się przenikające) odwiedzam i uznaję za najważniejsze.
Pierwszy, to typowy, rzekłbym konserwatywny blog – dziennik. Taki, w którym ktoś opisuje swoje sprawy swoim okiem i swoim słowem. Bywa to w wielu przypadkach odkrywcze, śmieszne lub zmuszające do myślenia. Nawet, a może przede wszystkim, gdy opisuje coś, co i czytającemu może lub mogło się przydarzyć.

Blog drugi to manifest. Myślę o tym, oceniam tak, to lubię, tego nienawidzę, tamto kocham, za to mi wstyd. W tej sprawie mam takie zdanie, a w tamtej zrobiłem to. Czy się ze mną zgadzasz, Czytelniku?

I ja wtedy zadumany nad szklaneczką wieczornej Earl Grey mogę zadać sobie choć przez chwilę Twoje pytania i przyjrzeć się Twoim odpowiedziom porównując je ze swoimi. Może nawet opiszę Ci swoje odczucia w komentarzu, może się o coś pokłócimy, a może przeciwnie, uśmiechniemy się do siebie wirtualnie rozumiejąc w pół słowa. 
Oto jest blog!

Kilka takich znalazłem jak widać po linkach w „Jestem na obchodzie”. Są różne. Do poglądów ich autorek czasem mi bardzo blisko, czasem bardzo daleko, zdarza się, że nie znam albo nie rozumiem czegoś, co uznały one w jakimś wpisie za ważne. Z całą pewnością i one, jeśli tylko zaszczycają mnie odwiedzinami mają podobne odczucia przy różnych moich postach. To całkowicie normalne.

Cieszę się, że istnieją takie osoby jak Akemi, Alicja Maria (jej Neverending story znalazłem wczoraj!), Anna, Dorota, DużeKa, Kunegunda, Maja czy Maura. Czytając ich wpisy dowiaduję się zawsze czegoś, co mnie w jakiś sposób wzbogaca, nawet, jeśli to tylko szczery uśmiech, czasem czegoś, co burzy mój spokój, napełnia złością lub smutkiem. Tak czy siak, ożywia.

Nie przestaję przeglądać Sieci wypatrując kolejnych mądrych i spostrzegawczych osób, bo pewien jestem, że dzięki palecie poglądów, temperamentów i charakterów jakimi nasycają swoje teksty i moja optyka poszerza się umożliwiając lepsze poznanie Świata i Ludzi.

A przecież to jest najważniejsze.

9 komentarzy:

  1. Ojej... Mnie też wymieniłeś... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Eta takowyj big suprajz, co nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A w Twoim blogu zauroczyło mnie poczucie humoru. I to, że lubisz siersciuchy, choć kilkakrotnie musiałam stanąć w ich obronie. A teraz jeszcze i to, że pijasz herbatę z aromatem bergamotki. Pozdrowienia świąteczne (flagę wywiesiłam, a co).

    OdpowiedzUsuń
  4. Smacznego jajka! ;) "Śierciuchy" jak to nazywasz lubię od zawsze, ale kto raz w życiu posłuchał "dedykowanego mu" mruczenia nie może nie lubić kotów. A co się tyczy herbaty to owszem, lubię Earl Grey, mocną czarną Yunnan czy... miętę. Wszystkie zresztą pochłaniam w ilościach hurtowych, ale to chyba dlatego, że np. kawy nie znoszę, więc jakoś muszę nadrobić brak jej ożywczych (?) składników.

    OdpowiedzUsuń
  5. To pewnikiem wiesz, że herbata parzona trzy minuty działa pobudzająco, a zaparzana dłużej - uspakajająco. Te garbniki, których się co niektórzy boją, mają dobry wpływ na żołądek. Ja pijam kawę, bo jestem niskociśnieniowiec, i co jakiś czas muszę dostać kofeinowego kopa. Ale i herbata "schodzi" u nas litrami.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, blogara kotkowa się kłania nisko ;))))
    Doro Stara Kociara ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. @Anna S.: Wiesz, jak się jest na moim poziomie społeczno finansowo intelektualnym, to przejmowanie się garbnikami, kaloriami, sztucznymi barwnikami i zawartością mięsa w parówkach stawiałoby pod znakiem zapytania samo moje istnienie. Kichać to - takie mam w tym temacie zdanie.

    @Doro: Kotkowa, kotkowa, a rudasa chciałaś gdzieś sprzedać za to tylko, że sika po kątach. Nie bądźmy małostkowi. Każdemu może się zdarzyć. ;)

    Znaczy się kotu, każdemu. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak! Ja zauroczyłam się w tym jak różnorodnych ludzi mogę spotkać blogując. Ciebie - nie wiem dokładnie ile, ale na pewno wiele ode mnie starszego, którego jedna rozumiem, i który nie jest zdewociałym, wiecznie narzekającym Panem, ale facetem z poczuciem humoru i dystansem do świata - świetnie. :-) Mimo iż od niedawna tu zaglądam, na prawdę polubiłam Ciebie i Twoje pisanie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja Cię polubiłem, bo przecież reprezentujesz swoim pisaniem dokładnie to, co cenię. Własne zdanie i inteligentną ocenę zdania innych.

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.