czwartek, 14 listopada 2013
Kot Trojański
Wczorajszym rankiem jeszcze chodziło sobie toto w okolicy akademików SUM w Ligocie i zamieszkiwało niczyje pod ogromnym tarasem. Od popołudnia za to wtargnęło w moje życie za sprawą życzliwej (?!) znajomej, która sms-em z zapytaniem czy nie chciałbym (cytuję) malutkiego uroczego koteczka naciągnęła mnie na przygarnięcie tegoż.
Kot Rozbój (w biały dzień)
Przyniosłem, nakarmiłem, podrapałem tu i ówdzie i położyłem spać. Koteczek owszem, grzecznie i w ciszy przechrapał całą noc rozwalony na mojej (!) poduszce, po czym rano:
a) zeżarł około 1,5 kotleta mielonego ignorując wyszukane kocie chrupki
b) wypił miskę mleka nawet nie wąchając drugiej - pełnej wody
c) skosztował mojej herbaty i parsknął z pogardą
d) wszedł za piec i znalazł tam orzecha włoskiego, którego natychmiast zaatakował
e) pogryzł mnie co nieco w wolnej chwili i podrapał rozsierdzony zapewne, że orzech poddał się bez walki
f) i wreszcie wlazł po nogawce na moje kolana, z kolan na ramię, polizał po twarzy, zszedł na biurko, uwalił się na pięciusetstronicowym tomisku wspomnień Jana Gawrońskiego i przytuliwszy się do mojej zmasakrowanej cokolwiek dłoni bezwstydnie zasnął.
Chyba mnie lubi.
BONUS!
Zdjęcia z kwietnia 2014 poniżej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Słodkie diable!
OdpowiedzUsuńParę takich kotów i można by nawodnić Saharę! :)
UsuńJuż trzeci raz piasek zmieniam a ten (ta?) leje jak z cebra.
Fajny taki, gryzoń jeden.
Jeszcze czeka mnie poznanie go z naszym star(sz)ym kotem - Rudym. Kotką właściwie. Mam nadzieję, że interwencja służb porządkowych nie będzie konieczna.
Czyli kot zostaje ? :)
OdpowiedzUsuńMały raczej nigdzie się nie wybiera, ale za to Rudy ma panikę w oczach, więc do konsensusu droga daleka, ale będziemy próbować. Na razie się poobwąchiwali i oboje żyją, tak że jest nadzieja :))
UsuńŚliczny łobuz!
OdpowiedzUsuńChyba zacznę się rozglądać za jakimś małym kotkiem-rozbójnikiem i adoptuję go. :D
Pozdrawiam
To jak małe dziecko. Tylko że bardziej się odgryza :))
UsuńAle warto spróbować. Ten moment, kiedy takie małe skubaństwo włazi Ci gdzieś w rękaw i zaczyna mruczeć jest niezapomniany.
Pozdrowienia!
Nie mam warunków w bloku i małym mieszkaniu na trzymanie zwierząt. Pełno kwiatków, kabli a i sami domownicy lubią spokój :) Poza tym, lepszą rękę mam do kwiatków niż zwierząt. A jeśli miałabym wziąć takiego szkodura, to musiałabym załatwić mu kompana, bo my nieraz cały dzień po za domem jesteśmy. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńO tak, kwiatki są dobre! Pod oknem w kuchni mam coś w rodzaju klombu i wszyscy koci narzeczeni przychodzący do naszej starej kotki zażerają się kwiatkami. Co do dobrej ręki to faktycznie, trzeba mieć takową i to w dosłownym znaczeniu. Po wieczornej porcji gryzienia wyglądam jakbym przedzierał się przez drut kolczasty :))
UsuńCo dalej z maluchem to się jednak dopiero rozstrzyga, bo duży kot ma z jego powodu poważną deprechę. Cóż, w najgorszym razie Rozbój wróci do mojej koleżanki, ale to ostateczność, bo wesoło z nim, skubańcem.
Pozdrowienia
O jejku! Jak ja lubię czytać takie posty :)! To teraz nie będzie zmiłuj się tylko regularne sprawozdania prosimy z życia kota. Ewentualnie, z życia z kotem. No i gratuluję :).
OdpowiedzUsuńNie wiem czy kot (-ka???) wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych :)
UsuńTo jest jakiś kosmita, kolejny w moim otoczeniu jak mi się zdaje. Na razie wiem tyle, że pasjami ogląda TVN (!!!), tabletkę odrobaczającą zjadł mi prawie razem z ręką (taka pirania lądowa) i jest też spokrewniony z torbaczami, bo pcha się do rękawów i tam (wewnątrz!!!) zasypia.
W każdym razie jak dziś z zapartym tchem oglądał telewizję, to się po prostu popłakałem ze śmiechu :))
A gratulacje to się chyba jemu (jej?) najbardziej należą. Miejmy nadzieję, że się z Rudym dogadają, choć na razie wygląda to marnie...
Ogląda TVN !!!! ? Kurka czyli to kot - leming ! :)
UsuńUważaj na tego kota ! :))
Trzymam kciuki :). Trzeba dać im więcej czasu...
Usuń@Jurek: Najpierw dam mu pooglądać TVN, a potem dostanie ciepłe mleczko, kocie chrupki, drapanie za uszkiem i TV Trwam :)) Taki odruch Pawłowa :)
Usuń@Abigail: Na razie nie zmuszam ich do polubienia, bo różnica wieku i wielkości zwłaszcza jest zbyt duża. Rudy tylko nocuje w domu i ma swoje miejsce z dala od małego, a mały na razie opanowuje mieszkanie wszerz i wzdłuż. W weekend zorganizuję kolejne "starcie".
Tak wychowasz Kota - prawdziwego patriotę !
UsuńBierz tęczę! Bierz tęczę! :))
UsuńDogadają się, dogadają. Moja sąsiadka miała podobny problem, a ze dwa razy to jej się te koty nawet "złapały za fraki". A teraz chodzą wręcz łapka w łapkę. Jak sobie dadzą po mordkach to się zaprzyjaźnią. Ale to tylko taka luźna sugestia :) Zawsze można próbować pokojowych pertraktacji.
OdpowiedzUsuńUważam za świetny pomysł te sprawozdania. Ma Pan niesamowity talent i każdy Pański tekst jest bardzo ciekawy, więc myślę, że historie z życia kota będą miały wzięcie.
Pozdrawiam.
Ale właśnie jak to napisałem powyżej na "dawanie po mordkach" nie za bardzo są warunki, bo mały jest mały, a duży... duży. Ale jakoś będziemy próbować. Nie chciałbym malca oddawać, chociaż koleżanka mogłaby go przygarnąć, bo jakoś z nim w domu weselej. Będziemy próbować pogodzić wodę z ogniem :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za tak wysoką opinię o moich różnych literkach, ale jedna prośba - "Pana" zostawmy na realny świat. Wprawdzie nie mam na imię Portier (chociaż musiałbym sprawdzić dla pewności), ale za "ty", przynajmniej na blogu, absolutnie się nie obrażę.
Pozdrowienia
No to wpadłeś :) Teraz masz przerwę w chodzeniu z kijaszkiem po górkach, to zostaniesz Portierowym kociarzem :) 2 reportaże z życia kotów na tydzień to maks :) Nie martw się, my Ci tutaj odpocząć nie damy :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHo ho ho! - jak to powiedział prezydent Komorowski w Wiśle.
UsuńJest jeszcze szesnasta wycieczka do opowiedzenia najpierw. A co do kota, to musiałbym teraz dać tu fotkę mojej zharatanej dłoni. Dopiero co skończyła się kolejna sesja zjadania mnie w częściach. Rozbój jest już dużo pewniejszy siebie niż wczoraj. Niestety ;))
'Galeria' się powiększa ;D Dobry pomysł - jeden post i codziennie nowe zdjęcia :P Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńChciałem tylko pokazać jak ten morderca wygląda z przodu. Dokładania nie przewiduję, chyba że jemu, po tyłku ;))
UsuńSkubany łazi po mnie jak po wiadukcie, gryzie gdzie mu się podoba i myśli, że tak ma być! Do tego żywi się mielonymi, kwaśnicą i kaszanką z cebulką...
Mam nadzieję, że jest abstynentem chociaż ;)
Ech no piękny ten Rozbój (w biały dzień), gorzej jak będzie to rozbój 24 h na dobę.....
OdpowiedzUsuńChyba jest niestety ;))
UsuńFakt faktem ma kocisko zalety, bo fabrycznie ma wgrane sterowniki do kuwety i "kici kici", ale za to poluje na ludzi i gryzuje ich niemiłosiernie. W ogóle na gryzowaniu i pazurzeniu mija mu żywot :DD
Jak sytuacja? :)
OdpowiedzUsuńSpały przez kilka godzin na jednym tapczanie nawet jakoś spokojnie, choć na obu jego końcach, bo inaczej syczały :)) Myślę że na razie taki postęp wystarczy. Stosuję też sposób z "wymianą zapachów" czyli coś natarte Rozbójem (lub jak kto woli Rozbojem) kładę obok Rudego i na odwrót.
UsuńCokolwiek z tego będzie w najgorszym razie będą osobno, ale na pewno małemu wyrzucenie nie grozi.
Moje koty jakoś się dogadały. Zasiedziały był Dzikus, ktory dwa dni syczał na Juniora a potem macieżyńsko go... wylizał.
OdpowiedzUsuńTo daje nadzieję, ale nasz mały (albo mała - nie wiem) jest kotem mordercą, atakującym wszystkich i wszystko, a Rudy (który jest Rudą) z kolei okazem wiekowego leniwca. Poza tym mały jest już wielkościowo raczej średniakiem i jeżeli nie pogodzą się w najbliższym czasie, to potem może to być już walka o terytorium. Ale jak wspomniałem, mimo że jestem pogryziony i podrapany a do tego mam możliwość oddania Rozboja koleżance, która go znalazła nie zamierzam tego robić. W końcu on nas gryzie z miłości :))
UsuńCzyli się "dokociłeś" Portierze, super! Oby mały przetrwał starcia z rezydentem, na początku zawsze jest trudno, ale jw końcu powinny się zaakceptować. Moje koty to już stateczni dorośli, brakuje mi takiego rozbrykanego malucha ;-) No i mam nadzieję, że Nowy nie okaże się tym tytułowym kotem trojańskim. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDaremne nadzieje. On JEST kotem trojańskim. Nie dość, że poluje na ludzi to jeszcze starszego od siebie o circa sześć lat Rudego zapędził w kozi róg przy pierwszym starciu. Generalnie rządzi w domu. Ale czasem na osłodę pomruczy komuś na kolanach i poudaje normalnego przez kwadrans :))
UsuńPozdrowienia
To są właśnie uroki kociego dzieciństwa, odwaga, polowania, spanie i przytulanki w przerwie między brykaniem i roznoszeniem domu w strzępy ;-) Ech, jak to dawno mąż przyniósł do domu te moje ukochane dwie kocie kuleczki :-)
UsuńNie dalej jak dziś rano ten "słodki koteczek" wskoczył na stół, ukradł z pudełka delicję i uciekł z nią za szafę. Tam oczywiście z racji tego, że koty słodkiego nie jedzą ją zostawił i zmusił mnie tym samym do przemeblowania pokoju :)
UsuńSkąd w czymś o wadze pół kilograma a może i mniej bierze się tyle szatańskich pomysłów?
Hahaha! Bo koty to bossskie stworzenia (nie bez powodu były czczone w Egipcie) :-)
UsuńI także nie bez powodu uznawane POŹNIEJ za wcielenie szatana :))
Usuńhttp://mikaksiezniczka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń