Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


niedziela, 24 września 2017

Gra w dwa oknie

Ta historia nie ma dobrego bohatera, ponieważ obie jej strony są złe, choć każda w inny sposób. Jedną jest człowiek, którego stać na wymianę kilkunastu okien, ale nie stać na usunięcie tych, które zdemontował, mimo że kosztuje to może połowę jednego nowego. Stroną drugą jest katowicka i rudzka Straż Miejska, które pokazują, że pracując na państwowym hasło "czy się stoi czy się leży" ciągle jeszcze można uważać za aktualne...
***
Półtora miesiąca temu, trzynastego sierpnia, podczas jednego z moich rowerowych spacerów po okolicy napotkałem w lesie na pograniczu Rudy Śląskiej i Katowic wyrzuconą przez kogoś dość dużą ilość starych skrzydeł okiennych i innego poremontowego śmiecia. Po kilku godzinach skontaktowałem się telefonicznie z komendą Straży Miejskiej w Katowicach i przekazałem informację o tym znalezisku, sugerując, że racji mniejszej odległości od zabudowań Kokocińca (to dzielnica mojego miasta) niż Rudy Śląskiej odpady mogą pochodzić "z naszej strony" mimo usytuowania prawie dokładnie na granicy gmin. Przyjmujący zgłoszenie zapewnił, że patrol uda się na miejsce następnego dnia i poprosił o dokładniejsze namiary. Przesłałem mu zatem mailem odpowiedni link KLIK! oraz fragment filmu z mojej kamery rowerowej.





Film z 13 sierpnia 2017


Sprawa wydawała się prosta. Śmiecie faktycznie leżały na granicy miast, jednak wedle Street View  był to jeszcze teren Katowic, zaś zdrowy rozsądek oraz mój zmysł dedukcji podpowiadały, że także z Katowic przywieziono je tutaj. Dlaczego tak uważałem? No cóż, po pierwsze jak wspomniałem do Rudy Śląskiej jest dalej, po drugie TAM jest więcej obiektów przemysłowych niż prywatnych, a tu (i znacznie bliżej) wręcz odwrotnie, po trzecie jeśli ktoś skąpi na wywóz legalny to nie będzie jeździł nie wiadomo ile kilometrów z takim truchłem, bo poza kosztami, także musi być pewnym że zna miejsce w którym odpady wywala i że nikt go tam nagle nie nakryje. Logiczne? Uważam że tak. Ale to jedyna logika w tej opowieści.

Ponad tydzień zajęło Straży Miejskiej w Katowicach dojście, niestety nie do śmieci, a do faktu, że znajdują się one na terenie Rudy Śląskiej, w związku z czym sprawa zostaje przekazana tamtejszym funkcjonariuszom. I o ile samo to można zrozumieć, to jednak czas od zgłoszenia do lokalizacji już nie. Stanowczo nie. Albowiem czyż nie byłoby nowocześnie i po europejsku śmiecie po prostu wywieźć a dopiero potem z rachunkiem i kolegami z drugiego miasta dalej szukać winnego? Pytanie retoryczne.


Może warto tu dodać, czego w ogóle oczekiwałem. Oczekiwałem otóż, że spacerujący lub przejeżdżający czasem po okolicy strażnicy spatrolują Kokociniec przyglądając się budynkom w których jednocześnie założonych jest co najmniej kilka nowych okien. Poznać to można łatwo, a że lwia część dzielnicy to blokowiska, których temat nie dotyczy (okna są bardzo stare), to obszar takiego patrolu dałoby się spenetrować powiedzmy w godzinę z hakiem. I sednem oczywiście jest żeby to właściciel zapłacił i za wywóz i za zanieczyszczanie lasu. I to zapłacił tak, żeby mu już na rolety grosza nie zostało. Nic trudnego, a efekt piorunujący, bo takie historie szybko się roznoszą. Śmieci niestety nie chcą i nadal leżą na (nie) swoim miejscu jak pierwszego dnia...


Zdjęcie z 23 sierpnia 2017


Czując, że coś tu stanowczo nie gra postanowiłem zapytać o losy sprawy w Rudzie Śląskiej i trzeciego września zgłosiłem się tam z pytaniem jak poniżej.




Siódmego września, bo jak już wiemy w tej branży czas płynie wolniej, kierownik referatu Straży Miejskiej w Rudzie odpisał mi mailem, z którego odniosłem dziwne wrażenie, że to nie funkcjonariusze z Katowic, ale znów ja jestem zgłaszającym.  Interesujące...



Dziś podczas kolejnego przejazdu w tej okolicy sfotografowałem śmieciuszki po raz enty. Aż mi się ciepło zrobiło na sercu, bo to przecież bez mała już punkt orientacyjny.

Zdjęcie z 24 września 2017

Minęło sześć tygodni. Czuć, że wkrótce nadejdą jesienne chłody a po nich zima. Śmieci to jakoś nie rusza i dalej spokojnie biwakują na łączce. Tak sobie myślę... A może ktoś z okolicy weźmie sobie to drewno na opał i uwolni od obowiązków biednych, zapracowanych strażników miejskich? Powiecie, że to przecież z grubą warstwą farby i że tak nie wolno? No co wy?! Przecież zanim ktoś wykryje czym palimy, będzie już kwiecień!

DODANE 11 LISTOPADA 2017





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.