Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 26 września 2017

Przesiadka w Piotrowicach

Od pewnego czasu wykorzystując swoje zdjęcia, doświadczenia, spostrzeżenia i oczekiwania zamieszczam w Internecie jako tak zwany Lokalny Przewodnik Google krótkie opinie na temat miejsc czy firm z którymi w jakiś sposób się zetknąłem. Różne to są wpisy, naprawdę bardzo różne, od tych prozaicznych, dotyczących np. sklepów, dostępnego w nich asortymentu towarów albo jakości obsługi poprzez sugestie turystyczne związane z górami albo okolicami Katowic, aż po notki takie, w których sam obiekt, niezależnie od tego czym jest, schodzi na plan dalszy jako tło do jakiejś szerszej wypowiedzi, nie ukrywam, nierzadko sprowadzającej się do stwierdzenia, że „kiedyś to było lepiej”.

Ostatnio przez przypadek zajrzałem do opinii sprzed kilku tygodni jaką wystawiłem „Teatrowi Żelaznemu” to jest prywatnej amatorskiej instytucji kulturalnej mieszczącej się w budynku dawnego dworca kolejowego Katowice Piotrowice. Nie wiem, bo i też nie sprawdzałem czy jest to jedyny taki przypadek, ale tu właśnie właściciele tegoż przybytku poczuli się urażeni moją wypowiedzią i odpowiedzieli na nią swoim komentarzem.

Dla porządku zacytujmy obydwa teksty. Najpierw mój, wcześniejszy.

Powiedziałbym, że teatr na stacji kolejowej to pomysł genialny i jakże twórczy. Ale gdyby był NA a nie ZAMIAST. I nie jest to wina teatru, żeby było jasne, ale PKP, że się pasażerami nie interesuje. Nie sądzę aby gdziekolwiek w Europie było możliwe aby stacja, podrzędna co prawda, ale jednak w wojewódzkim mieście nie miała poczekalni, kasy czy ubikacji, a miała... teatr.

A teraz odpowiedź teatru:

Szanowny Panie, w wielu krajach Europy infrastruktura kolei nie zawiera budynków dworcowych, ani żadnych, które mogłyby służyć jako kasy biletowe, czy toalety. Są tylko perony, które służą do wsiadania oraz wysiadania podróżnych. Ocenia Pan nasz Teatr nie mając pojęcia o repertuarze, załodze, artystach tylko po lokalizacji. To bardzo krzywdzące! Budynek stał pusty przez 8 lat niszczał, był miejscem spotkani ludzi z marginesu i łobuzów. Zainwestowaliśmy dużo pracy i masę prywatnych pieniędzy by uratować go od wyburzenia, a Pan ten cały trud ocenia na dwie gwiazdki, tylko dlatego, że nie przełożył Pan całej złości na efektywne działanie pisząc do PKP S.A. i walcząc o budynek dworca. Bardzo Panu dziękujemy za tę wyjątkowo obywatelską postawę i zapraszamy na koncert "Jeśli Polska nie zginęła, my ją dobijemy " wiersze Marka Koterskiego. Miłego wieczoru. „



Przeczytałem te słowa z pewnym zdziwieniem i przyznaję, że pierwszą myślą było całkowite usunięcie swojego wpisu, bo przecież absolutnie nie dokuczanie czy zaniżanie komuś Bogu ducha winnemu notowań było moim celem, ale zaraz zreflektowałem się czytając ponownie swoje słowa i postanowiłem tylko... ale nie uprzedzajmy faktów.

Ażeby nie odświeżać tamtego tekstu (co przeniosłoby go automatycznie na szczyt listy) ani go bezsensownie, bo niezgodnie ze swoim przekonaniem, nie lukrować, uznałem, że to blog będzie najlepszym miejscem na polemikę... nie, nie na polemikę, na zwyczajne wyjaśnienie, nomen omen, co autor miał na myśli.

Autor otóż, niżej także i tu podpisany chce tylko aby publiczność Teatru Żelaznego, inni ludzie interesujący się kulturą, ale PRZEDE WSZYSTKIM zwykli mieszkańcy pobliskich dzielnic czy przypadkowi podróżni wiedzieli i nie zapominali, że budynek w którym mieści się teatr jest DWORCEM KOLEJOWYM i że dziś dworca tego nie ma, choć przez dziesięciolecia był i, to już moim zdaniem, powinien być nadal.

Zaznaczyłem wyraźnie i to też podtrzymuję, że nie oceniam negatywnie samego teatru, inicjatywy jego założycieli, pracy którą weń włożyli, a już zupełnie wartości produkcji artystycznych czy poziomu aktorstwa. Oceniam tylko fakt, że jedna ze stacji wojewódzkiego miasta w dużym europejskim kraju nie ma dworca. Koniec, kropka. No dobrze, bardziej przecinek. Oceniam bowiem też pośrednio i to, że PKP lekceważy swoich klientów i idzie na łatwiznę próbując oswoić nas ze stanem, w którym podróż pociągiem to tylko sam pociąg, a poza nim może być nawet kupa piachu i tabliczka stacyjna z dykty. Niestety, ale niezmiennie mnie to irytuje. Tym mocniej, że doskonale widzę, że sugestia działa, to znaczy pasażerowie zaczynają uznawać nienormalność za normę.

Stanowczo zbyt łatwo zapominamy, że opłaty jakie ponosimy kupując bilet na pociąg nie są jak usiłuje się nam wmówić, tylko opłatą za przejazd, są opłatą za usługę, na którą poza przejazdem składa się jeszcze jego jakość, punktualność, stan techniczny środka lokomocji oraz warunki w których podróż zaczynamy i kończymy.

Gdyby więc kolej udostępniła miejsce na dworcu albo i sporą jego część tej lub innej instytucji kulturalnej, byłbym tym zachwycony, kiedy jednak udaje, że budynek do niej nie należy, a teatr po prostu mieści się blisko torów, bo taki ma adres, to jest to już coś, czego nie akceptuję.

Uznając jednak, iż faktycznie, nie sama instytucja kulturalna, aczkolwiek moim zdaniem nie pasująca do tego miejsca, jest winna temu, że stacje masowo zamienia się u nas w przystanki, zdecydowałem się swoją opinię przenieść do ocen właśnie stacji kolejowej, a nie jak to zrobiłem przy zamieszczaniu - dosłownie budynku dworca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.