poniedziałek, 6 stycznia 2020
Szymona Kobylińskiego imaginacje
Jest weekend 23-24 sierpnia 1980 roku. W Polsce sporo się dzieje. Kilka dni wcześniej miała miejsce tragiczna katastrofa kolejowa pod Toruniem, na Wybrzeżu trwają strajki, Partia cichaczem przygotowuje się do odwołania ze stanowiska Edwarda Gierka, CPN gwarantuje, że paliwa wystarczy dla wszystkich o ile tylko zaprzestaną je kupować, a gwałtowne opady deszczu uniemożliwiają lub opóźniają zbiory. Jeden obok drugiego groźnie brzmiące tytuły atakują oczy czytelników. Gdzieś pomiędzy nimi przemyka błahy z pozoru felieton o czymś, co nie istnieje i nikt nie przewiduje aby istnieć miało. O e-bookach, czytnikach e-booków, tabletach i... Internecie.
Nie Apple, nie IBM, nie Microsoft ani nawet Commodore wespół z Atari, ale... Trybuna Ludu, najobrzydliwsza z możliwych komunistyczna gazeta, niestrawna nawet dla tych, którym generalnie socjalizm nie przeszkadza wieści w tych dniach rewolucję cyfrową. Tak, wiem, brzmi to niewiarygodnie, ale mimo to jest prawdą. Piórem Szymona Kobylińskiego, znanego chyba każdemu wspaniałego rysownika, satyryka, karykaturzysty i historyka przekazuje nam ta właśnie publikacja obraz świata, który ziści się dopiero w XXI wieku.
"[...] okiem wyobraźni ujrzałem czytnik (sic! - dopisek mój, Portiera) w postaci dość płaskiego pudełka zaopatrzonego w bateryjkę i pokrętło co można by zwyczajnie dzierżyć w dłoni i tylko drobnym ruchem kciuka przerzucać "kartkę po kartce" na plastikowej matówce. Całą swoją bibliotekę, zajmującą teraz kilkanaście metrów mieszkania [...] miałbym w podręcznej szufladzie.
[...]
Żaden druk nie osiągnie precyzji slajdu. I tu upatruję szansę dla dzieł z reprodukcjami wielkiego malarstwa. Nawet najwspanialej tłoczone papierowe odbitki wciąż nie umywają się do barwnej kliszy.
A więc już nie czytnik, lecz "oglądnik" czy "obejrzywacz" - niech mu tam kolejna ankieta gazetowa przyda odpowiednie miano.
[...]
Teraz już moje oko wyobraźni zaczyna szaleć! Oto widzę siebie (ciebie, nas, was, ich) - jak sięgamy nonszalanckim ruchem do podręcznej biblioteczki i dobywamy z niej cały, przypuśćmy, Ermitaż, albo Luwr [...]
Solidny , domowy ekran z ładnie oprawną matówką stawiamy na stoliku i hajda po wystawach świata.
[...]
Gdybyż tak jeszcze - jak hulać wyobraźnią, to hulać! - wedle wzoru niezliczonych wykładów naukowych szły z magnetofoniku dźwięki komentarza, lub zgoła literatury pięknej, do której jak na przykład w prozie Iwaszkiewicza, widziane cuda artyzmu byłyby ilustracją, wówczas koncert dla ucha i oka byłby wręcz najwyższej rangi.
Szkoda, że czegoś takiego nie doczekam, choc właściwie - zupełnie nie wiem, dlaczego."
------------------
Wykorzystałem fragmenty felietonu Szymona Kobylińskiego "Imaginacje" opublikowanego w numerze 200 (11208) Trybuny Ludu z 23-24 sierpnia 1980 roku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz