wtorek, 27 marca 2012
Proste słowo dziękuję
Napisałem w swoim dorosłym życiu wiele skarg, monitów i donosów w irytujących mnie i innych sprawach rozmaitych, ale staram się także zauważać to, co lepsze od średniej i taką swoją ocenę w odpowiednich miejscach również wyrażać. Tym samym kierowałem się dziś dziękując za leczenie listem, którego kopię po usunięciu danych prywatnych przedstawiam poniżej. Może to tylko słowa, ale jeżeli po ich przeczytaniu ktoś się uśmiechnie, to spłacę choć część długu jaki zaciągnąłem gdy dzięki czyjemuś zaangażowaniu mogłem uśmiechnąć się ja. Czasem nawet spod maski tlenowej...
Kliknij aby powiększyć
--------------------
Dyrektor [---]
Szanowna Pani!
Z największą przyjemnością składam na Pani ręce podziękowania za jakość pracy i zaangażowanie jakim wykazuje się personel [---]
Byłem pacjentem [---] trzykrotnie, w [---],[---] i 2012 roku i moja jak najbardziej przychylna opinia o tej placówce pozostaje niezmieniona. O ile w [---] roku był to jeszcze [---], pachnący nowością i z bez wątpienia będący wtedy na dobrym światowym poziomie, który już tym wzbudzał szacunek i sympatię, o tyle w [---] moja ocena była wynikiem już tylko realnej skuteczności i fachowości personelu, w tym przypadku akurat Izby Przyjęć, gdzie udzielono mi pomocy, której nie uzyskałem wcześniej w moim rodzinnym mieście, a pobyt w marcu 2012 na oddziale [---] raz jeszcze potwierdził i ugruntował wszystkie wcześniejsze opinie, jakie miałem, czego wyrazem niech będzie to podziękowanie.
Każdy pacjent, tak jak po prostu każdy człowiek ma zawsze jakieś zastrzeżenia do różnych spraw, z którymi się styka i nie ma na to sposobu, ale ważne jest by umieć odpowiednio je klasyfikować i nie przekładać chwilowych negatywów na ocenę szerszą, głębszą, a przede wszystkim dotykającą sedna.
W szpitalu takim sednem jest standard leczenia oraz wspomniana już fachowość personelu. W obu tych kategoriach [---] w pełni zaspokoił moje oczekiwania, ale nie napisałbym tego listu, gdyby nie zaistniał także trzeci powód, niezmienny od dnia pierwszej mojej styczności z Państwa placówką.
Tym powodem jest empatia, cierpliwość i nierzadko także poczucie humoru, których wartości w takim akurat miejscu nie sposób chyba przecenić. Tym wszystkim wykazywała się znakomita większość personelu z którą miałem okazję się zetknąć i za te właśnie „nierefundowane przez NFZ” a przecież bardzo ważne aspekty leczenia raz jeszcze Pani i całej załodze szpitala ze szczególnym uwzględnieniem Oddziału [---] oraz Bloku Operacyjnego serdecznie dziękuję.
Z wyrazami szacunku
[---]
-Katowice
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Masz 100-procentową rację. Te nierefundowane aspekty leczenia niosą za sobą często lepsze efekty refundowanego. Ja kiedyś, gdy robili mi zabieg tylko w znieczuleniu miejscowym wyzwałam wśród łkań z bólu wszystkich przy tym obecnych od sadystów morderców etcetera, a oni i tak ładnie mnie pocerowali
OdpowiedzUsuńA jeszcze zdjęcie szwów nie bolało nic a nic, a ja tu kurcze pół nocy nie spałem ze strachu (jeszcze po Twoim komentarzu!) :)))
UsuńNa jutro (a nie w piątek, jak mylnie pisałam) moje szęście zapowiedział, że będzie sie darł, bo krzyk ponoć wyzwala jakieś substancje znieczulające. Powinnam go tu do Ciebie przsłać. A może to dzięki mojemu intensywnemu trzymaniu kciuków tak było, co?
OdpowiedzUsuńKrzyk to może najwyżej wyzwolić agresję pielęgniarki :)
UsuńJa zapytałem wprost: Będzie bolało? a ona mi, że tak. Osłupiałem nieco i pytam; ale może pani coś zrobić, żeby nie?
-Nie mogę.
Ot, szczerość :)))
Ale naprawdę, uczucie to tylko takie jak nieprzyjemne szybkie ściąganie plastra. Niemiłe, ale z całą pewnością też i nie bolące.
Obyło się bez krzyku. Okazało się, że nitka była rozpuszczalna, czy jak to sie tam nazywa. Konieczna była jedynie kontrola. Czyli wszystko idzie ku dobremu. Mam nadzieję, że Ty także z każdym dniem coraz zdrowszy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW niedzielę do pracy. Koniec wakacji. :)
Usuń