Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 30 kwietnia 2013

Matyska

 
Ponad niewielką miejscowością Radziechowy, na szczycie góry Matyski pobłyskuje z daleka ogromny Krzyż Milenijny. Można dotrzeć do niego idąc ulicami Główną i Św. Marcina od stacji PKP Radziechowy Wieprz, a później skręcając w lewo turystycznym szlakiem niebieskim. Do miejsca w którym rozpoczyna się ów szlak dojeżdża także autobus linii nr 5 z Żywca.
 
Rozpoczynając swoją dziesiątą samotną wycieczkę w góry postanowiłem i ja odwiedzić słynną Golgotę Beskidów...

 
A poniżej filmik HD 720 z serwisu You Tube



13 komentarzy:

  1. Jakoś nie lubię takich religijnych elementów w górach. Jeszcze drewno i kapliczki przydrożne jakoś zniosę, ale to... , no, ale szacun, za wycieczkę :)!. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, zapamiętałem ;) Jak już wspominałem mnie tam to nie przeszkadza, chyba nawet w jakimś stopniu odpowiada. Od ćwierci stulecia nie praktykuję, ale Kościół jest dla mnie częścią polskiego patriotyzmu, stąd uprzedzeń żadnych wobec niego czy jego symboli nie mam.

      Nie skręciłbym na Matyskę dla... nie wiem... wystawy sztuki nowoczesnej albo dziwnych roślin, ale kiedy idąc pieszo od stacji tylko zobaczyłem ten krzyż wiedziałem już, że muszę :)) I bardzo mi sie spodobało, także w zwykłym, stricte turystycznym znaczeniu.

      I gwoli ścisłości dodam tylko, że TO NIE JEST WYCIECZKA! Wycieczka była zupełnie świecka :)) trwała osiem i pół godziny, parę razy było naprawdę groźnie i cóż... właśnie dlatego Matyskę z tego odłączyłem.

      Będzie i reszta za jakiś czas.

      Usuń
  2. Pomijając upiorność samych stacji d.k. to Matyska świetnym punktem widokowym jest!, na Kotlinę Żywiecką, na Beskidy.
    No, ale widoczność w dniu Twej wycieczki chyba nie była najlepsza skoro żadnych panoram nie sfociłeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niszowość mojego deptania polega na tym, że ani nie sięgam po rekordowe szczyty czy czasy przejścia ani też nie próbuję udawać fotografa, którym nie jestem. Po prostu oglądam, cieszę się wolnością i z pomocą Canona za 28 zł z Allegro pstrykam to i owo na pamiątkę.

      Owszem, widoki są stamtąd wspaniałe, to muszę przyznać. Mam zresztą kilka zdjęć ze szczytu, ale rozdzieliłem wycieczkę właściwą od tego spaceru i może dlatego tu nie ma akurat wspomnianych przez Ciebie panoram.

      Zdjęcia typowo wycieczkowe będą w poście o reszcie trasy.

      Pozdrowienia

      Usuń
  3. A to poczekam, obejrzę chętnie:)
    A aparat, cóż, sam pstrykam tanim automatem, też na pamiątkę z wycieczek. Ważne by zostało wspomnienie, przyjemnie czasem pooglądać to co było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak zawsze najlepsze fotki wychodzą z mojej Nokii :))
      Samego mnie to irytuje, ale chyba trafił mi się wyjątkowo udany model po prostu.
      Co do aparatu, to wspomniany wyżej Canon jest staruteńki, ale także doskonały w większości zastosowań. A w plecaku zawsze mam w miarę współczesnego potworka, którego jednak jako prehipster :)) nie używam.

      Moim zdaniem są dwa kierunki. Albo robi się zdjęcia mające jakieś z grubsza ukierunkowanie artystyczne albo zwykłe - na zasadzie "co gały widziały", ze wszystkimi tego najczęściej negatywnymi konsekwencjami. Ja preferuję te drugie, bo są prawdziwe.

      A wspomnienia mam i tak w głowie. W zasadzie jeśli przypominam sobie punkt wyjścia, to mogę zamknąć oczy i przejść całą trasę jeszcze raz WIDZĄC znów to, co wtedy.

      Zapewne w 1080p ;)))

      Usuń
  4. Ja również wolę zdjęcia z serii "co gały widziały" :), szczególnie Twoje "gały", bo dostrzegają niesamowicie wiele piękna.

    Masz rację, KK odegrał niebagatelną rolę w historii naszego Kraju i chociażby dlatego należy mu się szacunek. Ja również nie praktykuję, chociaż tak na prawdę nie z własnego wyboru, ale dlatego, że tu gdzie mieszkam nie ma KK. Do najbliższego mam ok. 200km. Może to i dobrze, bo zamiast na jego rytuałach i tradycjach, skupiam się bardziej na przekazie Boga do nas ludzi zawartym w Biblii. Dzięki temu lepiej poznaję wolę Boga i tylko Jemu oddaję pokłon. Ale nie o tym chciałam mówić, to było tylko tak na marginesie.:)

    Cieszę się, że skręciłeś na Matyskę i sfotografowałeś Golgotę Beskidów, że dzięki temu mogłam to obejrzeć. Inną rzeczą jest, co myślę o jej powstaniu na Matysce, czy co myślę o samym krzyżu na jej szczycie. Nawiasem mówiąc wolałabym, podobnie jak Abigail, żeby ich tam nie było. Jednak zdjęcia, które zrobiłeś na Golgocie są wspaniałe, a sam ich obiekt - Droga Krzyżowa napawa każdego wierzącego zadumą, lękiem i jednocześnie wdzięcznością za miłość Jezusa do nas tak wielką, że aż ofiarował sam siebie za nas. Ofiara Syna i Ojca, który jest w niebie. Ofiara ogromnej miłości do siebie nawzajem i do nas ludzi .... i wiary, że Syn nie zawiedzie Ojca, a Ojciec nie opuści Syna. Tak wiele możemy się z tej ofiary nauczyć. Jak zwykle, dziękuję za Twoją wrażliwość i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.:)

    Już nie mogę się doczekać relacji z samej wycieczki.
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwieście kilometrów do kościoła, to rzeczywiście dobre alibi żeby nie iść, ha ha ha. Dla Polaka w Polsce ciągle jeszcze mimo wszystko brzmiące niewiarygodnie, ale cóż, tak to jest w dzisiejszych czasach.

      Świat się zmienia, Kościół dla wielu jest be i gdyby tylko o wybór chodziło nie miałbym do nikogo pretensji, ale często chodzi o postawienie religii obok piosenkarzy, polityków czy aktorów pod pręgierzem internetu i opluwanie bez pardonu. Tego nie jestem w stanie zaakceptować.

      Mnie osobiście ani Droga Krzyżowa ani Krzyż Milenijny nie przeszkadzają. Są piękne, nawet z czysto turystyczno estetycznego punktu widzenia. Poza tym Matyska nadal jest górą na której szkolą się lotniarze, nadal są z niej piękne widoki, nadal można dopisać ją jako zdobyty szczyt do swojej listy. Ale ja, który nie wiem czy pamięta dokładnie "Ojcze nasz" poszedłem tam dla tego Krzyża i dla tych emocji jakie on niesie. I jestem dumny z tego, że dał mi je, mimo że z pewnością nie zasługuję.

      I wreszcie zupełnie pragmatycznie. Wystarczy spojrzeć z Radziechów by dostrzec, że szczyt Matyski jest jakby poza pasmem gór, wypchnięty do przodu. Nikomu niczego nie odbiera "ureligijnienie" tego miejsca.

      Amen :))

      Usuń
    2. Czy ja wspominałem na tym blogu, że w dzieciństwie miałem na placu ksywkę "kapłan"? :DD

      Usuń
  5. Dla mnie to zawsze jest "zgrzyt" gdy kościół wywala nie małe pieniądze na takie budowle podczas gdy mógłby wspomóc choćby biedne dzieci, których wszędzie jest sporo. W parafii radziechowskiej również.

    "(...) Papież w zbroi, w ubóstwie tkwi tłuszcza
    z której groszy katedry się wznosi (...)"
    jak to śpiewał J.Kaczmarski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że podstawową misją Kościoła jest szerzenie i podtrzymywanie Wiary, co przecież nie oznacza że się od potrzebujących odwraca. Starczy wspomnieć choćby działalność Caritasu.

      Skoro krzyż na Matysce sprawił, że na przykład ja, który od lat się nie modli, nie chodzi na msze, nie wpuszcza kolędy, nie święci pisanek ani nie stroi choinki poczuł potrzebę odwiedzenia go i ogrzania się w tym duchowym cieple, to ten przynajmniej cel został osiągnięty.

      Zaś stacje Drogi Krzyżowej mają tabliczki z nazwami lub nazwiskami fundatorów, czyli to wierni je sfinansowali. Nie sądzę aby pod przymusem :))

      Usuń
  6. Mnie nic do tego kto sfinansował, nie moje pieniądze.
    Po prostu inaczej widzę etykę, moralność kościoła i jego cele.
    Ale to nie miejsce na takie pogaduchy więc nie ma co drąży tematu.

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.