Czy dziesięć złotych to dobra stawka? Zapewne większość odpowie że znośna, choć bywają wyższe i nie jest to żadną sensacją. Ale staje się nią, gdy mówimy o dziesięciu złotych za minutę. Tyle właśnie płaci pacjent w pewnej katowickiej przychodni podczas wykonywania badań okresowych. Badań, które dwadzieścia lat temu załatwiało się w dwa dni, dziesięć lat temu w godzinę, a obecnie w pięć minut. Badań, które są fikcją i to fikcją podwójną, bo po równo i wobec pacjenta i wobec prawa.
Dzień pierwszy. Telefon.
-Dzień dobry, chciałbym wykonać u państwa badania okresowe...
-Dzień dobry. Zapraszamy. Tam będą jakieś czynniki ryzyka?
-Nie wpisano*. Tylko praca zmianowa.
-Aha. To w takim razie jutro o [...] proszę się zgłosić do nas. To będzie kosztowało 50 złotych.
Dzień drugi. Przychodnia.
-Dzień dobry. Przyszedłem zrobić sobie u państwa badania okresowe.
-Dzień dobry. Ma pan coś do pisania?
-Tak.
-No to proszę sobie tutaj kartę wypisać. Proszę. O tu od góry imię, nazwisko i potem dalej...
Imię, nazwisko, adres zamieszkania, wiek, nałogi, choroby, zabiegi operacyjne, przyjmowane leki i ich dawki, subiektywna (!!!) ocena swojego stanu zdrowia, historia zatrudnienia i wreszcie...
-Yyyy... tego nie, tego niech pan nie pisze.
Rubryki z wzrostem i wagą pozostawiam niewypełnione. Jak się potem okazuje po to tylko, by w kilka minut później wypełnił je za mnie lekarz. Ze słuchu rzecz jasna, tak jak podyktuję. Pozory badania zostają zachowane.
-No. A teraz proszę sobie usiąść i poczekać pod gabinetem.
Jestem drugi. Przede mną dziewczyna obracająca nerwowo w dłoniach pliczek dokumentacji. Lekarz pojawia się punktualnie. Moja sąsiadka wchodzi jako pierwsza. Po około sześciu minutach (w czasie których lekarz wychodził jeszcze w poszukiwaniu pieczątki) wzywany jestem ja.
-Czynników szkodliwych nie ma. Dobrze. Operacje wpisane, leki... aha, ta choroba układu krążenia to co?
-Nadciśnienie.
-Nad-ciś-nie nie... OK. Proszę zdjąć koszulę, osłucham pana.
Trzy dotknięcia z przodu, trzy z tyłu. Nie więcej niż piętnaście sekund.
-Dobrze, teraz ciśnienie.
...
-Takie się utrzymuje po lekach?
-Raczej tak.
-W porządku. Teraz proszę stanąć tu za biurkiem i zasłonić któreś (sic!) oko.
Cztery literki z lewej, drugie oko, cztery literki z prawej.
-Proszę się ubrać.
-Pięćdziesiąt złotych zapłaci pan w kasie. Proszę, tutaj zaświadczenie.
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
Byłem w gabinecie pięć minut. Lekarz nie mając przed sobą wyników jakichkolwiek badań laboratoryjnych ani EKG (przy nadciśnieniu dawniej to badanie było standardem), bez prześwietlenia płuc, a przede wszystkim bez sprawdzenia w jakikolwiek sposób mojej tożsamości czy prawdziwości którychkolwiek z podanych przeze mnie danych uznał mnie za zdolnego do pracy na dwa lata.
Ja uznaję go za konowała.
* - mój pracodawca nie traktuje pracujących całą dobę rejestratorów oraz monitorów LCD i CRT jako czynnika szkodliwego...
==============
I tak...
OdpowiedzUsuńSkojarzył mi się dalszy ciąg Twoich słów z kwestią z filmu "Nic śmiesznego" :))
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=qCWhANj7usA
50 zeta za kpinę z człowieka i własnego zawodu. No ale tak to wygląda. W wieku 20 paru lat poszłam do przychodni przy wiadukcie na Franciszkańskiej. Badanie wyglądało podobnie. Szkoda kasy.
OdpowiedzUsuńSzkoda kasy, ale bez tego pracować nie można, czyli trzeba zagryźć zęby i znieść ten teatr absurdu. W mojej sytuacji podwójny, bo jako "śmieciowiec" za badania płacę z własnej kieszeni i robię je w czasie wolnym. Etatowcom koszty pokrywa firma a dniówka jest pełnopłatna.
UsuńTak. U nas jest to samo... Ale jedna minuta...
OdpowiedzUsuńJedna minuta za dychę, ale to oczywiście jak to mówią w PIS-ie taka figura retoryczna. Po prostu badanie kosztuje 50 zł, a ja spędziłem w gabinecie pięć minut, stąd taki przelicznik.
UsuńRzecz w tym, że człowiek może mieć HIV, raka albo cokolwiek, a taki [miałem nie przeklinać] wpisze mu "ze słuchu", że zdrowy. W ten sposób to i ja mogę być lekarzem.
PS. Byłem dziś "u Ciebie". Wycieczka dziewiętnasta się odbyła.
10:00 śniadanie na Klimczoku - miód dla duszy, myśliwska dla ciała :))
U nas w pracy jest za darmo...
UsuńA dlaczego nie dałaś cynka, że będziesz tak blisko?... Ech... Mam nadzieję, że chociaż smakowało...
W każdej pracy jest za darmo, pod warunkiem jednak, że się jest na etacie. Mnie etat zabrano w ubiegłym roku i dano śmieciówkę. Śmieciowiec według polskiego prawa pracy nie jest pracownikiem, więc płaci sobie sam i oczywiście za sam dzień wykonywania badań też mu nikt nie daje ani złotówki. Sama radość.
UsuńZrobiłem w sobotę rajd na Magurę, ale że byłem jak na mnie bardzo wcześnie pod Klementynówką (koło 9:35), to skusiłem się i na Klimczok i nawet przekonałem do "Chatki u Tadka", którą tak kiedyś zjechałem w relacji z jednej z pierwszych wycieczek. Jak będziesz, to sama sprawdzisz, że jestem w księdze gości tego przybytku :))
A sms-a do Ciebie miałem już prawdę mówiąc gotowego siedząc tam, ale uznałem, że to niegrzeczne posyłać komuś spam w weekend tylko dlatego, że się wlazło na jakąś górkę :))
Pytanie okulisty na badaniach okresowych - wada wzroku jest? Na to ja, że jest i duża nawet, ale nie widać, bo soczewki noszę. I komentarz - no to dobrze, znaczy pod opieką specjalisty jest, więc nie będziemy sprawdzać.
OdpowiedzUsuńMogłaś okuliście zadać to samo pytanie, które on zadał Tobie :)) - wada wzroku jest?
UsuńBadania okresowe to bardzo szeroki problem, od pytania za co płacimy, poprzez pytanie jak można nazywać się lekarzem i TAK badać, aż do kwestii czy podpis i pieczątka na zaświadczeniu określającym nie są w tej sytuacji poświadczeniem nieprawdy czy wręcz fałszowaniem dokumentacji...
U lekarza byłam ostatnio ho ho ho - czasu temu, więc paragony za badania zbiły mnie trochę z równowagi. Takie stawki to norma. Wystarczy zachorować na cokolwiek i od razu odczuje się to na finansach...
OdpowiedzUsuńCo do tego nie mam wątpliwości, ale rzecz nie w cenie przecież, ani też nie samej konieczności płacenia, a w tym, że płaci się za nic. To nie są badania. Można mieć raka, AIDS, gruźlicę i parę innych jeszcze chorób, a pan/pani doktor za 50, 60, 80 zł wpiszą nam, że jesteśmy zdrowi jak ryba. Bo niestety tak właśnie wyglądają "badania" okresowe w naszym kraju, że ich de facto nie ma.
UsuńOd siebie mogę dodać to jeśli chodzi o medycynę pracy, na pewno warto jest się zapisać do lekarza tej specjalizacji tutaj /spam został usunięty - sop. Portiera/. Sam chodze tam juz od jakiegoś czasu i na prawdę uważam, ze warto
OdpowiedzUsuńSpamu nie toleruję, drogi panie. Pisania naprawdę jako dwóch wyrazów także. Pozdrawiam.
Usuń