Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


środa, 20 stycznia 2010

Negatywów nie przyjmuję

Od ładnych kilku lat jestem wielkim fanem zakupów przez Internet, ale gdy ktoś pytał mnie dawniej o Allegro od razu kręciłem głową (a w zasadzie nosem).
-Nieee. Tam nie.
-Dlaczego?
-A bo używane, a bo cegłę można dostać, a bo (jak mówił nocny portier u Kieślowskiego) „nie podobuje mnie się to”.

Tak więc summa summarum kupując sporo ograniczałem się do typowych sklepów internetowych i uważałem, że tak pewniej i bezpieczniej. W pewnym jednak momencie po dosyć widowiskowym zgonie mojego monitora CRT i zakupie nowego za 190 zł (najtańszego w Sieci!) poczułem się trochę hmm… zdegustowany? Wkur… Zirytowany, o! Tym mocniej chyba, gdy okazało się, że wspomniany produkt nie tylko pochodzi z ojczyzny wielkiego Mao i pachnie dosyć oryginalną mieszanką aromatów industrialno genitalnych, ale także jest dokładnie 10x droższy od takiego samego „hamerykanckiego” aczkolwiek używanego na aukcji.

Ponieważ odkąd pamiętam ilość komputerów w moim domu zawsze przekraczała ilość domowników nawet liczonych razem z kotami, to nie namyślając się długo postanowiłem zaryzykować i kupić rzeczony sprzęt. Przyda się.

Zarejestrowałem się, aktywowałem konto i… zacząłem od czegoś jeszcze tańszego. Odtwarzacz DVD za 10 zł. Nie jakiś tam jakiś, ale oryginalny Thomson. Taką sumę nawet portier może wydać bez mrugnięcia okiem. I co? I nic. Dostałem sprzęt nie tylko idealnie opakowany i pełnosprawny, ale nawet z instrukcją obsługi! Za dychę! Pomyślałem, że to Allegro chyba nie jest takie złe i dokupiłem jeszcze wcześniej opisany monitor za 19 zł. I znów ten sam szok. Normalny, sprawny, czysty, działający kineskopowiec za psie pieniądze.

Do czego zmierzam, bo przecież nie do prezentowania swojej listy zakupów?
Od tamtego czasu minęły prawie trzy lata i sporo się nauczyłem zarówno jeśli chodzi o sprzedaż jak i o kupowanie. Nie zmienia to faktu, że nadal, jak każdemu, grozi mi wpadnięcie w szpony jednego z tych specyficznie podchodzących do interesów osobników, dla których język polski pełni rolę wytrycha do… naszych portfeli. Dopóki człowiek czegoś w rozpędzie nie kupi sama lektura bywa jednak dość zabawna i daje do myślenia. Polak potrafi!

Tak więc żeby daleko nie szukać. „Dla konesera”. A cóż to? Dla konesera mogłaby w moim mniemaniu być na przykład kartka na mięso z autografem Generała albo mapa Bornego Sulinowa z roku 1970, ale to tylko dowodzi, że ciągle jeszcze muszę się uczyć…

„Dla konesera” oznacza plus minus złom. Total złom bez szans na uruchomienie. W tej kategorii można trafić na perełki w rodzaju „super sprawny laptop z procesorem PIV i świetną grafiką, klawiatura qwerty, żadnych rys. Jedyny mankament – jest przewiercony na wylot wiertarką, ale myślę, że komuś się przyda” (autentyk!!!) Podobna okazja z tej samej branży: „Obniżam promocyjnie cenę tego laptopa, bo po wystawieniu na aukcję pies mi go zrzucił ze stołu.

Jako że obracam się głównie w zakupach sprzętu komputerowego więc moje obserwacje też najczęściej jego dotyczą, ale myślę, że nie w technice tu rzecz, a jeśli już, to nie w technice sensu stricto…
Na dysku zainstalowana wersja demonstracyjna Windows"- znów atrakcja. Nie ma czegoś takiego jak wersja demonstracyjna. Ale mniejsza z tym. To takie zwykłe szachrajki miniaturki. Zaśmiewam się za to zawsze do łez przy aukcjach z opisem w stylu „Włącza się, ale nie wiem czy działa, bo zupełnie nie znam się na komputerach”. Znaczy samą aukcję wystawił mi nie wiem, sąsiad, tak? A do tego np. trzysta komentarzy na koncie. Ależ skąd! O komputerach nie wiem nic. (Czytaj: sprzęt na śmietnik, ale chciałem to powiedzieć delikatnie).

Nie testowany z braku czasu” to dokładnie ta sama półka, a może lepiej powiedzieć ten sam kubeł. No i są oczywiście komputery „zza zachodniej granicy”, co może być marną nobilitacją, gdyż w tłumaczeniu na polski oznacza „z wystawki” w Niemczech lub Holandii.

Samo Allegro niejednokrotnie więc (głównie ze względu na niskie dochody) zamiast do zakupów służy mi do poprawienia humoru nad czym nieprzerwanie pracują moi byli, obecni, przyszli oraz Boże broń kontrahenci.

Wystawiam netbooka. Taki mój przenośny pomocnik wojownika o sprawiedliwość. Można walnąć skargę do PIP nawet spod mostu. ;) Żadne cudo, działa ok. ale mi jakoś nie leży. Nie trawię Linuksa i już. Pora się żegnać. Żeby obraz był pełny - kilka szczegółów.

Procesor MIPS 400 mhz
Pamięć 128 MB
Zamiast twardego dysku 2 GB „napęd” Flash
Zmodyfikowany Linux Debian w wersji ang. na pokładzie
Nie ma odbioru osobistego
Cena tylko Kup teraz
Czarny
Nie sprzedaję poza Allegro

I zaczyna się… Pomijam drobiazg, że na 30 maili może sześciu piszących zakłada, że jestem dorosły i forma „ty” może mi nie odpowiadać, ale co można zrobić z pytaniami w stylu:

„Cze. Dam ci za niego 200 zł, ale odpisz szybko”
„Mogę dać 350 bo 1) używany, 2) nie po polsku”
„Czy na tym pójdzie xp?”
„Napisz szybko jaki ma kolor i czy jest używany! Plizka!”
„Dam ci za niego kamerę Canon plus dwa akumulatory”
„Mogę kupić, ale obniż o 200 zł i odbiór osobisty, bo nie ufam poczcie”
„Jaki tam jest twardy dysk?”
„Czy WiFi na pewno dobrze ciągnie?”
„Czesc jaki procek.dzienki”
„Spuść coś to biorę”
„Interesuje pana zamiana na komputer Dell? Jestem z Gliwic.”
„Jak na tym chodzą filmy DVD?”
„Ile zbijesz cenę jak ładnie poproszę?”

Tak tak. To są autentyki. Dzieci Neostrady podrosły jak widać dosyć szybko, tylko czytanie jeszcze im słabo idzie… Boję się, że gdybym sprzedawał CZARNY BEZRĘKAWNIK to pierwsze ileśdziesiąt maili byłoby z pytaniem o kolor i długość rękawów…

I czy WiFi dobrze ciągnie…

========================================================
21.01.2010
Zamiast epilogu...
Odpowiedź pewnego pana na pytanie o legalność sprzedawanego przez niego komputera z "ikspekiem" ;))

Kliknij lewym, aby otworzyć na całym ekranie
lub środkowym, aby otworzyć w nowej karcie.

5 komentarzy:

  1. Mój drogi, ludzie kompletnie nie czytają opisów. Wiem, bo wystawiałam aparat fotograficzny i obiektywy. Napisane wołami "nie sprzedaję poza Allegro". I co? 10 maili z treścią "mogę dać 1500 od zaraz bez aukcji". Zabić to mało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha! Ha ha ha! Ale się uśmiałam czytając ten tekst. Jest świetny, tryska dobrym humorem, a drugi powód mojego ha ha ha to to, że widziałam w tym opisie siebie. Przecież ja właśnie jestem tak kompletnie zielona w temacie komputery i w ogóle tak nietechniczna, że to aż musi sprawiać ból, ha ha ha! Dobrze, że nie mi i dobrze, że nie potrafię czytać w myślach innych (...). To bym się dopiero dowiedziała o sobie! Ha ha ha!

    Niech tam!! Wcale nie mam zamiaru się zmieniać. W końcu jestem rasową blondynką. Ha ha ha! Ha ha ha! Świetne to Twoje lustro, chciałam powiedzieć opis również i mojego odbicia. Buziaki! Ha ha ha! Ha ha ha!

    Rozbawiona do łez
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tu rzecz nie w tym, że ktoś się nie zna, a w tym, że sprzedając coś UDAJE, że się nie zna, po to, by nie opublikować o tym przedmiocie informacji mogących mieć wpływ na cenę na przykład. Oraz jeszcze o typach, którzy czytając, nie rozumieją. Bo jak nazwać gościa który na ofertę "sprzedam netbooka na linuksie" przesyła mi pytanie czy jest do tego klucz instalacyjny? :))

      Usuń
  3. Rozumiem i Ciebie i te nierozumiejące co czytają typy. :) Nawet myślę, że sama do tych drugich należę w temacie nazewnictwo i technika komputerowa.

    Jestem tylko użytkownikiem komputera kompletnie nie znającym się na różnym nazewnictwie dotyczącym tego nie do ogarnięcia przeze mnie świata. Potrafię komputer włączyć, wyłączyć i trochę używać. To wszystko! Uważam, że całą resztą nie muszę sobie zaprzątać głowy. Po co mi to? To takie nie kobiece. :D

    Nikogo tu nie bronię, a tym bardziej siebie. Z pewnością, przy odrobinie wysiłku dałoby się zwalczyć, przynajmniej po części ten mankament, ale po kilku próbach, zniechęcona do własnej oporności w tym względzie zrezygnowałam z dalszej walki z własnymi szarymi komórkami.

    Pozdrawiam Ciebie i wszystkich podobnych do mnie w tym przedmiocie, nie „kumatych” typów. :D

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale tyle, że do linuksa nie ma kluczy, bo jest darmowy i możesz go kopiować, rozdawać i instalować z jednej płytki na milionie nawet komputerów chyba wiesz? Absolutnie nie oczekuję od każdego, żeby wszystko wiedział i znał, bo samemu mi do takiego stanu daleko, ale na Boga, jeśli coś się sprzedaje czy kupuje, to nie można a) wciskać kitu "sprzedaję, ale nie wiem czy działa" ani b) robić z siebie UFO pytając o coś co wynika bezpośrednio z opisu towaru na aukcji.

      Pozdrowienia

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.