Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


piątek, 15 stycznia 2010

Jak wy nic nie rozumiecie...

Pamiętam ją jak dziś. Drobna niemłoda już kobieta z werwą i zorganizowaniem jakich mógłbym jej pozazdrościć. Rok 1989. W Polsce kończy się socjalizm, a w głowach zdolność przewidzenia cóż też może spotkać nas wszystkich jutro czy za miesiąc...

Pracowałem wtedy w bibliotece. No może pracowałem to za duże słowo. Przeprowadzałem bibliotekę. Pomagałem przeprowadzać bibliotekę.

Było w tym coś symbolicznego. Stara biblioteka w ciemnym, ponurym i zaniedbanym Domu Kultury i nowa – samodzielna, przeszklona, pachnąca, inna. My, kolega i ja, wchodzący w dorosłość na granicy dwóch ustrojów i ona, bibliotekarka z innej epoki, zaciskająca pięści na wieść o zbezczeszczeniu farbą pomnika Dzierżyńskiego. My, w gorącej wodzie kąpani, cieszący się na zapas z każdej zmiany wokół i ona, prawie znikająca z dnia na dzień. Blado pomarańczowy sweterek i spódnica w kratę. Cichy, ale pewny swego głos: Tu nie o pomniki chodzi. Jak wy nic nie rozumiecie…

To miała być Nowa Polska. Lepsza. Bez kartek na mięso, pustych sklepów i zomowców na ulicach. Kolorowa, wolna, normalna. Uczciwa. Nasza.

Śmiałem się w twarz starszej pani przybijającej na dziełach Lenina pieczątkę „skasowane”, prawie odtańczyłem Jezioro Łabędzie, gdy upaćkanego farbą Dzierżyńskiego rozwalono wreszcie dźwigiem w drobny mak. Triumfowałem.
Patrzyła wtedy na mnie jak na wariata. Może rozumiała intencje, ale współczuła powierzchowności wzruszeń, bo przecież: Wiesz chociaż cokolwiek o Dzierżyńskim?

No nie. Nic nie wiedziałem. Ale jakie to miało znaczenie?

Stare książki znalazły swoje miejsce na nowych półkach. Części się pozbyto, bo nie pasowały do współczesności, ale większość przeszła. Tak przecież jak my wszyscy przeszliśmy do III RP z pegeerów, kolejek po cukier i wieczorowych zawodówek. Nie mogło być inaczej, ale przekleństwem stała się wiara, że nowa biblioteka zastąpi nowe książki, a nowa Polska poprawi "starych" ludzi. Nigdy nie stało się ani jedno ani drugie.

Tamtą "naszą" bibliotekę po kilku latach zlikwidowano, a w jej miejscu pojawił się sklep spożywczy. Książki posłano na przemiał albo wyprzedano po złotówce za sztukę. O starszej pani słuch zaginął. Przypomniała mi się kilka dni temu przez analogię. Też była radną, jak pan K., o którym pisałem we wcześniejszych postach.

Owszem, należała do partii i wierzyła w partię, zarażona jak to podówczas mówiłem nieuleczalnym komunizmem, ale jednocześnie była autentycznym działaczem społecznym w swojej dzielnicy, osobą zaangażowaną i rzeczową.
Wtedy wydawała mi się mamutem, dziś chyba wolałbym, żeby to ona była moim pracodawcą. Wyznawała złą ideologię, ale potrafiła obrócić ją na co dzień w dobrą praktykę. Jej nowa męska wersja z 2009 roku okazała się mieć ideologię z najwyższej półki, a praktykę jak z zatęchłego pawlacza.

Opowiadała mi pewna osoba kilka dni temu o swoich obawach przed pójściem do szpitala. O powszechnej znieczulicy, samotności, niepewności. Nieco machinalnie odpowiedziałem, że w najgorszym nawet czasie i miejscu należy wierzyć w dobro i szukać dobrych ludzi. Zawsze gdzieś znajdzie się ktoś, kto z przekory, buntu, a czasem prosto z serca będzie inny niżby można oczekiwać po tym kim jest albo gdzie go spotykamy.

A potem przypomniałem sobie radną "od Dzierżyńskiego".

Dwadzieścia lat, a jak wy nic nie rozumiecie…

3 komentarze:

  1. Wprawdzie nie miałem przyjemności przeprowadzać biblioteki, ale byłem podwładnym człowieka, który uznawał się za komunistę. I muszę stwierdzić, że pomimo różnicy w poglądach świetnie się dogadywaliśmy. Potrafił bardzo celnie ocenić transformację swych niedawnych ideowych kolegów. Szanowaliśmy się i tolerowaliśmy, mam dla niego wiele szacunku i uważam go za najlepszego szefa jakiego dotąd miałem. A co do tych 20 lat, to już się wszystko przykryło puchem zapomnienia, już większość powtarza jak mantrę, że kiedyś było lepiej. Ale raczej, kto wtedy miał się dobrze, raczej teraz biedy nie cierpi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Arku Kowalczyk ileż gorzkiej prawdy kryje się w pańskich słowach. W pełni zgadzam się z Pana podsumowaniem swojej wypowiedzi. Dodam jedynie: a kto miał się wtedy źle, dzisiaj ma się jeszcze gorzej. Chyba nie o to chodziło z tą wolną i demokratyczną Polską? – jak sądzę. Pozdrawiam serdecznie. :)

    Portierze drogi, myślę, że wtedy miałeś prawo cieszyć się i wierzyć w to, że zaistniała transformacja przyniesie ze sobą spełnienie się marzeń o lepszym życiu w lepszym świecie.

    Marzenia jednak jak to marzenia nie zawsze się spełniają, o czym doskonale wiedziała wspomniana przez Ciebie bibliotekarka, chociażby z tej racji, że była już starszą kobietą i miała za sobą podobne doświadczenia. Za jej życia działo się przecież tak bardzo wiele.

    Ona wiedziała to, czego Ty nawet się nie domyślałeś, że tak naprawdę następujące zmiany nie oznaczają niczego dobrego, chociażby z tej racji, że zaczęły się dla niej od likwidowania duszy narodu, jaką dla niego stanowi każdy dorobek kulturowy, podkreślam KAŻDY, bez wyjątku.

    Żadna zmiana ustroju nie może przynieść ze sobą niczego dobrego jeżeli zaczyna się od zacierania swojej historii. Jaka by ona nie była, to uważam, ma nam służyć jako drogowskaz, byśmy nie popełniali w przyszłości podobnych błędów jakie były udziałem naszych przodków. Dlatego moim zdaniem i przypuszczam, że również zdaniem wspomnianej przez Ciebie bibliotekarki nie wolno człowiekowi wpadać z jednej skrajności w drugą. Tak postępują jedynie krótkowzroczni ignoranci, co najczęściej kończy się szokiem. Współczesne położenie naszego Kraju i Narodu jest tego świetnym przykładem.

    Biblioteki, to dusza Narodu. Aby zniszczyć jakiś naród wystarczy wpierw zniszczyć jego inteligencję, a reszcie ograniczyć dostęp do źródła jego spisanej historii. Palą książki i zamykają biblioteki jedynie wrogowie Narodu. Historia zna wiele takich przykładów. Naród, który wciąż i od nowa musi odradzać swoją inteligencję raczej nigdy nie stanie się całkowicie samodzielnym. Tak myślę.

    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie wiedział jak będzie. Zapewne także, o czym dziś się zapomina mogło być gorzej (vide: Rumunia), ale choć ciężko to czasem przyznać dobrzy, uczciwi ludzie są w każdym miejscu, ustroju i czasie. I abstrahując od tego jaki to czas jest lepszy to ich właśnie należy szukać. Tylko tyle chciałem w tym poście przekazać.

      Co zaś się tyczy zestawienia PRL-u z teraźniejszością, to mimo biedy w której żyję, mimo braku perspektyw i nadziei i tak wolę to co jest od komunizmu. Może dlatego że zdążyłem go poznać.

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.