Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Uhuhuhu ;P
OdpowiedzUsuńNie uhuhuhu tylko autentyczne morderstwo w biały dzień. "Malutki kotecek", myślałby kto! :)
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj usłyszałam wyrżnięcie łbem o szybę, i poległ kos pod oknem. Po czym niespiesznie przyszedl kot i sobie go zabrał ;)
OdpowiedzUsuńNie ma co, expresowa utylizacja!
Fast food. Moje dwa (bo ten śpiący u góry to Rudy -"bliźniak" Twojego, a "morderca" to niejaki Pompon) polują na ptaki, znoszą myszy pod dom i w ogóle jedzą co im w łapy wleci.
OdpowiedzUsuńA cos kurcze listonosza ostatnio nie widuję...
Hehe, koteczek, jak zawsze miły i działający zgodnie ze swoim sumieniem...;)
OdpowiedzUsuńChyba nie będę gasił światła w nocy. :))
OdpowiedzUsuńA co, masz pióra i dziób? To faktycznie nie gaś ;)
OdpowiedzUsuńA Ty myślisz, że on w ciemności będzie na dzioby patrzył? ;))
OdpowiedzUsuńDzwoneczek na szyjce przy obroży, koniecznie!
OdpowiedzUsuńKupiłam swego czasu idiotyczne kapcie z dzwonkami, nie było innych, odprułam je jeszcze w drodze do domu i kot biegał z takim dzwonkiem po okolicy powodując ataki śmiechu u myszy i płoszenie ptactwa. W razie czego gołąb będzie syty i Portier cały.
Odczepcie sie od kotów. Wegetarianie, czy co? Dobrze, że za Was ktoś ukatrupił tego kurczaka, który wylądował na niedzielnym stole. Głupi ptak, mógł zwiewać. Co, skrzydła mu sparaliżowało?
OdpowiedzUsuńA że kot przynosi myszy pod dom, to dobrze o nim świadczy. Dorzuca sie do wspólnej spiżarni, a że Ty gardzisz, to już inna sprawa.
OdpowiedzUsuńCzy dobrze zrozumiałam? Podejrzewasz koty o uśmiercenie listonosza? Przypominał mysz, czy gołębia?
OdpowiedzUsuń@ Doro: Kot - prawdziwy macho z dzwoneczkiem? Taki z lekka obciach ;)
OdpowiedzUsuń@ Anna S.: Raczej nie widzę gołębia na niedzielnym stole, przynajmniej nie na swoim, bo Pompon sobie nie odmówił... Brrr...
A mysz to przyniósł ostatnio ten drugi (z pierwszej fotki) i półżywą puścił w mieszkaniu o 23:00. Było wesoło.
Nie chciał widać pozbawiać Was przyjemnosci polowania na jedzonko. Albo pomyślał, że nie umiecie i trzeba, jak kociaka, nauczyć :)
OdpowiedzUsuńZ tym kurczakiem to chodziło mi nie o to, że kot to za Was zrobił, tylko że Wy nie musieliście brudzić rączek morderstwem niedzielnego jedzonka. A gdyby tak przyszło udać się na polowanie, żeby móc zjeść jakieś białko?
OdpowiedzUsuńJakby mi kot upolował paczkę krewetek z supermarketu, albo szczupaka z rzeki, to bym nie pogardziła. Ale przy gołębiu to kupa roboty jest, i mało jedzenia. Gołębiem to niech się kot ....sam wypcha.
OdpowiedzUsuń