Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


środa, 2 lutego 2011

Już beznadziejni?

Moja babcia zmarła osiemnaście lat temu. Jak na ironię ostatnim, co nasza rodzina robiła naprawdę wspólnie było kopanie jej grobu…

Pamiętam, że był mróz i padał śnieg. Pamiętam też minę ojca i jego brata wracających z cmentarnego biura z opuszczonymi głowami. Nie było szansy na szybki pogrzeb. „Zleceń” dużo, ludzi mało, zima w ataku, nic się nie da zrobić, chyba że…

A więc mój ojciec, jego brat, kuzyn i ja. Butelka wódki i termos z herbatą. Łomy i szpadle. I jeszcze grabarz pokazujący, co i jak. Dokopcie się tylko do starej trumny i przyjdźcie po nas. My załatwimy resztę i coś spuścimy z ceny.

To nie była ciężka praca, raczej męcząca psychicznie niż fizycznie. Traktowaliśmy ją jak spłacanie babci długu za lata, kiedy każdym z nas inaczej bo inaczej, ale jednak się opiekowała. Dla mojego taty i jego brata była mamą, dla kuzyna nierzadko nianią, a dla mnie czasem wakacyjną opiekunką. Zawsze można było dostać u niej obiad albo kawałek ciasta. Zawsze można było zapukać do jej drzwi i opowiedzieć o swoich zmartwieniach. I wielu pukało. Synowie, córki, wnuki, prawnuki. Nigdy od nikogo się nie odwróciła.

Tamtego dnia spłacaliśmy jej ten dług.

Potem pogrzeb. I dziwny wieczór, w którym smutek utraty mieszał się z radością znalezienia. Co i rusz odkrywało się w dziesiątkach obcych z pozoru osób rodzinę dalszą i bliższą, znajomych i przyjaciół z minionych lat. Dom pękał w szwach. Większa część gości została zresztą na noc drzemiąc na krzesłach i w fotelach albo pijąc wódkę do świtu. To była kulminacja. Nasza rodzina nigdy wcześniej i nigdy później nie była chyba tak wielka i tak zjednoczona.

Oni wszyscy przewijali się przez ten dom od lat. Spotykali, śpiewali przy ognisku w ogrodzie, składali sobie życzenia. Niektórzy byli tylko znajomymi „skądś” albo z jakiegoś konkretnego czasu, a inni trwali od zawsze.
Oglądam dziś zdjęcia z tamtej stypy. Połowa albo i więcej ludzi już nie żyje. Ci, którzy zostali, a także ich dzieci albo porozchodzili się po świecie albo nie utrzymują między sobą kontaktów. 

Nie spotykamy się na urodzinach, nie smażymy w lato kiełbasek, nie odwiedzamy się, ani nie pisujemy do siebie listów. Inaczej niż nasi przodkowie.
Rośnie nowe pokolenie, dla którego twarze ze zdjęcia są zupełnie obcymi, a do siebie nawzajem zamiast per ty czasem wymyka im się per pan i pani.

Tamtej nocy po jakiejś sprzeczce ciotek w drugim pokoju nie wiedzieć czemu poczułem potrzebę powiedzenia mojemu ojcu, że my, młodzi, nigdy nie będziemy się sądzić o miedzę ani spierać o cokolwiek innego, bo na zawsze pozostaniemy wobec siebie takimi jakimi jesteśmy dziś. Pamiętam wzruszenie w jego oczach, gdy to mówiłem.

Minęło osiemnaście lat.

Nie udało się. Wybacz tato.

8 komentarzy:

  1. Bardzo to bardzo, co piszesz. I prawdziwe, i literackie.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobie mie się Twoja wrażliwość.
    Ukłony!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Maura: Bardzo dziękuję bardzo. ;)

    @Słowa malowane: Mówi się "podobuje" ;) (Przynajmniej nocny portier u Kieślowskiego tak mówił). A poważniej, to wierz mi, to czasem wcale życia nie ułatwia, szczególnie facetowi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No jasne, dawno nam się Portier nie mazgaił... :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. @DużeKa: Nie mazgaję się. Jestem zwyczajnym człowiekiem, który uznał, że niektórymi ze swoich wspomnień, doświadczeń czy przemyśleń (mocne słowo) podzieli się z resztą świata. W związku z tym postawiłem sobie warunek podstawowy - jestem sobą. Nie wstydzę się ani usmiechów ani łez. I wiem, że kto jak kto, ale Ty na pewno taką postawę rozumiesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja za to postanowiłam Twoją delikatną, kobiecą naturę równoważyć moją szorstką, męską. :-)

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.