piątek, 28 stycznia 2011
Świadectwo
Czasem, gdy kupujemy większe mieszkanie, szybsze auto albo wyjeżdżamy na bardziej egzotyczne wakacje zdarza nam się mówić „teraz moje życie jest lepsze”, choć sami wiemy, że oznacza to tylko łatwiejsze, przyjemniejsze, nowocześniejsze, czy też bogatsze. Bo czym jest dobre życie? Jak je można określić?
Czy żywot pachnącego drogimi kosmetykami przystojnego biznesmena jest lepszy od życia na przykład hydraulika? Gdybyśmy oceniali ich możliwości, klasę, wykształcenie czy stan konta zapewne każdy z nas przytaknąłby bez wahania. Ale czy słusznie?
Dobre życie.
Kiedy się słyszy takie słowa kojarzy nam się to z kimś wielkim, może odważnym, a na pewno nietuzinkowym. Święty Mikołaj? No tak. Tylko, że to też nie ta miara lepszości.
A zatem co nią jest? Skoro nie pieniądze i przedmioty to może np. założenie własnej rodziny? Posiadanie dzieci? Religijność? Pracowitość?
Nie.
Nie?!
Właśnie nie.
Te bezsprzecznie ważne i trudne wyzwania są tylko fragmentami wielkiej budowli. Ileż to razy z doskonałych materiałów budowano jednak brzydkie i niewygodne budynki? Jak często marnowano mocne fundamenty tworząc na oślep i bez wizji?
Oceniamy zbyt często wartość naszego życia myląc ją z jego jakością, z którą nie ma nic wspólnego. Wydaje nam się, że osiąganie kolejnych celów, wyższych, ważniejszych, bardziej skomplikowanych do zrealizowania świadczy o nas lepiej. I czując podskórnie, że to chyba nie do końca tak, jednak ulegamy temu złudzeniu.
A dobrego życia żaden z nas nie zagwarantuje sobie CZYMŚ. Ono jest ciągłością, codziennym wyzwaniem i codzienną pracą. Jest skutkiem naszych porażek i wygranych, naszych słów i naszego milczenia, naszych zaniechań i wybiegnięć przed szereg. Jest sumą wszystkich dni, jakie dane nam było przeżyć.
Na imię mu Człowiek.
To w tym Człowieku, który może być każdym: żoną, mężem, córką, synem, matką, ojcem, przyjaciółką, przyjacielem, ale zawsze jednak kimś znającym nas nie miesiąc, rok czy dwa, ale lat dziesiątki, znajdziemy kiedyś odpowiedź.
I będzie to jedna z niewielu chwil, gdy miliony minut i tysiące dni wspólnej, acz wyboistej drogi ktoś jednym słowem, uśmiechem albo tylko spojrzeniem w oczy oceni, doceni i choćby swoim istnieniem podniesie do rangi naprawdę DOBREGO ŻYCIA.
Oby nam się jak najwięcej takich ludzi przytrafiło...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
W pierwszym odruchu chciałam sie przyczepić do fragmentu, który brzmi, jak komunistyczna nowomowa ("Te bezsprzecznie ważne i trudne wyzwania są tylko fragmentami wielkiej budowli. Ileż to razy z doskonałych materiałów budowano jednak brzydkie i niewygodne budynki? Jak często marnowano mocne fundamenty tworząc na oślep i bez wizji?"), jednak po przeczytaniu całości zarzuciłam ten pomysł.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za ten wpis. Był mi bardzo potrzebny.
Gdzie Ty tu widzisz komunistyczną nowomowę? To tylko przenośnia. Można być wykształconym i świnią, można być dobrym szefem i złym CZŁOWIEKIEM, można... można długo wymieniać.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ostatnią linijkę ;)
Kolejny znak, kolejny post zaprzyjaźnionego bloggera, który pojawia się na moim monitorze w najbardziej odpowiednim momencie. Idealnie się wpasowałeś drogi Portierze..
OdpowiedzUsuńI właśnie takiego, Dobrego Życia, życzę Ci z całego serca :)
@Patka: Ja Tobie również.
OdpowiedzUsuńI bardzo Ci dziękuję za te słowa.
Życie jest dobre samo w sobie. To wartość, która nie musi szukać dla siebie ani usprawiedliwienia ani dowodów. Uważam, że nie powinniśmy szukać potwierdzenia w drugim człowieku, że nasze życie jest dobre. Bo analogicznie, gdy kiedyś zostaniemy sami stwierdzimy, że jest życie jest złe. A przecież tak nie jest.
OdpowiedzUsuńPs. Ładnie napisałeś. Bo z serca. :)
Kiedyś też tak uważałem, ale od tamtego czasu wiele się zmieniło. Niemniej, jak już mówiłem bardzo dobrze napisany post, i mimo, że pod Twoimi słowami nie mogę się podpisać to bardzo je doceniam.
OdpowiedzUsuńAkemi: Wydaje mi się że masz na myśli coś innego niż ja. Nie pisałem o wartości życia jako takiego, bo nawet najgorsze jest ważne i może być dobre, ale właśnie o tym czy ŻYJEMY DOBRZE. Czy poza świadectwami, dyplomami, stanowiskami, przeczytanymi książkami, poznanymi ludźmi i wysłuchanymi piosenkami umieliśmy być dobrymi ludźmi. Na co dzień. Także wtedy gdy z pozoru wszystko się waliło. Każdego dnia.
OdpowiedzUsuńDla innych. Wyłącznie dla innych, bo dla siebie to żadne wyzwanie ;)
@Rotek: Raz jeszcze dziekuję. Jakby nie patrzeć właśnie się podpisałeś ;)
No, ale co to znaczy żyć dobrze? Nie ma takiego pojęcia w świadomości zbiorowej, bo każdy ma życie tak dobre, jak go sobie ukształtuje i jak go dzień po dniu przeżywa. A relatywizm, o którym piszesz, jakoby dobrze żyjemy wówczas, gdy ktoś to doceni(ł) jest tylko wypadkową Twojego, mojego i każdego, ale zawsze jednostkowego życia. Niczym innym. I jeśli będzie dobre dla Ciebie, będzie dobre też dla innych. Jednym słowem bądź szczęśliwy, pogodzony z sobą, dobry dla siebie, a prędzej czy później uszczęśliwisz osobę, czy osoby których drogi przetną się z Twoimi.
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że Portierowi chodziło o to, co jest miarą wartości człowieka. I według niego o tym jaki jesteś świadczy Twój stosunek do bliźniego. Przepraszam za to że się trochę wtrącam :> Ale przynajmniej się upewnię, czy dobrze zrozumiałem :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis, niestety obecnie bardzo często się zapomina kim się jest i kim są inni wokół nas, niestety,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Rafał
@Akemi: Ok. Jestem alkoholikiem. Walę co wieczór pół literka a następnie piorę żonę, rugam dzieci i tłukę parę talerzy. Niewątpliwie żyję w zgodzie z sobą i jak umiem najlepiej. Kogo uszczęśliwiam takim życiem poza właścicielem monopolki i kumplami zza garażu?
OdpowiedzUsuńNajkrócej mówiąc dobre życie według mojej "definicji" to takie w którym dla jak największej liczby osób nasze działania i ich efekty są pozytywne a dokładniej w przeważającej liczbie pozytywne. (Bo nie ma ludzi, którzy NIGDY nie skłamali, nie zawiedli, nie zapomnieli, nie odwrócili się od kogoś) Z natury rzeczy mam tu na myśli osoby znające nas długo i mogące naprawdę ocenić.
@Rotek: Moim zdaniem po konfrontacji z akapitem powyżej - dobrze ;)
@Rafał: Powiedziałbym raczej, że to my bardzo często zapominamy, że poza byciem "pikselem" w obrazie świata mamy też swoje prawo głosu, zmian, ocen i kształtowania rzeczywistości. Nikt nie powiedział, że skoro np. moje otoczenie postępuje źle to i ja muszę.
No ico i zasepiłam sie tym bladym świtem:), ale masz rację tak jest, ale kto pamięta, czy i kiedy o tym co stanowi o wartości, jakości zycia. Czasem człowiek gorzknieje, bo widzi,ze nie da sie wierzyć w to co kiedyś dawało nadzieje na spojrzenie po wyboistej drodze i harmonię po milionach wspólnych minut, ale rozumiem, co piszesz. Mi najtrudniej być córką:).kinegunda
OdpowiedzUsuńjednak, zasępiłam:), ostatnim błyskiem oka zoczyłam, co mi zamieszcza:)
OdpowiedzUsuńOch i mnie jest czasem trudno być synem. Dlatego właśnie wpisałem wyżej, że nikt nie jest święty i bez wad, ocena życia zawsze musi być średnią wszystkiego co się robiło. Błędów (i wypaczeń) również.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Hmmmm. Muszem się na tym zastanowić cokolwiek. Nie chcem, ale muszem...
OdpowiedzUsuńBo nie wiem.
No ale nie wiesz bardziej na nie, czy bardziej na tak? ;))
OdpowiedzUsuńKurcze, sam nie wiem o co zapytałem teraz :D
No i wyobraź sobie,że mi deczko lżej,że i tobie bywa trudno, o ile z byciem kumplem czy kobieta sobie radzę, nawet ogarniam bycie nauczycielem, ale to bycie dzieckiem to bardzo dziwne i trudne czasem wyzwanie:). Czy ja musze tak rano wstawać?!wrrr:) Nie muszę...:)kunegunda
OdpowiedzUsuńSamo bycie człowiekiem jest trudne, ale czy nie dlatego właśnie "człowiek - to brzmi dumnie"?
OdpowiedzUsuń;)