Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


wtorek, 22 lutego 2011

Uruchom w trybie zgodności

Odkąd w ramach nie całkiem młodzieńczego buntu kupiłem po dziesięciu latach przerwy magnetowid VHS a sprzedałem nagrywarkę, zacząłem także inaczej spoglądać na przyszłość i przeszłość, nie tylko tą dużą – ludzi, ale nawet i tą małą, rzeczy i mód. Kto powiedział, że czas płynie tylko w jedną stronę? Przecież można jak Clint Eastwood w „Co się wydarzyło w Madison County” wysiąść z pociągu tylko dlatego, że gdzieś jest ładnie.

Nie mam żadnych problemów z funkcjonowaniem we współczesności i nawet ją lubię, ale nie pozwalam sobie na bycie jej więźniem. To byłoby zaprzeczeniem istoty życia, jaką jest poznawanie.

Czytam czasem stare książki, wyszukuję filmy czy słucham zapomnianych piosenek. Licytuję się z rodziną i znajomymi na dokładność wspomnień i swobodę w przerzucaniu się między nimi.

Mogę być dzieckiem. Nie jest to trudne zważywszy, że pracuję o kilkaset metrów od domu, w którym przeżyłem pierwsze dwanaście lat. Przechodzę obok niego, patrzę na „swoje” podwórko, sklep, budkę trafo, parking…
Wchodzę do pawilonu, w którym dawno temu zaopatrywałem się w słodycze i nie chcę wcale być tam mężczyzną w średnim wieku idącym do nudnej pracy w nudnym miejscu. A zatem kupuję sobie ciepłego loda. Ciepłego loda w kształcie… kury. Bo jest ładny. Bo jest śmieszny. Bo takiego chcę.

Idę potem z tym lodem po chodniku, po którym lata temu ciągnął mnie na sankach mój tata. Mijam hałdę, na której górach i dołach urządzaliśmy z kolegami tory saneczkowe albo szukali skarbów. Uśmiecham się w duchu. Lód jest słodki, niebo jest gwiaździste, tramwaje migają światłami na zakrętach, a ja mam pół godziny na bycie kimkolwiek chcę…

Dlaczego po kilku dekadach znów przeczytałem na przykład „Kroplę deszczu na dłoni”, książkę niewątpliwie napisaną dla dzieci? Dlaczego miałem mrówki na plecach widząc na portalu aukcyjnym „swoje” zabawki z przeszłości? Czy tylko dlatego, że każdy lubi wspominać? Chyba nie do końca.
To wszystko są bilety do czasu. Hasła dostępowe do folderów pamięci.
Rozruszniki marzeń.

Czy dałbym radę bez nich? Owszem, dałbym. Ale one wzbogacają moje doznania i inspirują mnie do dalszych podróży.

Jadę pociągiem do celu. Cel jest poważny i dorosły. Ale nikt nie ma prawa zabronić mi wysiąść na jakiejś stacji tylko dlatego, że chcę powąchać kwiaty, pogłaskać kota albo zanurzyć stopy w rwącym potoku.

I wrócić przed odjazdem.

21 komentarzy:

  1. Wspomnienia, ważna rzecz, szkoda, że nie da się wymazać tych złych...
    "Czas omija miejsca, które wspominamy."
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oto Portier (he, he...) dostarczył dowodu na tezę, że faceci, to małe dzieci: stary koń idąc do pracy kupuje sobie ciepłego loda w kształcie kury!
    Swoją drogą nie wiedziałam, że takie są, widocznie jakaś moda regionalna, bo u nasz takich nie bywało... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Ty przypadkiem nie występowałeś w filmie "Marzyciel"?:DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Romantyk z Ciebie. To komplement, jakbyś nie wiedział. Też lubię wracać do książek z młodości, ale odbieram je już całkiem inaczej. I żal mi tamtych wzruszeń...

    OdpowiedzUsuń
  5. Martyna: Złe wspomnienia są jak tasiemiec w formalinie, nikomu już nie mogą zaszkodzić, a pozwalają lepiej zrozumieć wiele spraw.

    DużeKa: Ulegasz samczym stereotypom. ;) Słodycze nie są zastrzeżone tylko dla dzieci, a bycie dorosłym odpowiedzialnym człowiekiem nie odbiera mi prawa do wolności emocji.

    Akemi & Anna S.: Jestem marzycielem i romantykiem także. Zbyt wiele marzeń mi się spełniło bym mógł w nie nie wierzyć...
    A mówiąc prościej mam odwagę nazywać swoje uczucia po imieniu i bardzo mi z tą umiejętnością dobrze na świecie.

    Pozdrawiam wszystkie panie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro wszystkie, to udam, że i mnie. Dziękuję! :D

      Takiego właśnie Cię lubię. Takiego normalnego, zwyczajnego faceta, który ma odwagę być dzieciakiem, jak ma na to ochotę. Chciałam przestać Cię lubić, ale nie potrafię, jak widać. Liczę tylko na to, że to moje Ciebie lubienie nie jest Ci przykre. :D

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Zwyczajny i normalny chyba nie pisałbym bloga :) Tak sądzę. A co do lubienia, to dlaczego ma mi być przykre? Dziękuję za nie. Jeżeli przekopujesz się przez te wszystkie wpisy i mimo upływu czasu znajdujesz w nich ciągle coś wartego uwagi, jest mi bardzo miło.

      Zawsze jednak pamiętaj, że te literki tu, to tylko fragment większej całości. Wcale nie jest pewnym, czy człowiek piszący je zgadza się z obrazem jaki one podświadomie czasem tworzą w umysłach czytelników.

      Usuń
    3. Tak, przekopuję się przez Twojego bloga. Czytam go od deski do deski, wręcz pożeram jego zawartość i po każdym następnym wpisie podziwiam Cię jeszcze bardziej w sensie, że nabieram do Ciebie coraz większego szacunku jako człowieka.

      Co mi to daje? Myślę, że przede wszystkim tak bardzo potrzebną mi siłę i mądrość. Dzięki Twoim literkom i mądrym przemyśleniom mogę spojrzeć na siebie samą w innym świetle i zobaczyć w sobie kobietę, którą jestem. Nie siłaczkę, ale właśnie kobietę. A to, uwierz mi, jest dla mnie prawdziwym odkryciem. Zrozumiałam, że ja też mam prawo do łez i do bycia słabą. Dziękuję!

      Cieszę się, że jesteś tam gdzieś z tyłu tych Twoich czarodziejskich literek i w tak fantastyczny sposób pomagasz takim jak ja rozumieć wiele rzeczy.

      Czasami prostota z jaką coś wyjaśniasz wręcz dobija mnie, uświadamia mi moją niewiedzę i naiwność w wielu sprawach. Swoim słowem i myślą zachwycasz mnie i jednocześnie utwierdzasz w przekonaniu, że skoro istnieją tacy Ludzie jak Ty, to jest jeszcze dla tego świata jakaś nadzieja.

      Co do ostatniego Twojego zdania, to powiem tak: wiem, że tak może być, tym bardziej dziękuję za przypomnienie o tym. :D

      A teraz pozwolisz, że dalej posurfuję sobie po Twoim cudownym blogu. Odezwę się od czasu do czasu, gdy poczuję, że tęsknię za Twoim słowem, skierowanym tylko do mnie albo zechcę się jakąś moją myślą podzielić z Tobą.

      Życzę ci spokojnej nocy
      Karolina

      Usuń
  6. I pięknie Portierze, pięknie, że wspominasz, że marzysz, bujasz w obłokach, że umiesz przyznać się do tego, że mimo poważnej, sprawowanej przez Ciebie funkcji masz trochę z Piotrusia Pana i nie robisz z siebie na siłę kogoś kim nie jesteś. I narobiłeś mi ochoty na ciepłe lody! O tej porze, kto to słyszał?! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Patka: Przychodzi taki czas w życiu, kiedy nie zależy nam już tak bardzo na tym by być jak inni, a by zaakcentować siebie i swoją własną ocenę świata. Marzenia, jeśli nie degenerują naszego podejścia do (albo raczej: funkcjonowania w)teraźniejszości nie są niczym złym.

    Przesadziłaś tylko z tą "poważną funkcją" ;D

    Ciepłe lody? Pyszności! Nawet o północy, a może i zwłaszcza wtedy. Bo inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh, może i tak, ale kiedy emocje związane z nimi już opadną...

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha, chciałam wprowadzić trochę majestatyczności w mój komentarz, a Ty psujesz :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Martyna: Kiedy emocje opadną, opadnie także autentyczność i zostaną wyłącznie żółte fotografie. Czasem należy zapisywać nauki życia nawet przez łzy. Może inaczej powiem: "należy mieć siłę je wtedy zapisywać".

    Patka: Doceniam i dziękuję oczywiście. Tym niemniej mam nie tylko determinację do bycia sobą, ale i pokorę wobec tego kim jestem. A zatem jak wyżej.

    Ale komplementy zawsze mile widziane ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem, wiem, ehh ale jest ciężko. Czasem już nie wiadomo skąd czerpać tej siły...

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę że z tego, że któregoś dnia nasze łzy dziś mogą zapobiec innym łzom jutro.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ho ho ho! Portier przy dobrym (czyt. wolnym) dniu to czasem ma przemyślenia prawie jak Gandhi ;DD

    OdpowiedzUsuń
  14. dziś prawdziwych ciepłych lodów już nie ma....:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Słowa Malowane: Są, oczywiście, że są, tylko nie w markowych dużych "europejskich" sklepach, a w tych malutkich, w których czas płynie wolniej.


    I słowo daję, że poza kształtem (Autentyczna kura! Mistrzostwo świata!) ten mój teraźnieszy nie różnił się o tych w wąskim kubku znanych mi z dzieciństwa.

    Może kiedyś dam tu fotkę "kuroloda" jeśli jeszcze go kupię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Koniecznie! A ja wspominam takie niby ciastka waflowe przypominające... banana, gdy jeszcze nie znałam smaku ani wyglądu tego owocu. Lecz mogłam już znać jego kształt, bo te ciastka zwały sie właśnie "banan".

    OdpowiedzUsuń
  17. A jeszcze zimna Quick Cola! I zapiekanka z boczniakiem zamiast pieczarek!

    JEEEEEEEŚŚŚĆĆĆ!!!!!!

    Komuno wróć i na ruszt mi wrzuć!

    ;)

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.