Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Ziemia niczyja

Katowice, ulica Jankego 11 - opuszczony teren dawnego "Cefarmu". Podręcznikowy wręcz przykład zbiorowego tumiwisizmu, niegospodarności i marnowania potencjału. Mocne słowa? Zgadza się, ale za chwilę mam nadzieję przekonam Państwa, że uzasadnione.

 
Posesja o której mowa znajduje się w trójkącie pomiędzy stykiem ulic Rzepakowej i Jankego przy Pętli Brynowskiej, w okolicy w której wkrótce ruszyć ma budowa nowej linii tramwajowej, centrum przesiadkowego oraz galerii handlowej. W odległości od kilkudziesięciu do kilkuset metrów w każdą stronę od opisywanego miejsca ulokowane są markety, salony samochodowe, warsztaty, bazy firm kurierskich, biurowce, liczne przystanki komunikacji miejskiej oraz domy prywatne. Sama nieruchomość to ogromny, w części zarośnięty w części wyasfaltowany plac, rozdzielnia elektryczna oraz bardzo dobrze jeśli nie idealnie wręcz zachowany budynek w stylu "tysiąca szkół na tysiąclecie".

Blok nadawałby się moim zdaniem bardzo dobrze na szkołę, przychodnię, urząd lub... noclegownię chociażby.
---
 
Według informacji i zdjęć do jakich udało mi się dotrzeć obiekty te były wykorzystywane przynajmniej częściowo jeszcze w latach 2011 - 2012 a więc zupełnie niedawno przez wspominany już na wstępie Cefarm oraz (niewykluczone, że to ta sama firma po przekształceniu) ACP Pharma. Od roku 2012 teren jest opuszczony, niepilnowany*, nieoświetlony zaś od niedawna także systematycznie dewastowany. Zaczęło się od kradzieży siatki ogrodzeniowej, która w kilku miejscach była przerdzewiała i dawała się łatwo wyrwać, po niej przyszła kolej na całe przęsła, a wreszcie także i mocno zdawałoby się obmurowane stalowe słupki. Okradziono rozdzielnię elektryczną i to tak, że resztki kabli i izolacji walały się po chodnikach, wywieziono dwie ciężkie stalowe bramy, pokrywy studzienek kanalizacyjnych i deszczowych a pewnie i sporo jeszcze drobniejszych innych elementów.
 
Teren z zamkniętego lub prawie że zamkniętego w latach 2012 - 2014 stał się w 2015 roku praktycznie otwarty na przestrzał z jednej strony kusząc szukających nawet nie sensacji, ale po prostu skrótu pomiędzy Rzepakową a Jankego a z drugiej stwarzając dla nich i nie tylko dla nich zagrożenia o jakich wcześniej nie było mowy. Oto bowiem poza złodziejami, którzy przecież raczej nie cieszą się, gdy ktoś widzi ich przy "pracy" mamy tu jeszcze pijących stadnie alkohol, bezdomnego palącego ogniska grożące w każdej chwili pożarem i groźbę wypadku lub śmierci w razie wpadnięcia do otwartych studzienek. O możliwości napadu, pobicia czy gwałtu nawet nie wspominam.

Przy tym wszystkim drobiazgiem tylko wydaje się mój zwykły obywatelski żal, że oto dobry budynek niszczeje niewykorzystywany a pewnie zgodnie z nową świecką tradycją zostanie za jakiś czas wyburzony** zamiast po odnowieniu służyć jeszcze dziesiątki lat...

Do kogo zatem, czy i jakie można tu mieć pretensje? Do właściciela? Do firmy ochroniarskiej? Do służb miejskich? I właśnie, jeszcze kwestia czy można? Nie, nie można. TRZEBA! Trzeba, albowiem wyżej wymienieni nie wykonując SWOICH OBOWIĄZKÓW stwarzają zagrożenie dla osób postronnych i powinni bezwzględnie ponosić za to odpowiedzialność.

Zacznijmy o tych, o których da się powiedzieć wprost, że biorą pensje za to, by na podobne sytuacje reagować, czyli od Straży Miejskiej. Dziewiątego sierpnia zwróciłem się z oficjalnym zapytaniem mailowym właśnie do biura owej formacji przedstawiając pokrótce stan istniejący, wynikające z niego zagrożenia i dodając do opisu kilka zdjęć.


 Nagłówek mojego listu do Straży Miejskiej.
---
 

Brama główna (otwarta) oraz praktycznie jedyny zachowany ciągły fragment ogrodzenia.
---

 Zdjęcie zrobione "w drugą stronę" - tu z kolei brak jakiegokolwiek zabezpieczenia, a w krzakach odnajdziemy liczne ścieżki wydeptane w głąb placu.
---
 
  Zniszczone przęsło na przystanku autobusowym przy ul Jankego. Kilka metrów za drzewem widocznym po lewej znajduje się otwarta studzienka kanalizacyjna!
---

Po skradzeniu siatki i ram ogrodzenia złodzieje zaczęli wyrywać słupki zamieniając podmurówkę w kupę gruzu.
---

Trzynastego sierpnia na moje pismo odpowiedział pan Józef Barański.



Dziękujemy za zgłoszenie dotyczące złego stanu porządkowego nieruchomości położonej w Katowicach przy ul. Gen. Jankego 11.
 
Opisany w Pańskim e-mailu z dnia 9 sierpnia 2015 r. stan porządkowy powyższej nieruchomości został przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej potwierdzony. 
 
Informuje Pana, że Straż Miejska wystąpiła pisemnie do właścicieli nieruchomości zamieszkałych w Krakowie i w Płocku o uporządkowanie terenu nieruchomości z zalegających odpadów komunalnych, zabezpieczenie otwartych studzienek kanalizacyjnych bądź deszczowych oraz zabezpieczenie nieruchomości przed dostępem osób postronnych.
 
Jednocześnie funkcjonariusze Straży Miejskiej podejmą w tym rejonie stosowne działania prewencyjne.
 
Dla poprawy skuteczności tych działań o stwierdzonych nieprawidłowościach proszę powiadamiać dyżurnego Straży Miejskiej pod bezpłatnym numerem 986
 
 
Z poważaniem
 
kier. Józef Barański


Strażnicy potwierdzili to co napisałem... Wspaniale. Podjęli działania prewencyjne... Jeszcze lepiej! Zakładam, że to ich dziełem było wyrwane drzewko "prewencyjnie" właśnie i jakże profesjonalnie zarazem wsadzone w otwór studzienki obok przystanku? No cóż... Chylę czoła.  Zapytałbym jednak o kilka jeszcze kwestii. Gdzie byliście Państwo gdy skradziono pierwsze fragmenty ogrodzenia ponad pół roku temu? Gdzie, gdy wokół rozdzielni ktoś pracowicie przez ileś zapewne dni "obrabiał" kable? Gdzie, gdy przed dawną portiernią a tuż obok wysokich suchych traw i krzaków godzinami i wielokrotnie na dodatek płonęło ognisko?

A Szanowni Właściciele? Czyżby w żaden sposób nie kontrolowali stanu... posiadania? Czyżby ich nie interesował? Czy nie wiedzą, że jeśli wszedłbym na plac skracając sobie drogę (a plac jest otwarty, tablic ani innych informacji o zakazie nie ma) to łamiąc sobie nogi w studzience albo z pomocą panów "obozujących" popołudniami w zaroślach, to ich właśnie (właścicieli!) podałbym do sądu o odszkodowanie? Ja albo ktokolwiek inny? Dokładnie na tej samej zasadzie odpowiedzialności za nieodpowiedzialność na jakiej każdy kto poślizgnąłby się przed MOIM domem mógłby żądać ode mnie odszkodowania za nieodśnieżanie?

I wreszcie nomen omen droga brać ochroniarska. Czy to nie Waszym obowiązkiem jest natychmiast po stwierdzeniu kradzieży czegokolwiek, a w zasadzie nawet czegoś czego nie pilnujecie, ale znajdującego się na tym samym terenie policji a już na pewno właścicielom? Jak można jednocześnie chronić i ignorować np. że tydzień temu wjeżdżało się "na obiekt" przez bramę a dziś przez dziurę w płocie?!

A my? Mieszkańcy okolicznych uliczek i codzienni przechodnie? Naprawdę nic nas nie obchodzi coś co nie jest nasze? Co zrobimy, gdy jutro to kogoś nie będzie obchodził los naszego już mienia albo nas samych?

Wszyscy mamy się nad czym zastanowić.
 
===


* - Budynku i rozdzielni zdalnie (niby to) pilnują dwie różne firmy ochroniarskie. Pracownicy jednej z nich swego czasu dwa razy zatrzymywali się na przystanku na którym stałem aby zapytać... gdzie mają jechać i jakich budynków szukać...

** - Dokładnie pięć minut drogi od opisywanego miejsca - na ulicy Rzepakowej vis a vis Farmacolu znajdziemy podobny, acz już zamieniony w kupę gruzu obiekt - dawną bazę PKS.


===
 
PODOBNE WPISY
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.