Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
... i od tego momentu dyrekcja pozwalniała wszystkich portierów... ;)
OdpowiedzUsuńDyrekcja, droga Akemi, nie ma w swoich zasobach ani jednego portiera, bo portierem można dziś być tylko na blogu. Oni mają "POF-ów" - pracowników ochrony fizycznej. Niestety z wielu względów, o których nie będę tu opowiadał określenie POF Daddy byłoby właściwsze ;)
OdpowiedzUsuńA pies(-a) ma tak naprawdę wiele imion. Jest (zależnie od zmiany na dyżurze) Myszą, Sunią, Małym (!) itp. Ja mówię jej per Azor i jakoś nie mogę się odzwyczaić.
Pies Tysiąca Imion. :-)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak samo, jak mój kot. Pojęcia nie mam, skąd czasami wie, że mówię do niej. ;-)
Przypuszczalnie działa to tak samo jak z ludźmi, którym podoba się piosenka śpiewana w języku, którego nie znają. Wyczuwamy emocje. Piesy ;) i koty też tak mają.
OdpowiedzUsuńMój kot dodatkowo reaguje jeszcze na rozbijanie skorupki jajka na twardo - wtedy jest w stanie wyłamać drzwi!
Moja kocica pojawia się w kuchni nanosekundę po tym, jak najlżejszy nawet dźwięk zdradzi, że dotykam jej miski z jedzeniem. Biada mi przy sprzątaniu... ;-)
OdpowiedzUsuńOczywiście również kiedy wstaję z wersalki natychmiast wypada przede mnie i pędzi do kuchni, no bo przecież skoro wstaję, to logiczne jest, że tylko po to, żeby dać kotu jeść, prawda? :-)
Bardzo logiczne nawet. Między innymi dlatego uważam koty za fascynujące stworzonka. No i za mruczenie, które jest podstawą wszystkiego, co w kocie dobre ;)
OdpowiedzUsuńSkoro rozgadaliście się o kotach to sie pożalę. Nie mam pojęcia co zrobię z moimi sierściuchami. Starszy jest u mnie w domu i tylko w domu już prawie dwanaście lat. Drugi jest nieco młodszy. Muszę je przeprowadzić do domu mamy a ta lubi koty ale na podwórku. Mogą najwyżej nocować w domu. Przecież na nowym miejscu zginą jak poczują zew wolności. Utrapienie :(
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym. Sam popełniłem błąd w ramach męskiej solidarności nie zgadzając się na sterylizację jednego z kotków i potem, gdy już po około roku hormony dały znać o sobie po prostu wyszedł i już nigdy nie wrócił...
OdpowiedzUsuńI pozostaje tylko mieć nadzieję, że jakoś przetrwał.
Teraz jest modne rzucanie kotem po ścianach, albo oblewanie benzyną i podpalanie. Względnie można się wzorować na właścicielach psów i ciągać za samochodem, albo wsadzać pod pociąg. Tylko kotów trzebaby uzbierać więcej chyba, bo mniejsze są.
OdpowiedzUsuńMusi, zwyczajnie MUSI istnieć jakiś sąd po śmierci, który zadośćuczyni za te krzywdy...
Myślę, że istnieje i za życia.
OdpowiedzUsuńŚliczna brzydala ta AZOR. :D
OdpowiedzUsuń