sobota, 15 stycznia 2011
10 razy P
Dawno dawno temu w pewnej klasie pewnej szkoły pewien nauczyciel "wybierał" klasowy samorząd. Przezornie pogrążyłem się w lekturze czegokolwiek, żeby być dla niego stuprocentowo offline i wtedy poczułem jak kładzie mi rękę na ramieniu ;)
-O! I tego kolegę proponuję, bo on taki spokojny!
10 dziwnych rzeczy o i bez tego dziwnym Portierze...
Czekdysaut!
1. Nie wiem gdzie jest lewo, a gdzie prawo, choć nie przeszkadza mi to w wyborach powszechnych. Chyba.
2. Lubię twarożek. Mogę go jeść 367 dni w roku w różnych kombinacjach, które tworzę na bieżąco.
3. Od piętnastu lat nie byłem na chorobowym, a mimo to jestem chory jak mam rano wstawać do pracy.
4. Ilość kotów jakie przewinęły się przez moje życie jest porównywalna tylko z ilością komputerów. Aktualnie mam jednych i drugich na wszelki wypadek po dwa.
5. Nie mam problemów z nawijaniem przez telefon np. dwie godziny. Bateria w mojej komórce takowe miewa.
6. Uwielbiam stare strychy i piwnice pełne szpargałów, w ogóle zresztą przeszłość, zagubionych w świecie ludzi, wspomnienia, opuszczone budynki, nieprzydatne na nic sprzęty.
7. Zawsze dogadywałem się bezproblemowo z kobietami, dziećmi i kotami. Z facetami (zwłaszcza tzw. "typowymi") znacznie trudniej...
8. Jestem jedynym portierem, o którym oficjalny biuletyn wyższej uczelni wspomniał kiedykolwiek w rubryce „Przeczytaliśmy”. Może to dlatego już tam nie pracuję? ;)
9. W 1989 roku „przemycałem” krówki do Budapesztu. Jak to określił jeden z tamtejszych „Cukorka dla mały człowiek”
10. Nienawidzę krówek. Pokochałem Budapeszt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
To jest po prostu... słów mi brak. Do tej pory znałam tylko jednego człowieka, który nie odróżnia prawa od lewa. Na tyle wydało mi się to osobliwe i urocze, że postanowiłam wyjść za niego za mąż. ;)
OdpowiedzUsuńNr 5 i 6 pasuje do Ciebie jak ulał.
Za wstęp gotowa jestem Cię wyściskać.
Nr 7 musi być Twoim życiowym talizmanem!
Jednym słowem: jak miło, że mnie nie rozczarowałeś...:)))
Kurcze! Mogłem Ci wcześniej powiedzieć, że nie rozróżniam tych kierunków ;DD
OdpowiedzUsuńAuuuuuuu!!!
A poważnie(j) to i ja Ci dziękuję za pamięć. Mój blog, podobnie jak jego właściciel w tej anegdotce siedzi sobie cichutko w ostatniej ławce i ma nadzieję, że nikt do nie wyciągnie do tablicy, a tu bęc! ;)
ad.1 Też mam z tym problem, ale chyba jeśli chodzi o kobiety nie jest to jakiś indywidualizm :)
OdpowiedzUsuńad.6 Muszę Ci o czymś ważnym powiedzieć, a nie znalazłam punktu, który lepiej by mi do tego pasował, więc mówię tu.. Przedwczoraj na przystanku tramwajowym niepodal Dworca Gdańskiego widziałam starszą, urokliwą panią w najprawdziwszych w świecie, legendarnych Relax'ach! od razu pomyślałam o Tobie widząc taki gadżet. ;)
Bardzo wo wszystko zacne fakty.
OdpowiedzUsuńJa nie odróżniam lewa od prawa nałogowo i patologicznie.
Komputery też dwa. Koty trzy. I pies.
Krówek nie lubię. Ble.
miało być "to", a nie "wo"...
OdpowiedzUsuńtia.
@Patka: Dlaczego kojarzę Ci się ze starszą panią, hę? ;)) Już dobra że panią, zniosę to z honorem, ale ze STARSZĄ PANIĄ???
OdpowiedzUsuńDaję Ci słowo, że mimo swoich 98 lat wyglądam góra na 96 i pół :D
Wiesz, tu nie chodzi nawet o taką prostą sympatię do starych gadżetów, a raczej o szukanie pewnej historii zamkniętej w przedmiotach, miejscach i ludzkiej pamięci. Oczywiście buty relax też się w tym mieszczą, choć mnie osobiście relax kojarzy się bardziej z (bodajże) miesięcznikiem pełnym świetnych komiksów.
A to lewo i prawo to nawet mnie wkurza, bo niby tak mało możliwości, a nauczyć się nie sposób.
Zawsze miałem dylematy w poprzedniej pracy, czy jak podaję komuś drogę do kasy to nie kieruję go przypadkiem do męskiego wc, bo taka tam była alternatywa :)
@Maura: No proszę. Bardzo mi miło, że jest więcej osób na tym świecie jednocześnie nie znoszących krówek, nie rozpoznających kierunków i mających "zapasowego" kota ;) na czarną (?) godzinę. "Ble" co do krówek - masz stuprocentową rację.
Pozdrowienia
Hahaha! Oj widzisz jaki Ty jesteś - z historii o relax'ach musiałeś wyciągnąć nie same buty, a starszą panią! :) I kto tu jest dziwny?
OdpowiedzUsuń@Patka: Dziwny? No ja. :)
OdpowiedzUsuńPrzecież tylko się z Tobą droczę. ;) Spokojnie.
Wiem, że relaxy (nie wiem kurcze, czy one nie były przez "ks" pisane) to taki symbol lat 80, ale na moją świadomość tamtej epoki, to raczej legendę dorobiono im później. Wtedy to były tylko "markowe" buty. Za to ten relax od komiksów (czasem bywa na Allegro) to ewidentnie był symbol.
A broń Boże się nie denerwuje, śmieję się! Jechałam z mą rodzicielką i właśnie zauważyłyśmy tą panią, pokazałam ją mamie i ona zaśmiała się i powiedziała: 'Ty zamawiasz teraz markowe buty przez allegro bez problemu, a ja kiedyś marzyłam o takich' :-)
OdpowiedzUsuńHa! Niżej (wyżej raczej) podpisany pamięta też czasy butów na kartki...
OdpowiedzUsuńI całkiem poważnie powiem Ci, że jedyne z tej całej "transformacji ustrojowej" co chyba każdy nazwać może plusem, to to że żyją dziś ludzie tacy jak Ty, dla których to wszystko jest tylko legendą...
A mnie jakoś dziwnie,że ktoś kompletnie nie czai co to kartki na bury, nie żebym mu zyczyła męczarni w sklepie z samym octem, ale to inny rodzaj ludzi, ludzie, którzy nie potrafią sobie wyobrazić,ze czegoś nie ma lub ,że latami trąci myszką,a jednak jest ciągle obok nas. Myślę,ż e młodzi ludzie, jeśli nie dotknęli biedy, niedostatku (znam takich co teraz dotykają i to całkiem mocno) są ubożsi o te nasze doświadczenia i mniej w nich zachwytu nad światem,a le może się mylę i gadam jak potłuczona:). Szpargały na strychu? Nie do przecenienia, podobnie jak zapach piwnicy i podmurówki budowanej w letni poranek 35 lat temu, do dziś czuje ten zapach pisaku, cementu:). kunegunda
OdpowiedzUsuńOj Kunegundo, z całym szacunkiem, ale chyba jednak nie masz racji...
OdpowiedzUsuńPrzecież to, że młodzi nie rozumieją braku towarów w sklepach albo istnienia kartek na mięso, to właśnie jest wspaniałe! Przecież o tym dla swoich dzieci marzyli rodzice z lat 60, 70 i 80!
Tamten świat nie był normalny i dlatego nie może być punktem odniesienia. Indywidualne wspomnienia tak, ale to już inna historia.
Pamiętam jak śmiałem się gdy nie tak dawno znalazłem w bibliotece książkę pt. "Windows 95 - system operacyjny przyszłości". Rzecz jednak w tym, że kiedy ją wydawano (a to już przecież lata '90) takim właśnie był. Ale to przeszłość i nie ma co jej standardów stosować dziś.
A od tego żeby młode pokolenia wiedziały o kartkach na mięso i buty oraz o nadprodukcji octu to już my jesteśmy - "stare wiarusy komunizmu" z ostatniej serii.
Idę się do ZBoWiD-u zapisać, hejka! ;)
Pozdrawiam
Ja im tam tych kartek nie życzę, ale właśnie mnie martwi,że jednak jakoś pokolenie między rodzicami z tamtych lat,a wnukami nie czuło się w obowiązku przekazać pewnych informacji, wartości, pewne rzeczy umknęły, pewne słowa są obce,po jęcia nieznane i trudno tez rozumieć politykę bez odniesienia do przeszłości i bez okrągłego stołu z kantami:). Ja wiem,że idzie nowe i to dobrze i nie ma co korzeniami tkwić w tym co było, bo wcale wesoło nie było, ale czasem myślę,że jak zbyt łatwo zapomni sie o przeszłości to ona wróci, bo już dzis młodzi ludzie nie wiedza czym to pachniało. kunegunda
OdpowiedzUsuńWspomnienia to jedno, a realia drugie. Powracając do mojego wcześniejszego porównania, to tak jakbyśmy użytkownikowi windowsa 7 opowiadali właśnie o problemach z win 95. To nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńTeż mi jest czasem dziwnie, gdy ktoś ustawia mnie już w kategorii dinozaurów (Patka!!!;)), ale kurcze, z drugiej strony tak przecież być powinno.
Oceniajmy świat według dzisiejszych realiów, myślmy o nim według dzisiejszych zagrożeń i szans. Te sprzed lat dwudziestu są już tylko w podręcznikach do historii.
I co my na to możemy poradzić?
Nic.
Ano nic, ale choć dostrzegam piekne strony tego co teraz to jednak taki jakiś czasem ten świat plastikowy, papierowy, za kasę, na I-Pphonie, na szybko w mailu,a nie w długiej rozmowie przy winie i spokojnym spacerze, wszystko ekspresowo, oczywiście poza pkp:)
OdpowiedzUsuńO, i tu zgoda, ale znów się zbuntuję, bo przecież nikt nas nie skazuje na jakieś konkretne zachowania stadne. Można nie miec konta na facebooku czy NK i żyć, można nie korzystać z internetu i też żyć. Po swojemu. Wcale nie w opozycji do teraźniejszości, ale w swoim jej kawałku.Klucz w tym by niezależnie od tego mieć świadomość, że świat się zmienił.
OdpowiedzUsuńnie mam konta ani tu ani tu, uf, ale słyszałam,że jak takiego nie masz to nie żyjesz. Sęk w tym,że ja jestem nowoczesna, że mnie porywają te nowostki, ba anwet łaskawie wsłuchuje się w anowości muzyczne, ale duszy sztypatielno czasem za tamtymi widokami, choć szare i bure,a na pewno często ponure. Ale czy takie ponure? Wiesz sam,że w 6 roku życia człowiek nie wiedział gdzie lewo, a gdzie prawo i mu nie wadziło,że generalnie tylko lewo, bo żył tak jak wszyscy pod sznurek i nie miało dla niego znaczenia czy ktoś stoi w kolejce a ktoś inny ma już wkład na mieszkanie. Dzieciństwo wycina te wszystkie potoczności. Nu, pagawrili pa duszam,a teraz czekam na jakis kolejny post:)
OdpowiedzUsuńPortierze zacny, wyciągnij przed siebie obie dłonie. Odchyl kciuki, tak, aby powstał kąt prosty. Ta ręka, w której kciuk z palcem wskazującym utworzy "L" to lewa.
OdpowiedzUsuńAlways - i życie stało się prostsze.
Ukłony:)
@Kunegunda: Ależ tu się zgadzamy. Każdy z nas jest częścią teraźniejszości, a zatem ma prawo ją kształtować wespół z innymi. Jeśli akurat fascynuje nas nostalgiczne spoglądanie w przeszłość, to teraz tylko przekonajmy o wartości tego innych i już!
OdpowiedzUsuńAż na Allegro zabraknie magnetowidów! ;)
A mój za 29 złotych działa jak złoto! Normalnie go koffam ;)
@Słowa malowane: Muszę to napisać. Czasem czytam pocztę przez telefon i po otrzymaniu informacji o Twoim komentarzu jęknąłem: O kuźwa! Małoletni i inni zgorszeni niech mi wybaczą. To jest genialne. Gdybym wiedział to wcześniej, to kto wie ile spraw w moim życiu potoczyło by się inaczej :)
Ale nie, bez żartów. Świetne.
Dziękuję, witam i do lektury zapraszam. Jak to tam napisałem na marginesie nawet komentarz do najstarszego posta bardzo mnie cieszy i zawsze staram się nań odpowiedzieć.
To fajnie, ja tez lubię oddźwięk na moje gadanie, jak chyba każdy. Patent z "elką" pomaga mojemu dziecku w poruszaniu się po świecie:) Może i Tobie go ulepszy.
OdpowiedzUsuńPrzecież to jest bardzo proste: lewa noga to jest ta, w której duży palec jest po prawej stronie! (Ani Mru-Mru) ;-)
OdpowiedzUsuńMogę jeszcze podpowiedzieć, że serce bije po lewej stronie, ale to wiedza tylko dla tych, którzy pamiętają co nieco z biologii. ;-)
Jeśli piszesz lewą ręką "zasłania" ona napisany tekst, praworęczni "odsłaniają" to, co napisali.
To tylko kilka przykładów, ale i tak patent Słów Malowanych bezcenny! Najprostsze rozwiązania są najlepsze. ;-)
@Słowa malowane: Ale trochę boję się jednak świata w którym lewo będzie zwyczajnie po lewej, a prawo po prawej. I już? Żadnej tajemnicy? ;)
OdpowiedzUsuńŁapię się na tym, że z wiekiem zaczynam lubić swoje wady. :))
DużeKa: rzecz w tym, że ja wiem gdzie mam serce, ale nigdy nie kojarzę, że to akurat jest lewa strona. :)
Ach, masz rację! Nie będę zatem ogałacać Cię z zagadek:) Wycofuję co powiedziałam!:)
OdpowiedzUsuńZa późno! Świat już nigdy nie będzie taki sam ;))
OdpowiedzUsuńPodobny szok przeżyłem jak się dowiedziałem, że Myszka Miki to facet... Ileż jeszcze dramatów zgotuje mi los!
Ale poważnie to patent jest świetny. Na pewno lepszy od zaznaczania rąk markerem itp ;)