Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


środa, 23 marca 2011

Słodki Wawel


  
 

Copyright by Portier 2011

14 komentarzy:

  1. Wspaniały Kraków! Dużo o nim ostatnio czytam na rozmaitych blogach i coś czuję, że w końcu tymi wpisami nakręcicie mnie i wybiorę się tam one more time :-) pięknie musi być wiosną!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nigdy nie byłem.

    WT

    OdpowiedzUsuń
  3. :) a pomyśleć, ze kiedyś przyjeżdżając w odwiedziny do Krakowa, hasałem tam bez przerwy...
    teraz jak tam mieszkam... nie byłem ani razu... wstyd ;]

    pozdrawiam ;]
    ukradkowy podglądacz ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Patka: Często pisze się o Krakowie usiłując na wyrost dorobić do niego magię, która dla jednego jest, a dla innego może absolutnie nie istnieć. Mnie to miasto (a przełaziłem wczoraj spory jego kawałek) spodobało się tak zwyczajnie, jako zupełnie inne od Katowic. Tramwaje niebieskie, co krok zabytki - to były moje odczucia. I może zgrzeszę teraz, ale najpiękniejszym wspomnieniem będą odbijające się w Wiśle promienie słońca.

    @WT: Jestem niewiele lepszy, bo też dłuuuuugie lata Krakowa nie widziałem. A wtedy gdy byłem po raz pierwszy (1996), to raczej dla polityki niż zwiedzania.

    @Kimonek: Bywa i tak. W Katowicach mieszkam przy obiekcie, który jest miejscem pielgrzymek turystów gorączkujących się nad każdym centymetrem czegokolwiek, a ja gdzieś obok nich idę na pocztę, do pracy albo kupić buty. I trochę mnie oni wtedy śmieszą. Ale przecież DLA NICH to jest ważne i jedynie prawdziwe w tym momencie.

    Bardzo mi się zresztą podobało, że deptając ulicami Krakowa nie musiałem martwić się niczym, a zwłaszcza czasem lub obowiązkami. Byłem wyrwany ze swojego świata i mogłem w pełni cieszyć się każdym szczegółem wokół. To jest wolność!

    Nie od rzeczy będzie dodać, że przejazd miałem na koszt budżetu państwa (byłem świadkiem w sądzie), więc praktyczny koszt wycieczki to 2,30 na butelkę mineralnej. Zaiste, dobra cena ;)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, pamiętam ten wspaniały brzeg Wisły nad, którym siedziałam i piłam wino z moją kuzynką w ubiegłe wakacje. Jest wspaniały. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że w Krakowie Wisła jest czystsza niż u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba logiczne, gdy się spojrzy na mapę ;)
    Mnie rzeczywiście wkurzyła świadomość, że być może ta piękna rzeka jest "niejadalna". Jeśli tak, to jest to zbrodnia na naturze.

    Swoją drogą sporo dziwnych rzeczy widziałem i może nawet je tu opiszę już bez fotek, bo czasem serce krwawi.

    Masz bardzo oryginalny sposób na spędzanie wakacji ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój Kraków to uliczki odległe od historycznego centrum i klasztor w sąsiedztwie ulicy Św Filipa, w którym robiłam inwentaryzację zabytków ;) i to bynajmniej nie chodzi o zakonników ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby nie to, że zwyczajnie nogi mnie rozbolały to i ja powłóczyłbym się w mniej "oficjalnych" kierunkach, ale swoje (poza okolicą na tych zdjęciach) przedeptałem i nie chcąc spać w parku musiałem kierować się "na rezerwie" w stronę dworca PKP.

    Coś jednak czuję, że jeszcze tu wrócę. Odkryłem w sobie pasję... odkrywcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Parę lat temu raz w roku jeździliśmy z synem (krakusem z urodzenia) do podwawelskiego grodu z dokładnie zaplnowaną marszrutą. Jednego roku był to Kazimierz, innego okolice ogrodu botanicznego, jeszcze innego muzea, choć po zwiedzeniu trzech moje dziecko miało dość. Ale gdy syn przez dwa lata jeździł do Krakowa co dwa tygodnie, a czasem częściej (studia zaoczne) musieliśmy trochę odpuścić, bo ma na jakiś czas dość.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze raz podkreślę, że dla mnie nie Kraków był wartością, ale inność. Równie dobrze można zwiedzać mniejsze miasteczka czy zupełnie zapomniane miejsca. Co najmniej kilka zapadających w oko i pamięć rzeczy i zdarzeń spotkałem po drodze, w pociągu, na stacjach, w ludziach. Sekret wszystkiego zawsze jest w nas. Rzeczywistość tylko to budzi.

    Mam już pomysł na następną wiosenną wycieczkę. Myślę że może dojść do skutku nawet w kwietniu, o ile nic nieprzewidzianego się nie wydarzy...

    OdpowiedzUsuń
  11. To niezbity fakt, że Kraków ma ten niepowtarzalny klimat. Ale udręką jest być tam w pełni sezonu turystycznego. Dlatego słusznie prawi Autor o wiosennych wycieczkach tamże. wiosennie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. I ja pozdrawiam serdecznie z tym jednak zastrzeżeniem, że ten pomysł na kwiecień to absolutnie nie Kraków, aczkolwiek i do niego planuję kiedyś wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałam zwiedzić Kraków w Twojej galerii ale niestety, nie ma już tej strony z Krakowem w głównej roli.

    Ja z moich wycieczek do Krakowa najbardziej zapamiętałam obok miejsc, które pokazujesz na swoich fotkach - obwarzanki. :D Tak! Były pyszne, jeszcze ciepłe, pachnące i takie chrupiące. Ale to za pierwszym moim tam pobytem. Za każdym następnym razem to już nie były obwarzanki tylko coś co je przypominało - zimne, twarde i jakieś takie bez smaku - produkt taśmowy, jak sądzę.

    Miłego dnia życzę
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Likwidując galerię z kilkoma ledwie zdjęciami przeniosłem większą część z nich tutaj. Uznałem że nie ma sensu trzymanie TAM albumu z tuzinem fotek, skoro to za mało na cokolwiek, zarówno na wycieczkę po Wawelu jak i zwłaszcza po Krakowie.

      Nie pojechałem tam zwiedzać, ale... zeznawać jako świadek w sądzie. I korzystając z tego, że jak mówiłem "panowie Tusk i Komorowski" zwrócili mi koszty podróży po prostu przeszedłem się w oczekiwaniu na pociąg powrotny w jedyne miejsce jakie mi się na szybko skojarzyło.

      Ale to bardzo ważny moment, bo od niego zaczęły się... Beskidy. Miesiąc później zwiedziłem moją kopalnię, a tego samego roku jesienią po raz pierwszy od lat wsiadłem do pociągu do Bielska...

      Przed tym zaś tutaj wyjazdem sądowym nie jechałem pociągiem ponad dziesięć lat :))

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.