piątek, 20 kwietnia 2012
Rewizor II czyli Imperium kontratakuje
Jak napisałem w pierwszej części tego posta w moim sporze ze szpitalem operującym mnie w marcu decyzją NFZ w Katowicach wygrałem 1:0. Oznacza to w tłumaczeniu, że potwierdzono na moją prośbę, iż pacjent po wypisaniu z oddziału jest przez 30 dni "na gwarancji" i nie tylko winien być zaopatrzony w recepty i informację dla lekarza POZ, ale także przyjęty w odpowiedniej poradni (wykonującego wcześniejsze świadczenie lecznicze) na wizytę kontrolną niejako z automatu.
W dwa dni po odpowiedzi Narodowego Funduszu Zdrowia wyjąłem ze swojej skrzynki list ze szpitala. Oto jego treść w pełnym brzmieniu. Zalecam jej porównanie z listem z Funduszu zamieszczonym w pierwszej części tej opowieści.
---
W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 2 kwietnia 2012 r. uprzejmie informuję, co następuje:
Leczenie ambulatoryjne, nawet to będące następstwem wcześniejszej hospitalizacji, w sytuacji kiedy pacjent nie leczył się w danej poradni specjalistycznej powinno się odbywać na podstawie skierowania.
Skierowanie, o którym mowa wyżej może być pacjentowi wydane razem z wypisem szpitalnym, ale zgodnie z ustaleniami z lekarzami z oddziału nie zostało ono wystawione z racji objęcia Pana leczeniem przez inną poradnię, która kierowała Pana do naszego szpitala, i która na podstawie informacji zawartych w karcie wypisowej powinna Panu udzielić dalszego leczenia ambulatoryjnego, w tym usunięcia szwów.
Odpłatność finansowa dotyczy jedynie osób nieubezpieczonych, a w sytuacji kiedy pacjent ubezpieczony nie posiada wymaganego skierowania udzielenie porady nie powinno mieć miejsca z racji braku możliwości jej rozliczenia z Narodowym Funduszem Zdrowia - chyba, że ma ona miejsce w sytuacji bezwzględnie pilnej, z którą jednak nie mieliśmy do czynienia.
Jednocześnie ze swojej strony Szpital przeprasza za niedopełnienie wypisania skierowania do dalszego leczenia ambulatoryjnego.
---
I tyle. I już.
Publikuję list ze szpitala jako przykład swoistej ignorancji. Oto biurokracja, która nie tylko, że zjada własny ogon w naiwnej nadgorliwości wobez przepisów (rzekomo nałożonych właśnie przez NFZ!!!), ale także robi to kosztem pacjenta, jego czasu, nerwów i zdrowia.
Oto moja odpowiedź przesłana wczoraj na adres mailowy dyrekcji tej placówki:
Dziś otrzymałem od Państwa odpowiedź na moje pismo z 2 kwietnia br do której czuję się zmuszony ustosunkować. Z racji tego, że jednocześnie z zapytaniem złożonym do Państwa wysłałem również skargę do NFZ, przesyłam w załączniku pismo z Funduszu zwracając jednocześnie uwagę, że różni się ono diametralnie od interpretacji jaką przesłał mi szpital.
Uważam, że byłoby absurdalne, tak z punktu widzenia lekarskiego jak i prawnego, aby zdjęcia szwów, które nie jest jak Państwo piszą “dalszym leczeniem”, a zakończeniem tego, które prowadzone było w Państwa placówce dokonywał kto inny.
Co zaś się tyczy poradni kierującej mnie do zabiegu w [...], to był to [...] z ulicy [...] w Katowicach w którym skierowanie to wystawił lekarz pracujący (i nawet osobiście operujący mnie!) w szpitalu w [...] – pan [...]. A zatem koło się zamyka. Od razu dodaję, że poradnia ta nie posiada odpowiedniego pokoju zabiegowego, a nadto nie jest możliwym przyjęcie do lekarza “z marszu” bez odczekania ok. miesiąca od zapisania.
Resztę moich pretensji do absurdalnych wymagań jakie postawiono mi przy zgłoszeniu się do poradni NFZ w całości potwierdził, tzn. poparł ich zasadność. Przyjęcie mnie bez skierowania z zewnątrz było Państwa OBOWIĄZKIEM niezależnie nawet od tego, że od pierwszego momentu było jasnym, że nie rejestruję się jako pacjent poradni, a tylko jednorazowo jako były pacjent oddziału, któremu kartoteka na nic nie będzie potrzebna skoro od lat leczy się w Katowicach.
Zmuszanie do podpisywania “zobowiązań” w sytuacji takiej jak moja nie ma żadnych podstaw prawnych, a już twierdzenie wprost (a tak właśnie było w moim przypadku), że odmowa dostarczenia skierowania wiązać się będzie z odpłatnością za wizytę jest absurdem.
Pragnąłbym z całego serca, aby wykładnia przedstawiona przez NFZ została przez Szpital przyjęta i wdrożona do stosowania, aby inni pacjenci nie musieli tracić czasu i nerwów na walkę ze szpitalem, któremu zawdzięczają zdrowie.
Pozostaję z poważaniem
---
Morał? Jest tylko jeden. Ten sam, który od lat powtarzałem moim rodzicom, rodzinie i znajomym. Żaden człowiek niezależnie od swojego stanowiska czy wykształcenia nie powinien "klękać" przed pieczątkami na "bardzo ważnych" dokumentach, a mieć czas, odwagę i determinację czasem powiedzieć: Sprawdzam!
Dla dobra nie tylko swojego, ale i tych, których na ten akt nie stać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Przy czytaniu tego co piszesz nóż sie w kieszeni sam otwiera. Gdzie tam nóż, kałacha by trzeba... Albo stoickiego spokoju, lecz determinacji w dociekaniu prawdy. Czego i mnie daj Boże. Amen
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że mi to wojowanie trochę podnosi samoocenę. Znaczy portier, ale jednak rozum jakiś ma ;))
UsuńA nerwy? Owszem są, gdy stykamy się z jakimś absurdem szczytowym, ale to powinno nas tylko dopingować.
Tyyy, Portierze jeden. Wara od portierów! Bo mi tu zabrzmiało jakimś szowinizmem i brakiem szacunku. Mój ś.p. ojciec też pracował w takim fachu i stykałam z ludźmi tego zawodu. Wykazywali więcej oleju w glowie niż niejeden wykształciuch na stanowisku nie wiem jakim.
OdpowiedzUsuńTo nie fach, to tylko funkcja. Nie ma co ukrywać, że dziś przynajmniej kojarząca się z panami w przepoconych polarach którzy z miną Chucka Norrisa przeglądają reklamówki w marketach. Portier lat temu ileś i pseudo ochroniarz dziś, to zupełnie inne światy.
UsuńZostawmy to. ;)
Podziwiam logikę i determinację w udowadnianiu słuszności i prawdy, niezachwiane tępienie absurdu i stalowe nerwy, a do tego piękny styl pism. Mam nadzieję, że stan taki, prowadzony w sposób czynny, nigdy nie ustanie. Aż lżej się robi na sercu, że walka nie jest samotna, ale że co i rusz wybuchają i trwają ogniska oporu przeciw nadużyciom i zwykłej nadgorliwości połączonej z głupotą, a duch rozsądku nie ginie. Pozdrawiam i życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńZdrowie bardzo się przyda. Dziękuję. Nie wiem czy to determinacja, a tym bardziej, czy logika kieruje moim zachowaniem w tych "prywatnych wojnach". Takie skrzywienie po prostu. Brudny Harry dla ubogich :))
UsuńPolecam wpisy z tagiem "łamanie prawa" - jest tam trochę dziwnych spraw, niekoniecznie tych o które walczyłem, ale z pewnością takich, które przynajmniej udało mi się zauważyć. Pozdrowienia.
Brawo! super, a swoją drogą ro podłamujące, ja tylko tak, bom zarobiona,lae podczytuje jedząc na klawiaturze, jedząc w popołochu:). pozdrawiam,lunegunda
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci szczerze, że taka właśnie mi sie kojarzysz :)) Pędząca zawsze gdzies w cztery strony jednocześnie. I to jest fajne, bo twoje, autentyczne.
UsuńA tutaj cóż, czynne całą dobę. Zawsze można zajrzeć, poczytać to i tamto (a stanowczo nie ma co się ograniczać tylko do najnowszych wpisów) i czasem także coś niecoś skomentować.
Ukłony.
Panie P., jaki Pan jest rezolutny, a jaki skuteczny! ;D (Co nie zmienia faktu, że dla linii oporu NFZ-placówki zdrowia to tylko czcza gadanina i zmarnowany las).
OdpowiedzUsuńNiemniej - moje gratulacje. Poza Twoją samooceną na pięć plus dokładam swoją na jakieś sześc i czy-czwarte. :)))
Od Ciebie sześć i trzy czwarte, to jak od innych... kurcze, z matmy miałem zawsze trójkę i teraz brakuje mi porównań :))
UsuńAle się cieszę i bardzo dziękuję. Oraz jako skrzyżowanie Clinta Eastwooda z Don Kichotem obiecuję nie składać broni.
Nie wiem tylko co Bronia na to :)
Pozdrawiam serdecznie