Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


czwartek, 24 maja 2012

Autobus czerwony. Ze wstydu.

Koordynatorem komunikacji autobusowo tramwajowej w aglomeracji katowickiej jest Komunalny Związek Komunikacyjny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego - KZK GOP, nota bene często mylony z największym przewoźnikiem wykonującym dla niego usługi, to jest firmą PKM Katowice.

PKM-ów, czyli Przedsiębiorstw Komunikacji Miejskiej jest zresztą kilka i są to ujmując rzecz w największym uproszczeniu niezależne od siebie przedsiębiorstwa powstałe w latach 90 ubiegłego wieku w wyniku podziału molocha jakim było WPK. Poza nimi działają także mniejsze spółki przewozowe, które wygrywając przetargi przejmują obsługę niektórych linii cały czas jednak, podobnie jak PKM-y, funkcjonując pod zbiorczym szyldem KZK GOP.

Niejednokrotnie zdarza się, że standard pojazdów tych właśnie najmniejszych przedsiębiorstw transportowych odbiega mniej lub bardziej in minus od tego, do czego zdążyły nas przyzwyczaić PKM-y. Bywa i tak, że na trasę kierowane są autobusy "kombinowane", powiedzmy z siedzeniami z Ikarusów w Jelczach, domowej roboty dospawanymi uchwytami dla pasażerów, zamkniętymi na stałe oknami albo jakimiś śrubami czy blachami o ostrych krawędziach wystającymi w najmniej spodziewanych miejscach.
Zupełnie niezależną kwestią jest sam wiek taboru, który, powiedzmy sobie szczerze, w większości przypadków niski nie jest.
Nie ma sensu wchodzić w szczegółowe opisy, bo nie w nich rzecz.

Od dłuższego czasu zastanawiałem się kto, czy, i jak kontroluje takich właśnie małych przewoźników pod kątem innym niż np. sama tylko punktualność i rzeczywiste wykonywanie wszystkich kursów. Krótko mówiąc czy istnieje jakiś standard, który musi spełnić autobus aby móc jeździć pod szyldem KZK. Dotyczy to wielu aspektów od typowo rozumianego stanu technicznego wozu poprzez jego wyposażenie, działanie owego wyposażenia oraz naturalnie czystość.

Dziewiątego maja skierowałem w tej sprawie zapytanie do władz KZK GOP (podpisane imieniem, nazwiskiem oraz pełnym adresem zamieszkania) na które do dziś nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, co też ma swoją wymowę, ale niejako dla uwiarygodnienia jeszcze moich zastrzeżeń pozwalam sobie poniżej zaprezentować przykładowe najzupełniej zdjęcia jakie wykonałem dziś. Autobus ten należy właśnie do jednego z mniejszych przedsiębiorstw.

 Rozdarte poszycie na jednym z oparć...


...oraz absolutnie zerwane na innym.


Wyrwana gąbka z siedziska.


To samo na miejscu obok.

Na fotografiach zabrakło jeszcze przyklejonego na krzyż niebieską taśmą klejącą (sic!!!) środkowego kasownika...

Pracownik KZK GOP (Który nie uznał za stosowne przedstawić się odbierając mój telefon), a z którym skontaktowałem się w tej sprawie pod numerem 32/ 327 438 444 około godziny trzynastej oświadczył mi, że stan autobusów jest sprawdzany CODZIENNIE. Pozwolę sobie tego żartu nie komentować.

Zdjęcia zostały przeze mnie przesłane na adres mailowy Związku. Mam nadzieję, że ktos spróbuje mi tą sytuację wytłumaczyć, bo z całą pewnością nie za coś takiego płacę co miesiąc 102 złote.

====================================
Zaznaczam, iż nie nie twierdzę, że wszystkie kursy obsługiwane przez mniejszych, prywatnych przewoźników są zawsze  wykonywane wozami o zaniżonym w stosunku do ogólnie przyjętego standardzie, a tylko, że takie fakty miały miejsce co najmniej kilkunastokrotnie i jako pasażer zetknąłem się z nimi  na tyle często by nie móc uznać ich za wypadki jednostkowe.

7 komentarzy:

  1. Dlatego wybieram rower ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w zasadzie ja też tak mógłbym, ale wrodzona już portierska zrzędliwość ;)) nakazuje mi zapytać, dlaczego płacąc tyle kasy za bilet (byłoby na cztery razy w góry i z powrotem!) mam jeździć w takich warunkach.

      Usuń
    2. Na razie nie, ale poczekam. Może jestem nadwrażliwy, ale coś takiego jak na zdjęciach chyba nie powinno mieć miejsca w 2012 roku.

      Usuń
  2. Ło matko z córką!!! Toż to gorzej niż w Wilnie 10 lat temu, gdzie nie dziwiliśmy się, bo kraj się dopiero podnosił z dominacji Wielkiego Brata. Wstyd dla stolycy województwa (to nie literówka tylko ironia).
    Kiedyś byli u mnie Berlińczycy. Pojechaliśmy naszym miejskim środkiem lokomocji i byłam szczęśliwa, że akurat przyjechał nowiutki Mercedes-Benz.
    A w Katowicach widziałam takie futurystyczne tramwaje, które mnie zachwyciły. Aż żałowałam, że chociaż kilka przystanków takim nie przejechałam,(tylko bez ofiar, proszę) dla samej przyjemności jazdy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Nie możemy sobie dać wmówić, że nienormalność jest normalna. To jest brud, smród i ubóstwo w jednym. I chociaż po namyśle wyciąłem z tego tekstu numer wozu i linii, bo chodzi mi o sprawę, nie o jeden przypadek, to przecież zbiorowo czy solo i tak jest to stan nie do zaakceptowania. Baaaardzo dziękuję!

      Usuń
    2. A futurystyczne tramwaje to Karliki. Juz ich nie produkują. Zresztą wiem z pierwszej ręki, że się nie sprawdziły, bo mają takie osłony na kołach i w zimę te właśnie osłony łapały masę śniegu pod siebie. Widać zabrakło ciecia z miotłą przed "futurystycznym" :))

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.