Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


czwartek, 10 maja 2012

Portierzy SUM

Mimo upływu lat zdarzają się wciąż internauci, którzy odnajdują mój blog wpisując obok słowa portier lub portierzy magiczny skrót "SUM", dowodząc tym samym, że nasz mały bunt pracowniczy został zapamiętany.

Obrazek ze strony głównej nieistniejącego już serwisu www.portier.pl.tl który prowadziłem.

Jako, że i mnie zależy na tym, by sprawa przekazania w 2007 roku ponad stu dwudziestu pracowników Śląskiego Uniwersytetu Medycznego firmie ochroniarskiej notorycznie łamiącej prawo pracy nie odeszła w niepamięć, wysłałem wczoraj list do kandydata na rektora tejże uczelni, pana profesora Wojciecha Pluskiewicza. List ten został dziś opublikowany na jego blogu, więc i ja zamieszczę go tutaj ku pamięci i przestrodze.

---

Szanowny Panie Profesorze!


Widzę po kilku ostatnich wpisach na blogu, że robi Pan swoisty "rachunek sumienia" duetowi Kanclerz-Rektor, na co obie panie stanowczo zasłużyły i pomyślałem, że pośród różnych opinii o ich działalności nie powinno zabraknąć i tej z mojej/naszej strony.

Wiosną 2007 roku ponad 120 pracowników fizycznych ówczesnej Akademii (takich jak ja - portierów) przekazano firmie zewnętrznej w ramach jak to się mówiło redukcji kosztów. Już wtedy władze uczelnianej Solidarności były ze mną zgodne, że w efekcie nie będzie to system tańszy, a droższy, przy czym jeszcze z powodów szerszych być może także mniej efektywny i bezpieczny (sic!) od dotychczasowego.

Cała operacja była przeprowadzana eksperymentalnie (“Akademia się na was uczy” jak mi powiedziała pani Wocławska z dyrekcji), a jej przebieg był od początku do końca co najmniej chaotyczny. Dość stwierdzić, że o sprawie dowiedzieliśmy się de facto przypadkiem czytając w gablotkach pisma krążące między związkami a władzą uczelni. Informacji wprost do załogi i jakiejś dyskusji z nami o przyczynach takich, a nie innych decyzji nie było. Zabrakło także prób innych rozwiązań, w tym zwłaszcza zmiany zasad naszej pracy przy pozostaniu jednak w strukturach SUM.
Myślę, że zgodzi się Pan ze mną, że niezależnie od uwarunkowań ekonomicznych zwyczajna ludzka uczciwość nakazywała taką drogę. To wyłącznie moje zdanie, ale wydaje mi się, że ktoś “u góry” pomyślał sobie wtedy: Portierzy? A cóż oni zrozumieją? Nawet pewnie nie wiedzą co to outsourcing!

Okazało się, że nie tylko portierzy nie wiedzieli. Nie dość, że nikt nie pomyślał o naszym przekazaniu w kategoriach nie tyle eksperymentu, ale bardziej (ewentualnego) wzoru na przyszłość i nie postarał się o rzetelną informację dla pracowników, a jednocześnie dogłębne “prześwietlenie” kontrahenta, czyli firmy ochroniarskiej, nie tylko pod kątem stricte ekonomicznym czy fachowym, ale także np. przestrzegania prawa pracy, to nawet związkowcy nie bardzo wiedzieli “jak to jeść”. Nie piszę tego, aby się chwalić, ale pytania, które ZNP złożył na ręce pani Tendery w związku ze sprawą w 90% ułożyłem ja, wtedy zresztą członek Solidarności, nie Związku Nauczycielstwa. Zresztą ułożyłem na prośbę mojej przełożonej, członkini władz uczelnianych związku, która stwierdziła, że zrobię to lepiej niż ona. A zatem nie tylko związek zawodowy jako taki, ale i nawet wieloletni przełożeni nie bardzo rozumieli skąd nasze poruszenie. Mówiąc dosadniej; przespali swój czas.

Jedyne zebranie, jakie udało nam się samodzielnie wywalczyć to to w dyrekcji na Poniatowskiego z wiceprezesem firmy przejmującej i paniami zdaje się z działu kadr, w którym ze strony załogi uczestniczyło tylko kilkanaście wydelegowanych osób. Spotkanie nieudane, pełne pustosłowia i obłudy.
Wnioskowaliśmy wcześniej w liście zbiorowym o rozmowę z panią Kuraszewską i to rozmowę pomiędzy nią, a całą przekazywaną grupą. Nasz list zignorowano. Nie udało mi się również dostać na osobiste spotkanie z panią kanclerz, ponieważ po tym jak umówiłem się już w rektoracie zadzwoniła do mnie po kilku godzinach zdziwiona (!!!) moją prośbą dyrektor administracyjna i na zasadzie zbycia porozmawiała przez telefon nie przekazując właściwie żadnych konkretnych informacji.

Przed samym przekazaniem nas przedłożyłem na piśmie swoim przełożonym (nie jestem już teraz pewien w stu procentach, ale myślę, że w tej liczbie również paniom Tenderze i Kuraszewskiej) i związkom zawodowym opinie zaczerpnięte z internetowych wypowiedzi byłych i obecnych pracowników firmy przejmującej jasno świadczące o łamaniu przez tą firmę prawa pracy. Również i to nie wywołało żadnej reakcji.

Przez rok, od maja 2007 do maja 2008 pracowaliśmy na warunkach jak w SUM, przy czym nagrody jubileuszowe, nagrodę roczną i tzw. wczasy pod gruszą dostaliśmy tylko dlatego, że słaliśmy listy zbiorowe i wydzwaniali gdzie tylko się dało od mediów do central ZZ i wszelakich inspekcji. Sama firma nie planowała nam wypłacać wspomnianych świadczeń, mimo iż była do tego zobowiązana umową przejęcia, (której nikt z pracowników nigdy nie poznał nawet w części).

Następnie przez rok pomiędzy majem 2008 a 2009 zatrudnieni byliśmy na warunkach już nowego pracodawcy. Nadal, co muszę tu zaznaczyć, wyłącznie na terenie uczelni. Nasze zarobki spadły, zmuszano nas do podpisywania fikcyjnych umów zleceń, po to tylko by firma ochroniarska nie musiała płacić nadgodzin (w tej sprawie interweniowała w PIP po moim piśmie nt. niezaradności tej instytucji nawet kancelaria prezydenta Kaczyńskiego), niektóre osoby pracowały po blisko 400 godzin w miesiącu (!!!), a dokumentacja była fałszowana (jestem w posiadaniu kopii pisma z firmy ochroniarskiej instruującego jak to robić!). Moja koleżanka, która odmówiła podpisania fikcyjnej drugiej umowy została w ciągu kilku dni przeniesiona karnie (?) z Katowic pod market w Oświęcimiu, oczywiście z dojazdem we własnym zakresie. O tych i podobnych praktykach władze SUM przynajmniej częściowo wiedziały, ponieważ moi koledzy i ja sam słaliśmy pisma zarówno do nich jak i do PIP, NIK czy prasy, a nadto wydawałem jeszcze gazetkę opisującą naszą sytuację i prowadziłem stronę internetową portier.pl.tl (obecnie już nieistniejącą).
Każdy numer mojej gazetki poprzez kancelarię przekazywałem ZZ oraz rektorowi i kanclerzowi.

To wszystko o czym wyżej wspomniałem działo się pod dachem naszej uczelni, ale udawano, że sprawy nie ma. To wszystko dotyczyło ponad 120 wieloletnich jej pracowników, ale przecież… tylko portierów…

Osobną sprawą, o której można by długo mówić jest kwestia profesjonalizmu rzekomo bardziej opłacalnej od własnej załogi firmy zewnętrznej oraz poziomu ogólnego (w tym, nie waham się użyć tych określeń, także moralnego i intelektualnego) jej załogi, a jeszcze „osobniejszą” czarna powiedzmy nie lista, ale… magia, dzięki której od 2007 roku żaden z byłych portierów nie ma do dziś najmniejszych szans na pracę w SUM nawet przy zamiataniu liści. Podkreślam; przy założeniu, że jest wolne stanowisko, a dana osoba spełnia jego wymogi!

Sam po 2009 roku składałem CV trzykrotnie, ale robiło to też kilkoro co najmniej z grona moich koleżanek i kolegów. Jedna z pań była już na etapie załatwiania formalności, bo wstępnie ją zaakceptowano, ale sprawę zahamowano na Poniatowskiego. Bo to przecież była portierka. Stop! Oficjalnie zawsze było to tłumaczenie w stylu “brak miejsc” itp. Mam takie pismo od pani Kuraszewskiej w swojej kolekcji i ja. Rzecz w tym, że hamowano nas, ale przyjmowano w tym samym czasie do pracy fizycznej w SUM innych, w tym także osoby z grona ochroniarzy pracujących po 2007 roku na terenie uczelni.

Nie jestem osobą mającą prawo i wiedzę, by oceniać rachunek ekonomiczny całej operacji outsourcingu, ale wydaje mi się, że skoro po niej wycofano się z takiego samego zabiegu wobec pań sprzątających (a sprawa w latach 2007-2009 była już bardzo daleko posunięta), to oznacza, że nie mógł okazać się sukcesem. Ze strony moralnej natomiast, ze strony również wizerunkowej samej uczelni, było to coś czego te sto dwadzieścia kilka osób, do których i ja należę nigdy paniom Kuraszewskiej i Tenderze nie zapomni.
[...]
W oryginale do wiadomości adresata oczywiście mój pełny podpis.

-------------------------
MINI GALERIA

Proszę kliknąć w wybrany obrazek aby go powiększyć.

Zrzut ekranu ze strony SUM (ówczesniej SlAM) z wiosny 2007. Portierzy i krzesła w tej samej rubryce ;))



Zawarcie umowy pomiędzy SUM a firmą ochroniarską.

Wydawana i redagowana przeze mnie i na mój koszt gazetka Portier. W porywach do stu egzemplarzy rozdawanych bezpłatnie.

Tak w firmie ochroniarskiej fałszowało się szkolenia. Druczek podbity przez instruktora in blanco w dziesiątkach egzemplarzy leżał na parapecie w dziale kadr. Pracownik tylko pobiera i wpisuje, że sie przeszkolił...


Druk "wniosku" o dodatkową pracę wypisywany de facto przymusowo. Chodziło o to by nie płacić za nadgodziny. Wszystko ponad limit liczone było do umów zleceń ze spółką córką, a odmowa podpisania mogła skończyć się jak dla mojej koleżanki przeniesieniem na drugi koniec województwa (oczywiście przypadkiem) ;)


18 komentarzy:

  1. Ha, długi ten list. Ale na pewno znajdę czas i przebrnę. Na razie tylko sygnalizuję, że zaglądam. I uczę się, za co pełny szacun.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi, bo się wkurzyłem. :))

      Jak "przebrniesz", to napisz jak to całościowo oceniasz. Tymczasem dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  2. Pozdrowienia dla autora od byłego portiera SUM:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i witam w moich skromnych internetowych progach zapraszając do lektury. Sporo tu odniesień do "naszych czasów", zresztą wystarczy kliknąć w odpowiednie słówko w sekcji "tematycznie" po prawej.

      Każdy komentarz mile widziany

      Usuń
  3. Bardzo fajne te internetowe progi, szczególnie opisy wycieczek w nasze Beskidy, również lubię czasami pochodzić:) Chciałem się również wybrać w Beskid Żywiecki, gdzie gościłem jakąś dekadę temu, niestety, na jednodniowy wypad bez samochodu nie ma szans, przynajmniej do miejscowości oddalonych od linii kolejowej Żywiec-Zwardoń:( Wracając do tej firmy o śmiesznym skrócie, o ich "kompetencji" przekonałem się w momencie rozwiązywania umowy. Dwukrotnie przysyłali mi błędne świadectwo pracy, przy czym nie chodziło o jakieś literówki, ale o okres zatrudnienia i wymiar etatu. A tak nawiasem mówiąc, czy autor wielokrotnie dostarczał osobiście gazetkę na Medyków 12, 12a?? Jeśli tak, to wiem, o Kogo chodzi:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Beskidzie Żywieckim są misie, a to skreśla ten rejon w moich oczach. Z SS mogłem powalczyć, z niedźwiedziami nie zamierzam. :))

      Liczę na to, że uda mi się podeptać na Skrzyczne na przykład jeszcze w maju, a już najpóźniej w pierwszej połowie czerwca. Na razie jedynym hamulcem jest pogoda, jak widać bardzo niezdecydowana.

      Sprawę źle wypełnionych świadectw przerabiało bardzo wiele osób. Po prostu cała ta pożal się Boże firma to jedna amatorszczyzna i tyle. Ale zawsze mogę się chwalić, że w niej i tej która aktualnie ochrania SUM, a robi takie same numery z podwójnymi umowami (plus jeszcze daje ludziom "etaty" w rodzaju 1/16 albo 1/32 etatu żeby spełnić wymóg uczelni!) jestem na dożywotniej czarnej liście. :)

      A tak nawiasem jak to szanowny odwiedzający napisał to oczywiście, że ja to ja. :) Tutaj tylko proszę bez żadnych imion, nazwisk, dat etc.

      My name is Portier.

      Na blogu mam dużo różnych historii. Rzadko która jest odniesieniem do bieżących spraw, więc nie ma przeszkód by zacząć lekturę choćby na wyrywki, ale jednak od początku, czyli sierpnia 2009. I tam też jakieś komentarze podokładać. Będzie mi bardzo miło. Zapraszam.

      Usuń
  4. Witam ponownie kolegę z Sum:) Skoro autor to......znany mi portier, tym bardziej pozdrawiam serdecznie!cóż,z sytuacji doświadczonych na własnej skórze, a także z opowiadań kolegów, znajomych, teścia, mogę stwierdzić, iż większość firm ochroniarskich działa w podobny sposób co nasza słynna o dziwnym skrócie..We wszystkich tych firmach jest wyzysk pracowników, a metody działania są takie same. Jedynie co odróżnia firmę o dziwnym skrócie, to chyba niewyobrażalny burdel na wszystkich polach ich działania. Obawiam się, że zasady działania firm ochroniarskich nie ulegną niestety zmianie, z kilku powodów. Po pierwsze ograniczony rynek pracy, a co za tym idzie wysokie bezrobocie, po drugie - niskie renty i emerytury zmuszające do podejmowania pracy "za każdy grosz", po trzecie - dość duża liczba stosunkowo młodych wiekiem emerytów (wiadomo z jakich branż), którzy z nudów podejmują pracę "za każdy grosz" - sam zetknąłem się z takim podejściem po pamiętnym przejęciu. Wreszcie takie a nie inne regulacje prawne, oczywiste przymykanie oczu przez instytucje kontrolne na łamanie praw pracowniczych. W końcu te firmy ochroniarskie były zakładane przez byłych funkcjonariuszy służb publicznych - najgorszy chyba element władzy ludowej - tacy ludzie nie będą dbali o prawa pracownicze. Kluczowe pytanie powinno brzmieć tutaj - dlaczego instytucje, organy administracji rządowej i samorządowej, wreszcie prywatne firmy decydują się na angaż firm ochroniarskich, skoro koszty takiego angażu są większe, niż koszty utrzymania własnych pracowników na portierni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kosztami bywa różnie, może i czasem ochrona "mundurowa" bywa dla jakiegos zakładu tańsza, ale raz, że kosztem standardu obsługi, oczywiście in minus, a dwa kosztem ludzi.

      Bo zanim się zacznie mówić o oszczędnościach powinno się mieć odwagę powiedzieć, że chodzi o pracowników, którzy z np. 1300 zł na rękę jako portierzy "cywilni" schodzą w ochronie na 1000 albo i (na zlecenie) np. 600-700 zł.

      Temat rzeka.

      Z drugiej strony jest też inny problem. Powiedzmy, że emeryt czy rencista to jedno. On jakąś tam kasę i bez tego ma. Ale jest w ochronie dużo ludzi, którzy nie mają NIC prócz tej jałmużny! Z różnych powodów, nie w tym rzecz.

      A potem się lamentuje, że Polacy nie czytaja ksiązek! Jaką książkę ma kupić ktoś, kogo pensja to tysiąc złotych???

      Usuń
  5. Czytają, czytają, tylko nie kupują ;) Onegdaj byliśmy z synem w Auchanie, i rzecz jasna, nie omieszkaliśmy zajrzeć w półki z książkami. Nic nie wybraliśmy, bo ceny nie na naszą kieszeń. Za to w Tesco czasem coś znajdziemy, z przeceny oczywiście. Bo zainteresowania mamy... niszowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrobiłam niechcący reklamę Tesco i antyreklamę Auchan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ładnie...

      Wiesz co? Nigdy tu nie ukrywałem kim jestem, jak żyję ani na co mnie stać, a na co nie. Mimo wszystko czytam i kupuję książki. Staram się nie schodzić poniżej dwóch miesięcznie. Jest Allegro, są antykwariaty. Trzeba czytać żeby potem umieć myśleć. Zwłaszcza gdy się próbuje myśleć inaczej niż reszta.

      Usuń
  7. Faktem jest, że jak mnie coś szczególnie zainteresuje, to chleba nie kupię,(no może nie chleba a mięsa) a książkę tak. Są jeszcze tanie ksiegarnie. Znajomi co raz takie wypatrują i dają "cynk"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięso trzeba kupować żeby potem mieć czym rzucać :))

      Usuń
  8. Są jeszcze jajka i pomidory :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam tu do Was przypadkiem ale całą akcje znam na szczęście nie na własnej skórze ale....Miły jest fakt że nadal na terenie SUM można spotkać twarze byłych portierów nowych sorry za stwierdzenie ale to moje własne odczucie ,,pseudo ochraniarzy,, w SUM była i jest czarna magia i jeszcze silnie działająca protekcja. Bo wystarczy porozmawiac z kimkolwiek to usłyszeć możesz jej mama...tata..ciotka pracuje tu czy tam ale to już inny temat. A na chwile obecną pozostaje mi tylko mocno trzymać kciuki za Was (miłe twarze witające w drzwiach) że Wasze warunki się polepszą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to już nie do "nas", a do mnie jednego ;)- prowodyra zresztą całego tamtego buntu. Od 2009 roku nie pracującego już w (ani na terenie) SUM.

      Cóż, wielu jest jeszcze pracowników Konsalnetu (który teraz ochrania uczelnię), którzy nie tylko przeszli przez wcześniejsze firmy, czyli Erę i Solid, ale także mieli możność pracy w samej wtedy jeszcze Akademii. Zgadza się, coś ich wyróżnia. To, że przez te lata mimo wszystko myślą "nasza uczelnia" chociaż zostali potraktowani tak jak zostali.

      Sprawa "rodzin akademickich" to temat rzeka. Sam znałem całe klany pracujące w Ligocie na różnych szczeblach i pewien jestem, że przynajmniej w niektórych wypadkach pewne osoby poza nazwiskiem nie miały innych zalet. Żeby być szczerym wśród portierów, placowych czy sprzątaczek też ta klanowość istniała.

      Do do kciuków, to dziękuję w imieniu "portierskiej braci", ale myślę, że po wyborach rektorskich jasno widać, że postawiono w SUM na kontynuację, nie reformy. Poczekamy, zobaczymy.

      Przy okazji zapraszam do częstszych odwiedzin tego bloga, komentowania i poczytania nawet starszych wpisów. Będzie mi niezwykle miło.

      Usuń
  10. Nowe Władze to c.d. wielkiego NIC. Nic w sensie pozytywnych zmian nie tylko dla ,,PANÓW I PAŃ OD KLUCZY,, ale i całej reszty . Mam nadzieje że zmiany u Ciebie są lepsze przynajmniej tego Ci życze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Kontynuacja nicości. Pseudo postęp, quasi zmiany. Przypomina mi to lata 80, gdy Kania i Jaruzelski też udawali, że urodzili się wczoraj i z Gierkiem nie mają nic wspólnego...

      I tak jak wtedy w Polsce, tak widać teraz w SUM musi minąć jeszcze trochę czasu, a jak już wszystko padnie na amen, obudzą się "odwieczni" reformatorzy, którzy jak to oni "przecież już dawno ostrzegali".

      Dziękuję za życzenia, przydadzą się z pewnością. Pozdrawiam

      Usuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.