Punkty do wyszukania na mapie: B-B Wapienica Zapora, Błotny, Brenna, Stary Groń, Grabowa, Przełęcz Salmopolska.
Stopień trudności: średni do wysokiego.
Up & Down: Od pętli autobusowej do zapory równo, podejście na Palenicę strome, męczące, krótkie, potem do Błotnego na zmianę równo i pod górę, nieco spokojniej. Od Błotnego do Brennej cały czas w dół, momentami początkowo ostrzej. Z punktu Brenna Ośrodek Zdrowia najpierw strome, potem łagodniejsze podejście na Stary Groń, z niego łagodnie w dół i po równym, na koniec krótki ostrzejszy odcinek w górę na Grabową i w dół do Białego Krzyża.
Atrakcje widokowe: Zapora Mościckiego, Palenica, Pomnik funkcjonariuszy MO za Błotnym, panoramy na zejściu do Brennej i ze szczytu Starego Gronia.
Schroniska, żywność, odpoczynek: Schronisko na Błotnym, sklepy i bary w Brennej, bar i fast food na Przełęczy Salmopolskiej.
Komunikacja: Pod zaporę Mościckiego dojazd autobusem miejskim linii 16 sprzed dworca PKS Bielsko-Biała do końcowego przystanku, powrót z Białego Krzyża (lub po zejściu – Szczyrku Salmopola) PKS-em.
Opis marszruty: Od przystanku Wapienica Zapora łącznik wstecz szlakiem żółtym, dalej niebieskim przez Palenicę, Kopane i Przykrą na Błotny, a z niego do Brennej szlakiem zielonym. Od ośrodka zdrowia w lewo szlak czarny na Stary Groń i do Grabowej, a stamtąd na Biały Krzyż kolor czerwony.
Odległość: 17,5 kilometra, mój czas przejścia 7 godzin i 20 minut.
Opinia Portiera: Szalenie zróżnicowana pod każdym względem, choć momentami trudna trasa. Przekrój wszystkiego, co w Beskidach ciekawe. Przy „gwarantowanej” pogodzie z pewnością warto spróbować.
Możliwości zmian: 1. Podejście na Błotny od Jaworza szlakiem żółtym (trudniejszym!). 2. W polach przed Brenną odbicie łącznikiem szlaku czarnego do zielonego na Stary Groń przez centrum. 3. Zakończenie trasy w Brennej. 4. Marsz spod ośrodka zdrowia na Równicę i stamtąd do Ustronia.
Punkty do wyszukania na mapie: Skoczów, Górki Wielkie, Zebrzydka, Cisowa, Błotny, B-B Wapienica Zapora.
Stopień trudności: wysoki.
Up & Down: Ponad dwugodzinny odcinek po równym, strome, miejscami bardzo trudne podejście i zejście z Zebrzydki, siodło, łagodniej pod górę na Łazek i później na zmianę lekko w górę lub lekko w dół aż do łąk przed Błotnym. Od Błotnego cały czas z górki aż do Zapory. Zejście z Palenicy trudne, strome i kamieniste.
Atrakcje widokowe: Wisła w Skoczowie, panoramy z podejścia przez pola do Zebrzydki i dojścia do Błotnego, pomnik funkcjonariuszy MO, Błotny, zapora im. Mościckiego w Wapienicy.
Schroniska, żywność, odpoczynek: Sklepy i bary w Górkach Wielkich, schronisko na Błotnym.
Komunikacja: Do Skoczowa dojazd koleją, spod zapory w Wapienicy powrót do B-B autobusem linii 16.
Opis marszruty: Od dworca kolejowego w Skoczowie aż do Łazka szlak zielony, potem czerwony do Błotnego, a stamtąd do Wapienicy niebieski i żółty łącznik do pętli autobusu.
Odległość: 19,1 kilometra, mój czas przejścia 7 godzin.
Opinia Portiera: Trasa trudna, długa i wyczerpująca, choć pełna wrażeń estetycznych w najlepszym gatunku. Najdłuższa w moim zestawieniu. Warta przejścia, ale NIGDY na pierwszy ogień. Jeśli zaczynasz, zacznij od czegoś spokojniejszego.
Możliwości zmian: 1. Ze Skoczowa do Górek Wielkich można podjechać PKS-em. 2. Z Łazka można zejść do Jaworza Nałęża i tam zakończyć marsz. 3. Z Błotnego mamy wybór: zejść pod zaporę w Wapienicy lub do Jaworza Górnego.
Punkty do wyszukania na mapie: Skoczów, Górki Wielkie, Lipowski Groń, Równica, Przełęcz Beskidek, Ustroń Polana.
Stopień trudności: niski do średniego.
Up & Down: Od dworca kolejowego w Skoczowie po równym przez około dwie godziny (!), potem momentami strome podejście na Równicę, znów bardzo spokojny odcinek do Przełęczy Beskidek (w ostatniej fazie prowadzący w dół) i długie, ale zrównoważone zejście wprost do stacji kolejowej.
Atrakcje widokowe: Wisła w Skoczowie, bezludna wędrówka przez pola Górek Wielkich, panorama z Przełęczy Beskidek.
Schroniska, żywność, odpoczynek: Schronisko i restauracja oraz fast foody na Równicy, sklepy i bary w Ustroniu Polanie.
Komunikacja: Trasa prowadzi idealnie od stacji kolejowej Skoczów do stacji Ustroń Polana.
Opis marszruty: Ze stacji PKP Skoczów na Równicę szlak żółty, potem do spotkania z zielonym przy podejściu na Orłową – niebieski i od tego miejsca do Ustronia – zielony.
Odległość: 18,6 kilometra, mój czas przejścia: 6 godzin i 30 minut.
Opinia Portiera: Z bajkowej nierzeczywistości pól i łąk w Górkach Wielkich poprzez hałaśliwy „bazar” na Równicy (stanowczo jestem na nie!) aż do sennej i cichej Przełęczy Beskidek. Z pociągu do pociągu. Idealna wycieczka, jako druga po pierwszym zapoznaniu się z górami.
Możliwość zmian: 1. Z Równicy można zejść wprost do Ustronia z pominięciem Beskidka szlakiem czerwonym. 2. Z tego samego miejsca można także odbić kolorem zielonym do Brennej.
Punkty do wyszukania na mapie: Ustroń Polana, Czantoria, Soszów, Cieślar, Mały Stożek, Wielki Stożek, Mraźnica, Wisła Głębce.
Stopień trudności: średni do wysokiego.
Up & Down: Bardzo męczące podejście na Czantorię, łagodniejsze momentami zejście do Przełęczy Beskidek (Ważne! Innej niż w wycieczce nr 6!) i potem bardzo spokojna droga na Soszów. Od Soszowa łagodnie w górę na Cieślar, a stamtąd lekko w dół do małego Stożka. Podejście na Wielki Stożek strome, ale krótkie, a potem aż do Wisły łagodnie obniżający się szlak przez Mraźnicę.
Atrakcje widokowe: Tutaj cała trasa jest jedna wielką atrakcją widokową, wszak to fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego w dodatku prowadzącego wzdłuż granicy polsko-czeskiej. Polecam jednak zupełnie od siebie coś poza „głównym nurtem”– ulubione miejsce spacerów i polowań prezydenta Mościckiego, czyli właśnie okolice zejścia ze Stożka do Wisły.
Schroniska, żywność, odpoczynek: Schroniska: Soszów, Wielki Stożek. Fast foody: Czantoria i Przełęcz Beskidek, sklepy i bary: Ustroń Polana i Wisła.
Komunikacja: Podobnie jak w wycieczce numer sześć trasa łączy dwie stacje kolejowe, w tym przypadku w Ustroniu Polanie i Wiśle Głębcach.
Opis marszruty: Od stacji Ustroń Polana na szczyt Czantorii i z niego aż do Wielkiego Stożka szlak czerwony, a stamtąd do Wisły – niebieski.
Odległość: 16,6 kilometra, mój czas przejścia 8 godzin.
Opinia Portiera: Creme de la crème czyli Główny Szlak Beskidzki we fragmencie. Trasa długa, ale praktycznie na zasadzie samych greatest hits. Po prostu program obowiązkowy. Koniecznie!
Możliwości zmian: 1. Na Czantorię można wjechać kolejką. 2. Na Soszowie można kolejką zjechać kończąc trasę lub wjeżdżając nią tam właśnie wycieczkę rozpocząć. 3. Przed Wielkim Stożkiem można zejść do Wisły szlakiem zielonym. 4. Z Wielkiego Stożka można zjechać kolejką.
Punkty do wyszukania na mapie: Ustroń Polana, Przełęcz Beskidek, Orłowa, Trzy Kopce Wiślańskie, Przełęcz Salmopolska.
Stopień trudności: niski.
Up & Down: Podejście od stacji kolejowej na Orłową w większej części łagodne, aż do zetknięcia ze szlakiem niebieskim z Równicy, potem strome, ale ledwie kilkuminutowe. Na Orłowej bardzo długi odcinek absolutnie równy, po nim zejście do Zakrzoska i kolejne wzniesienie przed Trzema Kopcami skąd dalej wyrównany szlak aż do końcowego odcinka, jakim jest po wcześniejszym obniżeniu strome podejście na Przełęcz Salmopolską.
Atrakcje widokowe: Przełęcz Beskidek, panoramy z Orłowej, Trzech Kopców i większej części szlaku między nimi a Białym Krzyżem oraz… szalony kocur na Orłowej, którego trzeba pogłaskać jeśli nie chce się mieć pecha w górach ;)
Schroniska, żywność, odpoczynek: Schronisko Telesforówka na Trzech Kopcach, bar i fast food na Przełęczy Salmopolskiej.
Komunikacja: Do Ustronia Polany dojazd pociągiem, powrót z Białego Krzyża (lub po zejściu – Szczyrku Salmopola) PKS-em.
Opis marszruty: Ze stacji kolejowej szlak zielony na Orłową, potem niebieski na Trzy Kopce skąd już żółty aż do końca trasy.
Odległość: 14,7 kilometra, mój czas przejścia: 4 godziny 50 minut.
Opinia Portiera: Wyrównana, spokojna trasa, raczej krótka, ale gwarantująca piękne widoki.
Możliwości zmiany: 1. Wycieczkę można zacząć lub zakończyć w Wiśle połączonej z Trzema Kopcami szlakiem żółtym.
Punkty do wyszukania na mapie: Wisła, Cienków, Zielony Kopiec, Malinowska Skała, Skrzyczne.
Stopień trudności: średni do wysokiego.
Up & Down: Od stacji kolejowej Wisła Głębce najpierw równo, potem pod górę na stokach Kozińców, wreszcie w dół do Wisły Nowej Osady i znów łagodnie pod górę na Cienków. Od Cienkowa wyrównana trasa z niewielkimi krótkimi wzniesieniami aż do Gawlasi, skąd stromo w górę na Zielony Kopiec, by z niego ostro w dół i znów pod górę na Malinowską Skałę. Stamtąd krótkie ostre zejście i długi marsz po bardzo zrównoważonym szlaku aż do Skrzycznego.
Atrakcje widokowe: Zapora na Wiśle, Cienków, panoramy z Zielonego Kopca i Malinowskiej Skały oraz praktycznie cała dalsza trasa, jako widoczna z wyprzedzeniem na dużej odległości.
Schroniska, żywność, odpoczynek: W Wiśle sklep, na Cienkowie bar, na Skrzycznem schronisko.
Komunikacja: Do Wisły Głębce dojazd koleją, ze Skrzycznego do Szczyrku wyciągiem krzesełkowym i ze Szczyrku do centrum Bielska busem lub PKS-em.
Opis marszruty: Ze stacji kolejowej szlak czarny do Wisły Nowej Osady, potem szlak żółty do Malinowskiej Skały, a stamtąd zielony na Skrzyczne. (Sam podchodziłem na Malinowską Skałę szlakiem czerwonym po wcześniejszym skręcie w kierunku Przełęczy Salmopolskiej kolorem niebieskim).
Odległość: 17, 4 kilometra, mój czas przejścia 6 godzin i 15 minut.
Opinia Portiera: Znów trasa wręcz elementarna, długa, ale z odcinkami dającymi pewne wytchnienie. Na drugi lub trzeci krok w Beskidy jak znalazł.
Możliwości zmiany: 1. Z podejścia na Malinowską Skałę możliwości zejścia na Biały Krzyż szlakiem niebieskim, później czerwonym lub z tego samego miejsca szlak zółty w kierunku Ostre PKS.
A ja zaczęłam przygodę z górami od wyprawy prawie na szczyt Gorca, do bacówki, gdzie spędziliśmy dwie noce. Szłam niosąc nieco z ekwipunku na te dwie doby. Lwią część niosło moje Szczęście. Ale i tak przepłaciłam to wejście dużym bąblem na pięcie, bo moje hajteki okazały sie mało rozdeptane w warunkach miejskich.
OdpowiedzUsuńKażdego dnia po wspinaczce obiecywałam sobie po cichutku, że już żadna siła nie zmusi mnie do łażenia po tych przeklętych górach. Ale następnego ranka zapominałam o tym. Czy to Alzheimer, czy złapanie bakcyla? Nie wiem :)
OdpowiedzUsuńRaczej to drugie :)
UsuńAle to przyjemna choroba, zaręczam.
Podsumowań czas :). Cóż, też mnie czeka choć ja robię od stycznia do grudnia.
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku rozliczeniowym życzę Ci pełnej 20stki! :)
Masz rację, podsumowania zwykle robi się z końcem roku, ale te takie powiedziałbym ogólne, "życiowe", a to tutaj to podsumowanie tylko moich wycieczek, a więc np. w stosunku do samego tylko bloga ledwie jakiegoś fragmentu z całości.
UsuńA Twoje życzenie to bardziej chyba podniesienie poprzeczki :)), ale niech tam, podoba mi się. Jeśli tylko zdrowie, praca i reszta świata pozwolą, spróbuję je zrealizować.
Pozdrowienia
No ja myślę, że jeszcze pójdę w góry w tym roku... :). Piękne wycieczki miałeś!
OdpowiedzUsuńNo tak, ale u Ciebie w góry, to jak u mnie na przystanek autobusowy :))
UsuńGdybym tam mieszkał (nie przystanku, choć kto wie, do czego mnie życie doprowadzi, tylko w Bielsku oczywiście), to z pewnością też bywałbym znacznie częściej choćby nawet w tych samych miejscach, które przecież, jak to kiedyś mówiliśmy nigdy nie są takie same.
Ale te deptania po górach nauczyły mnie też rozglądania się po zwykłym świecie i teraz nawet przez Katowice idąc przyglądam się wszystkiemu jak przeniesiony w czasie. Dziś najbardziej utkwił mi w pamięci drogowskaz w lewo z napisem "Objazd do Bytomia" a pod nim drugi - w prawo o treści "Zalecany objazd do Bytomia". No i jeszcze tabliczka pod zakazem wjazdu mi się spodobała. "Teren kościelny. Wjazd tylko za zgodą księdza proboszcza".
Świat jest jedną wielką wycieczką :))
Masz rację, że takie wyprawy zmieniają postrzeganie tego, co w najbliższym otoczeniu. A ponieważ aura już nie pozwala na dalsze eskapady poznaję najbliższe okolice. I wielce się dziwuję, że do tej pory ich nie znałam, Jest trochę ciekawych skałek, dolinek i... jaskiń, do których lubi włazić mój chłop. A chociaż wiem, że jest rozsądny (czyt. ma respekt przed przyrodą) to niepokój mnie ogarnia gdy długo, w moim mniemaniu, nie wyłazi z jakiejś dziury
OdpowiedzUsuńJak to już chyba gdzies tu wpisałem w górach nie góry są ważne, ale to, co robią z nami, jakie pokłady wrażliwości w nas odkrywają. Właśnie one w nas, nie my w nich.I idąc dalej tym tropem można powiedzieć, że także i samych gór nie potrzeba, ale właśnie tego czegoś, klucza do naszej duszy.
UsuńTrzeba mieć odwagę go szukać, a przede wszystkim dojrzeć do stwierdzenia, że (jednak) go potrzebujemy.
Mam w planie jeszcze jeden post z cyklu "wędrówki" w tym roku, ale związany z zupełnie inną okolicą i zupełnie innym wędrowaniem niż to, co przedeptałem w Beskidach. Może się uda przed zimą...
Bardzo na ten post czekam :)
UsuńAle to naprawdę zupełnie co innego. Bez plecaka, moich kochanych buciorów itp.
UsuńMoże się uda, ale zależy to także od czasu, kasy i pogody, a na nadmiar któregokolwiek z tych czynników Portier nigdy nie narzekał. Zresztą trochę za bardzo podróżniczo mi się tu zrobiło, a przecież nie taki jest profil tego bloga. Profilem jest bigos myśli ;))
Mam nadzieję, że jeszcze w tym życiu uda mi się kiedyś pójść w góry. Od 10 lat jest to niemożliwe ze względu na stan zdrowia. A jest to jedno z moich marzeń. Ostatni raz byłam kilkanaście lat temu w Bieszczadach na Połoninie Caryńskiej.
OdpowiedzUsuńNo tak... Bieszczady... Tam z kolei ja nigdy nie byłem, podobnie zresztą jak w Tatrach. Ale może kiedyś. Akurat Tatry mnie nie ciekawią, ale Bieszczady bym chętnie "rozdeptał", to znaczy przedeptał.
UsuńA może tak coś małego na początek? Nie chodzenie po górach, ale jazda w góry, może wjazd gdzieś kolejką? Tylko żeby poczuć tę wolność. Przecież nie każdy i nie zawsze musi deptać kilometrami. Z "moich gór" takim miejscem w sam raz do tego byłaby Szyndzielnia albo Czantoria. Na obu jest kolejka, na obu także jest co obejrzeć i gdzie odpocząć u szczytu i do obu wreszcie dojeżdża komunikacja. Pod Czantorię także pociąg ;))
Pomyśl nad tym...