Równo w miesiąc po oficjalnym
otwarciu nowego dworca kolejowego w moim mieście postanowiłem porównać
hurraoptymistyczne relacje prasowe i telewizyjne z rzeczywistością i przyjrzeć
się z bliska temu obiektowi. Oto, co zobaczyłem.
Kompleks będący celem mojego
spaceru składa się z trzech, w dużej mierze niezależnych od siebie części, to
jest dworca kolejowego właściwego, znajdującego się pod nim (!) autobusowego
oraz galerii handlowej, która powstaje na placu Szewczyka. Z tej trójki na dziś udostępniona podróżnym
została jedynie część kolejowa, czyli jakby nie patrzeć, serce całości.
Do budynku dostać możemy
się wejściami od strony ulic Dworcowej, 3 Maja (zdjęcie powyżej) oraz Słowackiego, a także tunelami od placu Oddziałów Mł. Powstańczej lub ulicy Kościuszki. Tutaj dodać należy, że trzy równoległe
tunele pod peronami zostały odnowione, ale nie zmieniono ich
tras, choć środkowy korytarz (na moim rysunku - szary) na razie
wyłączony jest z ruchu.
Pierwsza różnica, jaka rzuca się
w oczy komuś, kto pamięta stary dworzec, to mniejsza przestrzeń, w
tym zwłaszcza szerokość zarówno holu głównego jak i pasażu handlowego oraz
połączenie obu w jedną, aczkolwiek dwupoziomową halę. Optycznie daje to wprawdzie
początkowo złudzenie dużej powierzchni, ale faktyczna różnica poziomów to
ledwie półtora metra i na złudzeniu się kończy. Można odnieść wrażenie, że rezygnując z różnych wysokości
(niewątpliwie atrakcyjnych wizualnie) uzyskano by w zamian znacznie lepszą użytkowość.
Pasaż, który kiedyś łączył wejścia boczne
dworca jest teraz tylko dużo węższym ślepym chodnikiem wzdłuż sklepików i
wejść do tuneli. Tym samym stracił
znaczenie, jako główny trakt komunikacyjny. I o ile dawny hol w takiej
sytuacji mógłby bez trudu przejąć jego rolę, o tyle ten obecny już dziś,
jeszcze przed otwarciem centrum autobusowego czy galerii wydaje się mieć miejscami
przynajmniej dosyć ograniczoną przepustowość. Z pewnością o wiele za niską jak
na nowy obiekt, który z natury niejako powinien być wygodniejszy niż jego
poprzednik. Co zaś stanie się, gdy do podróżnych dołączą setki, a może i tysiące osób, które będąc
TYLKO klientami marketu czy pasażerami komunikacji miejskiej w innej sytuacji nie
miałyby powodu tu zaglądać, wiedzą tylko projektanci.
Ich także należałoby zapytać,
dlaczego na przykład ubikacje, które poprzednio znaleźć można było przy obu
bocznych wyjściach z budynku teraz umieszczono tylko w kąciku od ulicy
Słowackiego oraz dlaczego kasy biletowe nie zostały porozdzielane „martwymi”
okienkami, aby było gdzie swobodnie ustawić się w kolejce, a znajdują się jedna
przy drugiej i bynajmniej nie jest ich zbyt dużo…
Nigdy nie jest tak dobrze, żeby
nie mogło być lepiej. Racja. Nigdy nie jest tak lepiej, żeby Portier się nie
przychrzanił. To też. Pomówmy zatem o pozytywach. Jest czysto, nowocześnie i
mile dla oka, to z pewnością. Jeżeli ktokolwiek wstydził się starego dworca, to
nowego już nie musi. High Tech bije po oczach z każdej strony. Otwierane samoczynnie
drzwi, śluzy przeciwpożarowe, futurystyczne automaty biletowe, sympatyczne sklepiki i wreszcie nawet elektroniczna… babcia klozetowa robią wrażenie. Bardzo
pomysłowe są także kosmiczne krzesełka w „przestrzeniach poczekalniowych” jak je sobie
nazwałem. Wewnątrz dworca krążą sprzątacze i paradują ochroniarze z pałkami. Całość może przy odrobinie dobrej woli przypominać
dworzec nie tyle nawet kolejowy, ile lotniczy.
Co zatem mi nie pasuje? Spójrzmy na zdjęcie powyżej. Ładne, prawda? W czym problem? W tym, że to już wszystko. To właśnie jest cały dworzec! Stary hol i stary pasaż handlowy
w żadnym chyba miejscu nie były tak wąskie jak obecne ich wcielenia. Może się
czepiam, ale to nielogiczne po prostu.
Napisał ktoś na pewnym forum „witamy w
przedsionku galerii katowickiej”, a inny dodał jeszcze „to nie dworzec, to
market z peronami”. Nie będę w swoich ocenach aż tak radykalny, choć nigdy nie
kryłem, że jestem przeciwnikiem budowy tego obiektu, ale jednak jest coś na rzeczy.
Zupełnie nieuczesane myśli miałem w trakcie zwiedzania dwie. Pierwsza: jestem w
Supersamie! i druga: TO chyba dopiero jest dworzec zastępczy na czas budowy
nowego!
O ile skojarzenia pierwszego
tłumaczyć chyba nie muszę, o tyle drugie już powinienem, co też czynię. Dworzec jako obiekt budowlany. Z zewnątrz na przykład. Z zewnątrz, Szanowni Czytelnicy, dworca nie
ma. Zasłania go galeria. Wystaje tylko kawałek od strony Młyńskiej i 3 Maja. To właśnie to słynne
nawiązanie architektoniczne do przeszłości. Kielichy, charakterystyczny strop i
neon na dachu. Kojarzy się? No kojarzy, OK. I tyle tylko. Na tym podobieństwa
się kończą. Nie ma górnego holu ani tarasu i tym samym
niewykorzystana pozostaje cała górna część (tego fragmentu) hali. Wchodzimy do
środka i co widzimy? Betonową ścianę ze śladami szalunków i na niej wyświetlacz
elektroniczny. Nad nim zaś jeszcze coś niepokojąco przypominającego… no nie, to tylko
wygląda jak rury ściekowe...
Miał być brutalizm. Jest stan
surowy otkany widowiskowo aluminium, płytami gipsowymi i szkłem. Gdyby zdjąć tutaj na przykład tą tablicę i usunąć szyby po lewej, okaże się nagle, że
mamy tylko wysokie słupy i betonowe ściany jak w bunkrze. Tanio…
Jeden z polityków rozpływających
się z zachwytu przed kamerami TV powiedział w dniu otwarcia, że to
najpiękniejszy dworzec kolejowy w Polsce. Skromne, bardzo
skromne sobie stawiamy wyzwania. Ten dworzec nie jest brzydki, ale z pewnością nie jest też ani wyjątkowy, ani tym bardziej użytkowo (w chwili obecnej przynajmniej) lepszy od poprzednika. A to już naprawdę smutna konstatacja.
Mogę do tego opisu dodac tylko jedno - pod budowaną tzw. galerią katowicką, a nieopodal wejścia na dworzec mieszka zgraja czarnych kociaków :) Przynajmniej im się tam podoba :)
OdpowiedzUsuńTy to pewnie masz jakiś koci GPS albo coś :))"Wieża Eiffla - cztery białe", "Kreml - jeden rudy, jeden czarny" itd.
UsuńA tak poważniej to koty raczej nie będą miały tam łatwego życia...
Co zas się tyczy dworca, to wiesz, ja nie twierdzę, że nie może się podobać, zresztą większość moich znajomych opisuje go jak ósmy cud świata, ale uważam, że w miejsce ogromnego, wszechstronnego budynku postawiono kiszkę pełną kawiarenek ;)
I jeszcze to, że tamten stary dworzec coś sobą reprezentował, coś wnosił do wizerunku miasta, miał duszę. A to co ma być? Ani to kopia ani to parodia.
Ersatz chyba najbardziej. I co z tego, że nowoczesny?
Miło Cię znowu tu widzieć. Pozdrowienia
A ja mam pytanie do Kotów Katowic: Dlaczego nie pozwalacie na dodawanie komentarzy na Waszym blogu? - a może nie potrafię znaleźć magicznego przycisku: dodaj komentarz?... :).
UsuńJestem ciekawa, jakie na mnie zrobi wrażenie... :).
OdpowiedzUsuńZależy co lubisz. Dla kogoś, kto dobrze czuje się w klimatach tzw. centrów handlowych, wszelakich multipleksów etc. jest to super miejsce. Dla mnie, który na dworcu oczekuje przede wszystkim dworca, pół życia przepracował w budownictwie i wreszcie nie biorą go błyskotki jest to tylko ładna tandeta. Jak tablet za złotówkę :))
UsuńPoza tym jeden tylko z dwóch holi starego dworca (a przecież był jeszcze pasaż) był większy niż to wszystko teraz w sumie! I nigdy nie było tu (czyli wewnątrz) dworca autobusowego czy marketu, których użytkownicy dodatkowo "zagęszczą atmosferę".
Obejrzałam zdjęcia i... prawdę mówiąc, nie mam zdania. Natomiast jeśli wziąć pod uwagę ostatnie kłopoty, łagodnie mówiąc, Kolei Śląskich, to nowy dworzec w Katowicach jest po prostu ironią. Ale dla zabicia czasu w oczekiwaniu na pociąg, ktory odwołany lub nieziemsko opóźniony można połazić po sklepach
OdpowiedzUsuńKiedyś powiedziałoby się; no tak, to przecież bałagan na PKP, ale teraz nie można, bo dworzec jedno, pociąg drugie, a Koleje Śląskie jeszcze co innego. I nie trzeba być szczególnie uszczypliwym żeby widzieć, że średnio się to wszystko zazębia...
UsuńCo do dworca zaś samego, to jest ewidentnie mniejszy, a postawienie mniejszego ze znacznie zwiększonymi "zadaniami" (autobusy, galeria handlowa) wydaje mi się nielogiczne.
No i ten super design także jest dyskusyjny. Mnie nie ruszył. Z pewnością miejscami przynajmniej jest ładnie, ale ładnie przy takiej inwestycji to za mało.
A Koleje Śląskie? Temat rzeka. Jeszcze te spóźnienia czy odwołania bym wybaczył, ale już autobusy zamiast pociągów?! Kpina! :))
Właśnie, w Twoim towarzystwie, odwiedziłam dworzec w Katowicach – Szuflandię, jak słusznie go nazwałeś. Obejrzałam go Twoimi oczami Portierze. Dobre ujęcia. Nie mam zbyt dużej skali porównawczej jeżeli chodzi o dworce kolejowe, nigdy też nie widziałam starego dworca ponieważ nigdy nie byłam w Katowicach - nie wiele mogę więc powiedzieć. Chyba tylko tyle, że jest nowy i wygląda czysto, ale odniosłam wrażenie przytłoczenia z powodu braku przestrzeni. Na pewno na żywo wrażenie byłoby zupełnie inne, chociaż nie jestem tego pewna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozwiązanie jest proste - znajdź w Sieci zdjęcia starego dworca (tego z lat 70, bo jest jeszcze drugi, prawdziwy stary z setką na karku) i spójrz na przestrzeń właśnie. Koszmar. Jakby zamienić Volvo ;)) na malucha. Co z tego, że jedno przyrdzewiałe, a drugie nowiutkie? Ale małe!
UsuńA więcej zdjęć tego cuda pod linkiem - w mojej galerii.