Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


niedziela, 19 grudnia 2010

Wciągnij brzuch czyli bajki robotów

Fascynuje mnie ostatnimi czasy zjawisko, które nazwałbym syndromem Trabanta*, a mianowicie istnienie różnych produktów w wersjach quasi rozwojowych, a jednak zapomnianych lub zapominanych. Brzmi dziwnie? Już tłumaczę.
Każdy chyba zetknął się choć raz z kasetą video. Skoro tak, to również fakt, że nie ograniczają się one tylko do jednego formatu jest chyba ogólnie znany. W Polsce (tak sądzę) dla większości kaseta video, to określenie kasety VHS. I teraz sedno, zanim Czytelnik zaśnie.
Że poza VHS-em, dziś już „świętej pamięci” produkowano też lepszy sprzęt i taśmy systemu S-VHS to żadne odkrycie, ale kto z ręką na sercu przyzna, że słyszał o VHS-ach z jakością lepszą niż płyta DVD? A jak się okazuje jest coś takiego! Jakaś zupełnie zapomniana, a jakże oryginalna odnoga powszechnie znanej i od dawna już nie traktowanej poważnie technologii. Dziwne, prawda?
Takich „Trabantów” jest albo było wokół nas sporo. Stare kasety magnetofonowe systemu CC miały przecież być zastąpione na progu lat dziewięćdziesiątych nie tylko jeszcze w miarę kojarzonymi dziś kasetami DAT, ale także DCC (Digital Compact Cassette), wynalazkiem Philipsa, którego sprzęt, co oczywiste, był wstecznie kompatybilny z poczciwymi analogowymi kasetkami, spotykanymi jeszcze niedawno w naszych domach. Ba! Mało tego! W latach 80 ubiegłego stulecia skonstruowano nawet kamerę nagrywającą na kasetę magnetofonową kilkuminutowe czarnobiałe filmiki!!!
Albo dyskietka. Dziś raczej poza ZUS-em ;) mało używany nośnik. A w latach dziewięćdziesiątych aparaty cyfrowe Sony Mavica zapisywały na niej zdjęcia. Dla jasności – same zapisywały, tzn. były jednocześnie czymś w rodzaju stacji dyskietek w wersji portable. Skoro zaś jesteśmy przy dyskietkach, to czymś co na przełomie lat 80 i 90 XX w miało je zastąpić był wynalazek o nazwie LS-120, system zapisu z możliwością pomieszczenia 120 MB. Dziś tyle pamięci ma byle telefon komórkowy, ale np. w 1994 roku? Sto dwadzieścia megabajtów!? Szok! Rzecz jasna LS-120 odczytywał i zapisywał także dotychczasowe nośniki.
Klasyką trabanciarstwa były znane z lat 90 odtwarzacze video lub odtwarzacze z możliwością nagrywania. Znów mowa o VHS-ie. Nie stać Cię na magnetowid? Kup odtwarzacz! Albo bardziej nawet odtwarzacz z możliwością nagrywania. Różnicy w przypadku tego pierwszego tłumaczyć nie trzeba, a drugi od magnetowidu różni się brakiem tunera i timera, czyli skazaniem na nagrywanie „tępe” z doprowadzonego kablem sygnału.
No właśnie. Więc te kasety a' la DVD, od których zacząłem, cóż to jest? Ano wymyślił ktoś D-VHS, czyli cyfrowego VHS-a,  nagrywającego (proszę łyknąć relanium i popić) do 40 GB na taśmę DF-480! Czas nagrania zależny od wybranego trybu jakości od 4 do nawet 40 godzin na kasetę. Rozdzielczość? W najwyższych trybach 1920 x 1080 lub 1280 x 720. O tym, że sprzęt obsługuje obydwa wcześniejsze formaty (czyli S-VHS i VHS) zgodnie z ich natywnymi parametrami pracy chyba nie muszę wspominać?
No i jak? Komu jeszcze poczciwe "wideło" wydaje się zabytkiem? ;)
„Trabantów” ci u nas dostatek. Półautomatyczne pralki, telewizory kineskopowe superslim (w najgrubszym miejscu ok. 28 cm), komputerowe nagrywarki combo (DVD-ROM + CDRW) czy na przykład standard SVCD jako „ratunek” przed upadkiem VCD z jednej, a nadejściem DVD z drugiej strony. No i oczywiście SACD czyli ulepszone płyty kompaktowe czy też HD-DVD jako reakcja na Blu-ray.
Pora na morał.

Zapyta ktoś całkiem słusznie, co w tym wszystkim fascynującego? Ot, zwykły postęp technologiczny. Racja, ale jednak ciekawy o tyle, że gdy się zastanowić, dojść można do wniosku, że my ludzie zachowujemy się czasem podobnie (?) chcąc w różnych sytuacjach wyglądać na młodszych, piękniejszych, sprawniejszych, inteligentniejszych czy bogatszych niż jesteśmy. I tak jak z maszynami bywa, najczęściej przegrywamy tą "wojnę formatów" tym boleśniej, im bardziej wierzymy, że poprawione zastąpi komukolwiek lepsze.
Dobranoc ;)



----------------
* - Trabant, kultowy samochodzik produkcji NRD był w swojej ostatniej wersji produkowany z czterosuwowym silnikiem VW Golfa.

4 komentarze:

  1. Pamiętam Mavicę na dyskietki, wypaśna była!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się bronię wszelkimi sposobami żeby nie kupić sobie jakiegoś starego magnetowidu "do zabawy". Bronię się, ale czuję że się nie powstrzymam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dyskietki poza ZUS-em używane są jeszcze w niektórych ZOZ-ach i POZ-ach. ;)

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.