Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.
Cudne kociaki:)
OdpowiedzUsuńAlergia na sierść u moich dzieci niestety nie pozwala na kotka w domu:(
Choć kiedyś,12 lat temu miałam takiego malutkiego:)Ale wtedy chłopców nie było...
Cudne kociaki tylko leją jak konewki :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są raczej archiwalne, bo chyba sprzed dwóch albo i trzech lat, a z tego co mi wiadomo, to jedno z kociąt zamieszkuje obecnie "we" Warszawie i czasem nawet jego właścicielka (którą pozdrawiam) czytuje tego bloga.
Witam też nową komentującą! Proszę się rozgościć i częstować wpisami czym chata bogata. :)
Co za szaleńczy błysk w oku ;)
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić - małe dłapieżniątka ;)
OdpowiedzUsuńPonoć najpiekniejsze są niebieskie koty rosyjskie o zielonych oczach, ale kudy im do tych Twoich, niebieskookich. A i mojego orzechowookiego rudzielca nie zamieniłabym na żadnego RUS-ka.
OdpowiedzUsuńPortier bez kotów, to jak lato bez słońca...:)
OdpowiedzUsuń@ anna s.: Mnie ostatnio zaintrygowały koty birmańskie. Mają takie przecudnej urody "buciki" no i oczy też niebieściutkie, ale w gruncie rzeczy urok kotów tkwi chyba w ich charakterze i inteligencji. Aha! No i w mruczeniu oczywiście. ;)
OdpowiedzUsuń@ Akemi: Jeśli MIAUbym Ci się odwzajemić równie błysKOTliwą metaforą to szanse mam takie jak w wyścigu Formuły 1 na rowerze Wigry 3 ;))