Problemy z dodaniem komentarza? Wyślij mi go mailem - opublikuję. Adres znajdziesz w moim profilu!

Uwaga! Komentarze pojawiają się z opóźnieniem - po przejrzeniu dla odsiania spamu (i tylko jego!)


poniedziałek, 20 września 2010

Patriotyzm

Fragmenty mojego tekstu z listopada 2006 roku, który ukazał się w jednym z miesięczników polonijnych na Zachodzie.

---------------------------
[...]
Z całą pewnością emigracja nie jest dziś już tym, czym była jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, że o czasach PRL-u nie wspomnę. Nie można nazwać jej ucieczką ani jedynym sposobem na godne życie a poprzez postępującą globalizację staje się coraz bardziej bliższa zwykłej, nie budzącej przecież żadnych wielkich emocji zmianie miejsca pracy. Nie uważam tego za coś złego, wręcz przeciwnie.
Tak dziś wygląda świat i przede wszystkim współczesną miarę winniśmy do naszych postępowań przykładać. Przykro tylko robi się na widok ludzi, których u nas na Śląsku nazywa się potocznie „polskimi Niemcami" a których niemieckość w tym akurat kontekście należy rozumieć jako przykład. Powiedzmy, że to „polscy europejczycy", będzie jaśniej.
Taki „europejczyk" (cudzysłów jak najbardziej na miejscu) wyjeżdża z kraju z całym bagażem uprzedzeń, kompleksów i stereotypów, które skutecznie zamazują mu rzeczywistość. Jak niestety większość naszych rodaków przynależy taki wyjeżdżający do jednej z dwóch głównych postaw. Nazywam to na własny użytek podchodzeniem do świata albo na kolanach albo z pięściami.

Albo więc jesteśmy ci biedni, zaniedbani, źle rządzeni i za samo to, niezależnie jak bardzo i czy w ogóle uzasadnione przekonanie należą nam się od Zachodu złote góry albo też czujemy się jako naród mesjaszem Europy i w związku z tym nie musimy nic umieć i nic sobą reprezentować a (też) wszystko nam się należy. Przedstawiciel pierwszej frakcji skrywa jak może całą swoją polskość uważając ją za coś, co przeszkadza na drodze do kariery (Tego właśnie synonimem jest określenie „polski Niemiec"), zaś przedstawiciel „mocarstwowców" sądzi, że umiejąc po np. angielsku kilkanaście słów powinien i tak z miejsca dostać dobrą pracę i w ogóle wszystko co najlepsze, bo przecież... jest Polakiem!
Jeśli powrócić do porównania ze zmianą pracy to zastanówmy się, zarówno ten, kto od pierwszych dni wyłącznie krytykuje swojego byłego pracodawcę jak i ten, kto rozgłasza że obniżył loty ponieważ przyszedł akurat tu a przecież był tam i tam są równie słabo rokującymi nabytkami dla nowej firmy. Czy nie podobnie jest z Polakami za granicą?
Ileż to razy słyszało się że gdzie inne narodowości potrafią się zorganizować i wzajemnie sobie pomagać w swoich nowych ojczyznach tam Polacy podgryzają się w najlepsze w myśl zasady że jeśli nie mogę mieć tak dojnej krowy jak mój sąsiad to niech chociaż ta jego zachoruje. Jakie to swojskie, nieprawdaż?

Oczywiście nie wszyscy są tacy i w tym cała nadzieja. Być może zmiana naszej mentalności jest tylko kwestią czasu. Nie uważam żebyśmy byli gorsi od innych, ale obiektywizm nakazuje mi też dodać, że nie jesteśmy lepsi. Jesteśmy takim samym narodem jak wszystkie i w gruncie rzeczy powinniśmy się z tego cieszyć, bo jeszcze dwadzieścia lat temu taki stan wydawał się czymś niemożliwym. Warto czasem spojrzeć na swoje tu i teraz właśnie w ten sposób.

Nasza ojczyzna to nie tylko prezydent, sejm czy rząd, to nie tylko takie czy inne urzędy albo przepisy. Nikt nie oczekuje od nas zagranicą uzasadniania jakiejś konkretnej linii politycznej czy poczynań władz, choćby tych najwyższych. Nikt nie oczekuje wstydu za ich pomyłki.
Przede wszystkim, zawsze i w każdej sytuacji jesteśmy sobą, a nasze pochodzenie może być równie dobrą marką jak każda inna, jeśli o to zadbamy. Nie tylko swoją fachowością, wydajnością czy zaangażowaniem, ale także szacunkiem do samych siebie i do swoich współziomków. I tych starych w kraju i tych nowych w szerokiej Europie czy świecie. Jeżeli wstydzimy się tego, kim jesteśmy albo mamy muchy w nosie na wszystkich i wszystko, nie oczekujmy że ktoś nas doceni.

Roman Dmowski napisał kiedyś znamienne słowa: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym mocniej się do nich poczuwam im wyższy reprezentuję sobą typ człowieka".
Kiedyś był to manifest nacjonalizmu a współcześnie, po ponad stu latach, być może wskazówka, że Polska jest taka, i tak w świecie widziana, jakim jest i jak jest widziany każdy z jej obywateli. Sami możemy być najlepszymi ambasadorami swojej godności.

Bo tak naprawdę, tak naprawdę Polska zaczyna się w każdym z nas. Od najdrobniejszych spraw, od codzienności, od tego jak traktujemy innych ludzi, jak traktujemy prawo, jak wreszcie wypełniamy powierzone nam obowiązki. Doceńmy to i korzystajmy z tego nie zapominając o przeszłości, ale wystrzegając się powtarzania jej potknięć.

6 komentarzy:

  1. Znasz to stwierdzenie, iż historia uczy jednego: że jeszcze nigdy niczego nie nauczyła. Podobnie jak z młodzieżą, która nie chce korzystać z doświadczeń starszych i popełnia te same (ale własne) błędy. A Polacy za granicą, aby być konkurencyjni muszą być tańsi, a tanią siłę roboczą lubią tylko pracodawcy ale nie ci, którzy żyją tylko z pracy najemnej. Albo są takie zajęcia, których tambulcy nie chcą wykonywać a Polak zrobi. Owszem, są poza krajem i specjaliści wysokiej marki ale tacy mogliby chyba znaleźć dobre zajecie i tu. A wszystko to jak w tej dobrze znanej "kolędzie": dla chleba, panie, dla chleba...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to napisałem " Polska zaczyna się w każdym z nas" a więc nie jesteśmy ani gorsi, ani lepsi, ani wybrani przez Boga, ani tym bardziej przez Niego zapomniani. Nam się po prostu nie zawsze chce chcieć. A potem się mówi, że to za chlebem. Nie, to nie za chlebem, to za gotowymi rozwiązaniami, których nie umiemy (?) wprowadzić sami u siebie, aby żyło się i łatwiej i godniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie, to nie za chlebem, to za gotowymi rozwiązaniami, których nie umiemy (?) wprowadzić sami u siebie, aby żyło się i łatwiej i godniej."
    Podam Ci przykład:
    Tu, w Polsce,pracodawca stworzył zakład pracy.Żeby było ciekawiej zakład pracy chronionej,bo i dotacje ma i inne profity.Powysyłał wszystkich pracowników do lekarza co by grupę inwalidzką sobie załatwili,bo ileś tych osób musi mieć "na stanie" aby mu budy nie zamknęli.Ten zakład to rzeźnia.Wyobrażasz sobie człowieka niepełnosprawnego,który pracuje na uboju albo na rozbiorze? Wiesz ile tam trzeba się fizycznie napracować?
    Ci ludzie pracują za grosze.Pracodawca ma z ich inwalidztwa ( lewego czy też nie) korzyści i to ogromne,a oni figę z makiem.Bo ani dodatku z tytułu niepełnosprawności,ani wyższej wypłaty na umowie.Nic.Ty rób tak,żeby pracodawca miał jak najlepiej,a jak się nie podoba to do widzenia.
    Wywalczysz coś? Nie,bo nikt się nie postawi,bo w regionie nie ma pracy,a dzieci trzeba wykarmić.
    Potem jeden z drugim się dziwią,że na zachód ludzie uciekają.I dobrze.Niech wyjeżdżają.Tam przynajmniej wiedzą za ile pracują.I często są bardzo doceniani.Wiem to z doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielu ludzi rozumuje tak: Postawić się, czyli walnąć pięścią w stół albo szefowi w mordę. Rzucić wiązankę albo trzasnąć drzwiami.

    A ja pójdę grzecznie do tej pracy, będę robił co każą, nawet słowem nie pisnę. Wszystko zapamiętam, zapiszę sobie, może nagram, pstryknę parę fotek...

    A potem do wyboru, do koloru. Może być PIP, może być Sąd, moze być prasa. Bez różnicy.

    Ci w 1980 roku ryzykowali więcej, a się nie cofnęli.

    OdpowiedzUsuń
  5. To dlaczego na murach widnieją napisy - KOMUNO WRÓĆ ???

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie z tych samych powodów co CHWDP, JP albo Smierć Hanysom! - bo ktoś je napisał. Z nudów, z głupoty, dla szpanu.

    Ci, którzy mogliby mieć podstawy do takich tęsknot nie pisują po murach, a ci, którzy to robią, najczęściej PRL znają tylko z komedii Barei.

    OdpowiedzUsuń

Teksty z tego bloga, moją książeczkę, zdjęcia i filmy można kopiować do użytku niekomercyjnego i/lub umieszczać na niekomercyjnych stronach www, w prezentacjach, publikacjach i innych - bez prawa do modyfikowania - po podaniu autora (Portier) oraz adresu strony z której zasobów zostały pobrane (www.otoportier.blogspot.com). Wykorzystanie komercyjne jakiegokolwiek materiału wyłącznie po kontakcie z autorem i uzyskaniu jego wyraźnej zgody. Adres do korespondencji znajduje się na stronie mojego profilu w serwisie Blogger.